Żużel. Zdunek Wybrzeże Gdańsk. Kacper Gomólski: Lepiej późno niż wcale. Sezon zakończyłem z przytupem (WYWIAD)

WP SportoweFakty / Romulad Rubenis / Na zdjęciu: Kacper Gomólski
WP SportoweFakty / Romulad Rubenis / Na zdjęciu: Kacper Gomólski

- Lepiej późno niż wcale. Można powiedzieć, że sezon zakończyłem z przytupem i zobaczymy, co przyniesie przyszłość - mówi WP SportoweFakty Kacper Gomólski ze Zdunek Wybrzeża. Gdańszczanie w niedzielę pokonali na wyjeździe Unię Tarnów 53:37.

[b]

Sebastian Zwiewka, WP SportoweFakty: Za panem rewelacyjny występ w wyjazdowym meczu z Unią Tarnów (11+3). Jak kończyć sezon to tylko w wielkim stylu. Pokazał pan na zakończenie kibicom, sponsorom, a przede wszystkim samemu sobie, że wciąż potrafi pan punktować na wysokim poziomie.
Kacper Gomólski, żużlowiec Zdunek Wybrzeża Gdańsk[/b]

: Dokładnie tak. Fajnie wyszedł mi ten mecz. Dobrze czułem się na torze - była odpowiednia prędkość, szybko też wychodziłem spod taśmy. Chciałbym, żeby tak było od początku sezonu, a nie tylko w ostatnim meczu. Jak to się mówi - lepiej późno niż wcale. Można powiedzieć, że rozgrywki zakończyłem z przytupem i zobaczymy, co przyniesie przyszłość.

W Tarnowie przegrał pan tylko z Artur Mroczką. Niemal przez cztery okrążenia jechał pan czwarty, ale na mecie pięknym atakiem wysforował się pan przed Ernesta Kozę. Była więc moc również w tym wyścigu.

Na początku myślałem, że to ja przegrałem start, ale obejrzałem powtórki i dostrzegłem, że to Artur lekko się toczył. Po puszczeniu sprzęgła był już całe koło przede mną. Na wejściu w łuk się do niego zbliżyłem, jednak brakowało tego pół metra, żeby przedostać się przed niego. Cóż, sędzia nie powtórzył biegu, a ja wyprzedziłem Ernesta. Mogło być jednak inaczej, mogłem lepiej zapunktować.

Pomogła panu znajomość tarnowskiego toru? Spędził pan tam przecież kilka dobrych lat w roli młodzieżowca.

Po odejściu z Tarnowa nie notowałem tam jakichś super wyników. Będąc tam - w 2017 roku - kiedy jechaliśmy z Unią Tarnów mecz finałowy o awans do PGE Ekstraligi, to też wtedy nie zrobiłem tak dobrego wyniku jak teraz. A na pewno miałem lepszą, stabilniejszą formę. Zawsze lubiłem jeździć w Tarnowie. Już po próbie toru czułem, że będzie OK.

ZOBACZ WIDEO Limitery miały doprowadzić do oszczędności, ale poszło to w drugą stronę

 Ogólnie to dobrze wspomina pan lata spędzone w Unii Tarnów (2012-2014)? Pamiętam, że raz zdobyliście mistrzostwo Polski.

Fajne czasy, jako drużyna zdobyliśmy łącznie trzy medale Drużynowych Mistrzostw Polski. Naprawdę dużo się nauczyłem. Naszym trenerem był wtedy Marek Cieślak, który dużo nam podpowiadał. Opiekował się mną przez trzy lata. Mam tylko miłe wspomnienia z tego okresu.

Na mecz w Tarnowie pożyczył pan motocykl od Krzysztofa Buczkowskiego. Czyli co, pana problem w tym roku tkwił tylko w sprzęcie?

Na to wychodzi. Być może ciężko było też dopasować sprzęt do danego toru. Kamil Lewandowski wcześniej współpracował z "Buczkiem", zna jego silniki, dlatego też dużo mi pomógł w tym meczu. Silnik od Krzysztofa miałem już na treningu przed domowym spotkaniem z Lokomotivem Daugavpils. Wtedy jednak po prostu czułem, że mój trochę lepiej się spisuje, więc wyjechałem na swoim, a motor kolegi stał przez całe zawody. Do końca nie wiem, co było w tym roku moim problemem - sprzęt czy głowa. Na pewno było coś nie tak. Cieszę się, że pozytywnie zakończyłem sezon.

Kiedyś wspominał pan o problemach z wagą.

W listopadzie zerwałem więzadło krzyżowe w kolanie. Musiałem przejść rehabilitację i nie mogłem zacząć treningów, które powinny zostać rozpoczęte na początku listopada. Dopiero pod koniec lutego weszliśmy na mocne obroty z ćwiczeniami. Ten czas troszkę był przeciągnięty, przez to też skupiłem się na odbudowie mięśnia czworogłowego - stabilność kolana, mięśnie. Moja waga poszła w górę, nie robiłem tego, co w poprzednich latach.

Nie mogłem tak często biegać czy grać w piłkę. Zawsze przez całe przygotowania ta piłka była ze mną, a teraz nie mogłem i raczej już nigdy nie pogram, dopóki nie zrobię operacji. Konsultowałem to z lekarzem, który powiedział mi, że będę mógł wrócić na motocykl 7-8 miesięcy po operacji. Podjąłem więc decyzję, że zimą tej operacji nie będzie. Trzeba było dochodzić z tym kolanem do takiego stopnia, żeby móc rozpocząć sezon w marcu. Koronawirus następnie przesunął start rozgrywek.

Na Facebooku napisał pan, że sezon był słaby w pana wykonaniu. Średnia biegopunktowa 1,569 i dopiero 34. miejsce w eWinner 1. Lidze nie jest szczytem pana marzeń.

Chciałem poprawić średnią z poprzedniego sezonu, a niestety jest trochę słabsza. Trudno, czasu nie cofnę. Wiem o tym, że ten sezon nie był taki, jakbym chciał. Ale co mnie nie zabije, to mnie wzmocni. Miałem w sezonie naprawdę taki słaby moment, że nie chciało mi się jeździć i pojawiały się różne myśli. Po ostatnim meczu towarzyszy mi jednak duży optymizm. Jak już mówiłem wcześniej - jak już będę wiedział, gdzie wystartuję w przyszłym roku, to przez zimę odcinam się od żużla, jadę do pracy do sponsora i tam będę się zajmował pracą oraz treningami.

Przez całą zimę nie chcę myśleć o żużlu, tylko skupić się na odbudowaniu swojego portfela. Z powodu koronawirusa miałem tylko czternaście zawodów w sezonie. Nie wystąpiłem w jednym spotkaniu Zdunek Wybrzeża, lecz pojechałem do Debreczyna na turniej. W normalnym sezonie zawsze zaliczałem około czterdziestu czy pięćdziesięciu zawodów. To duża różnica.

Brak lig zagranicznych nie wpłynął negatywnie na pana postawę w Polsce? Co roku można było obserwować pana występy w Szwecji, a także w jeszcze innych krajach.

Dokładnie tak. Jeździłem też w Niemczech, miałem kontrakt w Danii, jednak moja drużyna się wycofała, a najwyższa liga duńska w ogóle nie wystartowała. Niemcy również, dostałem propozycję z Rosji na jeden mecz, ale w trzy dni nie byłbym w stanie zorganizować wizy, dlatego ta opcja też odpadła. W Szwecji nie udało mi się załapać, więc trudno. Mam nadzieję, że w przyszłym roku tej jazdy będzie o wiele więcej, bo lubię jeździć. Im więcej siedzę na motocyklu, tym lepiej się czuję. W tym sezonie były głównie treningi, a to nie jest to samo, co mecz ligowy.

Oficjalnie zakończył pan już sezon, czy jeszcze czeka pana wyjazd na tor?

17 października wystartuję w IV Memoriale Krystiana Rempały w Tarnowie.

Czekają jeszcze pana rozmowy z działaczami Zdunek Wybrzeża na temat przedłużenia kontraktu?

Jesteśmy dopiero chwilę po ostatnim meczu. Słyszałem, że niebawem ma pojawić się nowy sztab szkoleniowy, więc czekam na rozmowy. Zobaczymy, jak to będzie. Na razie chcę odjechać ostatnie zawody cało, zdrowo oraz z dobrym wynikiem. Przy okazji sprawdzę, czy na swoich silnikach i na tym samym torze potrafię zrobić fajny rezultat. "Buczkowi" musiałem już oddać silnik. Chcę zobaczyć jak spisze się mój, jechałem na nim na próbie toru w Tarnowie i też czułem, że nieźle się spisuje.

Jest takie powiedzenie "jesteś tak dobry jak twój ostatni mecz", zatem nie powinien pan mieć problemów z ofertami.

Jeśli tak rzeczywiście jest, to mam nadzieję, że nie będę miał problemu ze znalezieniem klubu w eWinner 1. Lidze. Czas pokaże.

Po stracie Krystiana Pieszczka wydawało się, że możecie mieć kłopot ze zwycięstwem.

Po drugiej serii wszyscy się zebraliśmy i stwierdziliśmy, że jedziemy dla Krystiana. Był naszym liderem przez cały sezon, choć - jak każdy z nas - miewał gorsze dni i słabsze mecze, ale chcieliśmy wygrać. Gdyby nie zanotował upadku, to tej mobilizacji i tak by nam nie zabrakło. Fajnie, że wygraliśmy w dobrym stylu.

Możliwe, że zakończycie sezon na czwartej pozycji. Wszystko zależy od wyniku sobotniego meczu Abramczyk Polonia Bydgoszcz - Arged Malesa TŻ Ostrovia. Zatem gdyby były play-offy, to moglibyście się tam znaleźć.

Śmialiśmy się, że postawa naszej drużyny nie wyglądała jakoś super dobrze, ale możemy zakończyć rozgrywki na dobrej pozycji. Bydgoszczanie są już pewni utrzymania, jednak uważam, że mimo to będą zmotywowani i postarają się wygrać.
Czwarte miejsce - biorąc pod uwagę cały sezon - to niezły wynik.

Gdańscy kibice w komentarzach pana wspierali, szczególnie po tym ostatnim spotkaniu pojawiło się dużo pozytywnych opinii.

Gdybym pojechał inaczej, to mogłyby pojawić się komentarze w drugą stronę, ale tak było, jest i będzie. Czasami złe opinie olewam, a czasami biorę je do serca i odczuwam skutki złych słów. Mam nadzieję, że po niedzielnym meczu głowa zaczęła pracować tak jak powinna od początku sezonu. Cieszę się, że mam kibiców w Gdańsku i bardzo ich pozdrawiam.

Zobacz takżeŻużel. Jakub Miśkowiak i Mateusz Cierniak powalczą o medale. Znana obsada finału IMEJ w Gdańsku
Zobacz takżeŻużel. Unia - Wybrzeże. Rasmus Jensen niemal nie do uchwycenia. Tarnowianie nie mieli kim straszyć [NOTY]

Źródło artykułu: