52. wynik w zestawieniu sklasyfikowanych zawodników startujących w eWinner 1. Lidze - to niechlubne "osiągnięcie" Marcela Studzińskiego z tego sezonu. Wywalczył średnią biegową na poziomie 0,667. Gorszy był tylko Kamil Marciniec z eWinner Apatora Toruń.
Studziński od początku rozgrywek 1. ligi po prostu rozczarowywał. Prezentował się bardzo słabo i wiele osób go skreśliło. Pod koniec sezonu pokazał jednak, że ma papiery na jazdę i notował całkiem niezłe wyniki. Skąd ta metamorfoza?
- Od początku podkreślałem, że to dziwny rok i brakuje zawodów juniorskich oraz treningów. Późno weszliśmy w sezon, Marcel musiał też się zaaklimatyzować w Gnieźnie. Złożyło się na to kilka aspektów. Musiał też dograć się ze sprzętem. To wszystko wpłynęło na to, że progres był dość spory - podkreśla menedżer Car Gwarant Kapi Meble Budex Startu Gniezno Rafael Wojciechowski.
Jednocześnie nie ukrywa, że bardzo wierzy w Studzińskiego. - Teraz robimy wszystko, by ten progres przełożył się także na kolejny rok. Chcemy zachęcić go do kontraktu zawodowego. Jako klub zamierzamy mu też pomagać w przygotowaniach. Liczę, że to będzie kolejny motywator do dalszej pracy. Można powiedzieć, że jeśli zaliczy kolejny progres w przyszłym roku, to może być jednym z czołowych juniorów 1. ligi - dodaje.
Wiele osób wskazywało, że największym problemem tego zawodnika jest kondycja. Czy rzeczywiście coś w tym było?
- Na kondycję wpływa wiele rzeczy. Ten rok też mieliśmy trudny, bo rozpoczęliśmy go bardzo późno. Czasami zawodnicy wyrabiają sobie kondycję przez samą jazdę i stopniowo się ona poprawia. Nie twierdzę, że Marcel był najlepiej przygotowanym zawodnikiem, jeśli chodzi o kwestie fizyczne. Chcemy to poprawić w przyszłym sezonie. Zrobimy wszystko, by ten efekt był od samego początku - podsumowuje Rafael Wojciechowski.
Czytaj także:
> Tradycja w Ostrowie zostanie podtrzymana pomimo pandemii i pustych trybun
> Prezes Ostrovii złożył deklarację odnośnie nowej drużyny. "Na pewno będzie młodsza"
ZOBACZ WIDEO Andrzej Rusko z szeregiem zarzutów wobec POLADY. Chodzi o sprawę Maksyma Drabika