Żużel. Transfery. PGG ROW może obudzić się z ręką w nocniku. W Rybniku będzie trudno zbudować zespół na awans

WP SportoweFakty / Krzysztof Konieczny / Na zdjęciu: Vaclav Milik
WP SportoweFakty / Krzysztof Konieczny / Na zdjęciu: Vaclav Milik

Kiedy PGG ROW spadł z PGE Ekstraligi, prezes Krzysztof Mrozek od razu zapowiadał, że zbuduje drużynę, która powalczy o szybki powrót do elity. Teraz okazuje się, że może być z tym problem, bo na rynku transferowym pozostaje coraz mniej opcji.

Początkowo plany w Rybniku były naprawdę ambitne. PGG ROW zabiegał o Maxa Fricke, Jakuba Jamroga czy Grzegorza Zengotę. Wszyscy obrali jednak inny kierunek. Na ten moment pewniakami do jazdy w klubie są Siergiej Łogaczow i Rune Holta. Blisko jest także Wiktor Trofimow. Rybniczanie potrzebują zatem jeszcze mocnego obcokrajowca i Polaka.

- Z walką o awans nie będzie łatwo. Po zmianie regulaminu i wprowadzeniu zawodnika U24 kluby pierwszoligowe sporo zyskały. Pojawiło się wiele rozwiązań, ale to nie znaczy, że można czekać w nieskończoność. Zwłaszcza jeśli ktoś chce jechać o najwyższe cele. W Rybniku powoli dochodzą do ściany. Za chwilę mogą obudzić się z ręką w nocniku, bo rynek jest uboższy z dnia na dzień - mówi nasz ekspert Jacek Gajewski.

- W innych klubach sporo się dzieje. Mocny skład buduje Zdunek Wybrzeże. Ciekawe ruchy wykonuje Abramczyk Polonia czy beniaminek z Krosna. Rybniczanie mogą mieć problem, żeby zbudować drużynę, która pokona konkurencję - przekonuje Gajewski.
W tej sytuacji od razu nasuwa się pytanie, dlaczego PGG ROW ma takie problemy. Nasz ekspert uważa, że w Rybniku płacą cenę za ostatni sezon w PGE Ekstralidze. Poza tym Gajewski twierdzi, że rozmowy w Rybniku wyhamowały, kiedy na jaw wyszła informacja, że miasto zamierza ograniczyć finansowanie klubu. - To na pewno nie ułatwiło prezesowi rozmów z zawodnikami. Wszyscy w środowisku wiedzieli, że ROW opiera się mocno na miejskich pieniądzach. Nagle usłyszeli, że to wsparcie stanęło pod znakiem zapytania, więc pewnie nabrali wątpliwości - uważa Gajewski.

PGG ROW musi się spieszyć. Jeśli chodzi o zawodników zagranicznych, to na rynku dostępny jest jeszcze Michael Jepsen Jensen. Klub może zdecydować się także na zatrzymanie Vaclava Milika. Większy kłopot to obsadzenie pozycji drugiego polskiego seniora. Wartościowych opcji jest już naprawdę niewiele, a czas ucieka. Zbudowanie drużyny, która włączy się do walki o awans, może być za chwilę niemożliwe.

Zobacz także:
Norbert Krakowiak o trudnej decyzji
Zmarzlik show u Wojewódzkiego

ZOBACZ WIDEO Żużel. Dyskusja o Apatorze Toruń. Eksperci oceniają ruchy kadrowe

Źródło artykułu: