Żużel. Coraz większe problemy z juniorami. Poziom spada z roku na rok

WP SportoweFakty / Patryk Kowalski / Świdnicki ucieka przed Lampartem
WP SportoweFakty / Patryk Kowalski / Świdnicki ucieka przed Lampartem

Jeszcze niedawno w ekstralidze była grupa juniorów, prezentujących naprawdę wysoki poziom. Z roku na roku pod tym względem jest jednak coraz gorzej, a wiele wskazuje na to, że w następnych latach może nie być dużo lepiej.

Na początku weźmy pod uwagę nie tak przecież odległy 2014 rok. Wtedy pod numerami 6/7 startowali tacy zawodnicy jak Bartosz Zmarzlik, Piotr Pawlicki, Paweł Przedpełski, Tobiasz Musielak czy Kacper Gomólski. Najsłabszym z wymienionej piątki był ten ostatni, legitymując się średnią 1,720 pkt/bieg, co dawało mu 29. miejsce w klasyfikacji indywidualnej PGE Ekstraligi.

Pawlicki i Zmarzlik już w tamtym czasie byli jednymi z czołowych zawodników elity, zdobywając średnio około 2 punktów na wyścig. W tamtym czasie w Toruniu startował jeszcze Oskar Fajfer, którego średnia wynosiła 1,578, a był to zawodnik, o którym przecież wcale wiele nie mówiono. To pokazuje, jak bardzo obniżył się poziom polskich juniorów. Teraz o zawodnika gwarantującego takie punkty, kluby ekstraligi są skłonne toczyć wielki bój i licytacje.

W minionym sezonie najlepszymi młodzieżowcami rozgrywek byli Dominik Kubera i Gleb Czugunow, którzy w przyszłym roku będą startować w gronie seniorów. W przypadku tego drugiego nie można zresztą mówić o sukcesie szkolenia w Polsce. Za ich plecami uplasował się Jakub Miśkowiak, będący aktualnie największą nadzieją.

ZOBACZ WIDEO Żużel. PGE Ekstraliga 2020: jak przygotować sprzęgło

Inni juniorzy, o których przed następnym sezonem mówi się najwięcej, to Wiktor Lampart, Mateusz Świdnicki, Mateusz Cierniak i Karol Żupiński. Dwaj pierwsi w tegorocznych rozgrywkach ekstraligi średnio zdobywali niewiele powyżej punktu na bieg, natomiast Cierniak i Żupiński uzyskali średnią odpowiednio 1,755 pkt/bieg oraz 1,255 pkt/bieg w eWinner 1. Lidze.

Ostatnio sporo mówiło się o licytacji, właśnie w kwestii zakontraktowania wychowanka Unii Tarnów. Niektórzy twierdzą, że pieniądze proponowane tak młodemu zawodnikowi są zdecydowanie przesadzone. Z jednej strony coś w tym jest, z drugiej w obecnych realiach junior, który potencjalnie może dać choćby tyle, co w 2014 roku wspomniany Oskar Fajfer, będzie po prostu wielką wartością dla drużyny.

Mimo wszystko wydaje się, że aktualnie mamy do czynienia z lekkim zakłamywaniem rzeczywistości, oceniając możliwości tych młodych żużlowców. Zawodnicy jak Bartosz Zmarzlik, Piotr Pawlicki, Paweł Przedpełski, Bartosz Smektała czy Maksym Drabik jeszcze jako nastolatkowie potrafili notować znakomite rezultaty w PGE Ekstralidze, a każdy z nich, jeżdżąc ciągle w roli juniora, stawał się dla zespołu nie tylko tym, który może przywiezie coś więcej w trzech biegach, a po prostu ważnym punktem drużyny.

Chyba wszyscy mamy nadzieję, że młodzież w końcu odpali. Najzwyczajniej w świecie, pomijając kwestie sympatyzowania z danym klubem, jest to po prostu czymś wyjątkowym, kiedy któryś z tych młodych chłopaków przywozi za swoimi plecami najlepszych. Musi być w tym jednak pewna regularność. Pozostaje zadać pytanie, co w ostatnich latach poszło nie tak? Wedle zapowiedzi każdy inwestował, każdy dawał szanse, a zagraniczni juniorzy nie mogli występować pod numerami 6/7, co docelowo miało wpłynąć na rozwój polskich młodzieżowców. Pozytywnych efektów jednak nie widać.

Zobacz także: Żużel. Transfery. ROW Rybnik odkrył karty. Marek Cieślak nowym trenerem
Zobacz także: Żużel. Jest wstępny kalendarz Grand Prix 2021. Trzy rundy w Polsce

Źródło artykułu: