[b]
Artur Babicz, WP SportoweFakty: Chciałbym zacząć od kilku pytań dotyczących pana dotychczasowych doświadczeń z Polską. W 2019 roku podpisał pan kontrakt ze Zdunek Wybrzeżem Gdańsk. Wówczas opisywany był pan jako wielki talent, ale potem nie dostał pan żadnej szansy w meczu ligowym. Podobnie skończyła się pańska przygoda w 2020 roku z OK Bedmet Kolejarzem Opole. Czego w tych przypadkach zabrakło, aby ostatecznie zaistnieć w polskiej lidze?[/b]
Jonas Seifert-Salk, SpecHouse PSŻ Poznań: Moje dotychczasowe doświadczenie z Polską jest mocno ograniczone. Jeszcze nie miałem wielu okazji do startów na tych torach. Póki co byłem tylko na kilku, jednak nie uważam tego za duży problem. Ścigałem się już z wieloma bardzo dobrymi zawodnikami na obiektach w wielu krajach. Natomiast w mojej dotychczasowej przygodzie z polskimi klubami chyba po prostu zabrało zaufania. Do tego miałem problemy z motocyklami i nie zawsze mogłem się wykazać tak jakbym chciał. Teraz wszystko jednak mam już uporządkowane.
Czy ostatnie dwa nieudane doświadczenia z polskimi klubami jakoś się na panu odbiły? Może uważa pan, że nie dostał odpowiednie dużo okazji, aby pokazać pełnię swoich umiejętności?
Szczerze mówiąc nie sądzę, aby to jakoś mocno na mnie wpłynęło. Może na początku byłem trochę sfrustrowany, ale później po prostu sobie z tym poradziłem. Trzeba myśleć o przyszłości, a nie rozpamiętywać przyszłość. Co do treningów, to po prostu za każdym razem kiedy dostawałem szansę to nie radziłem sobie wystarczająco dobrze.
ZOBACZ WIDEO Żużel. PGE Ekstraliga 2020: jak przygotować sprzęgło
Mimo że nie miał Pan okazji pokazać się w polskiej lidze to na arenach europejskich jest Pan uznanym zawodnikiem. Dotychczasowe Pana starty to chociażby bardzo dobre występy w Danii czy solidne starty jako "druga linia" w Szwecji. Do tego jest Pan jednym z najlepszych młodzieżowców w Danii. Czy wyścigi w polskiej lidze to jest coś czego potrzebuje Pan na tym etapie kariery? Jakim priorytetem w pańskim kalendarzu startów będzie polska liga?
Myślę, że teraz potrzebuję startów w Polsce, ponieważ to znaczący element sportu żużlowego na świecie. Polska jest miejscem, do którego jedziesz w momencie, gdy chcesz zostać kimś w tym sporcie. Chciałbym zarabiać na życie z żużla. Wiem, że mogę to robić na pełen etat, bez żadnej dodatkowej pracy i nadal żyć normalnie. Podczas zawodów w Polsce mogę dalej doskonalić swoją jazdę i rozwijać się jako zawodnik, dlatego te starty są tak ważne. Moim priorytetem na zbliżający się sezon będą dobre i równe wyniki w Polsce, dzięki temu mam nadzieję stać się podstawową częścią PSŻ-u.
Przejdźmy do Pana transferu do Poznania. Co sprawiło, że trafił Pan do SpecHouse PSŻ-u?
Mój transfer to przede wszystkim praca klubu, który sam się ze mną skontaktował. Dostałem pytanie czy chciałbym dołączyć do zespołu na sezon 2021. Wyraziłem zainteresowanie. Potem zaczęliśmy negocjacje i doszliśmy do porozumienia, z którego jestem zadowolony i myślę, że PSŻ też jest z tego zadowolony.
Nie obawia się Pan, że w Poznaniu może Pan spotkać podobne problemy jak w poprzednich klubach? Na papierze PSŻ ma szeroki skład i wiele wskazuje na zaciętą walkę o ostateczne miejsce w drużynie.
Nie powiedziałbym, że się tego boję. Z mojej perspektywy, widzę to jako jeszcze większą motywację do udowodnienia wszystkim swojej wartości. Wierzę, że jestem lepszy od moich kolegów z drużyny. Nie widzę powodu, aby rozmyślać nad tym czy jestem wystarczająco dobry. Walka oczywiście zapowiada się być zacięta. Szczególnie, że w większości jesteśmy młodymi zawodnikami i jeszcze się uczymy. Myślę, że ta sytuacja ma też swoje plusy.
Wśród zawodników, z którymi przyjdzie panu rywalizować będą również inni młodzi Duńczycy, m.in. Matias Nielsen lub Benjamin Basso. Czy walka z rodakami o miejsce w składzie będzie dla pana jakimś problemem? Czy to będą tylko kolejni rywale?
Walka z innymi Duńczykami nie różni się niczym od walki z innymi kolegami z drużyny. Oczywiście, że znamy się bardzo dobrze, ponieważ przez długi czas mieliśmy okazję się razem ścigać. Jednak nie patrzę na tych zawodników jakoś inaczej. Nie widzę więc różnicy co do tego z kim będę rywalizował o miejsce w składzie.
Kibice z Poznania nakładają na klub coraz większą presję na wynik. Mówiąc wprost, są głodni sukcesu. Czy jest pan gotowy na jazdę pod taką presją? A może to dla pana tylko dodatkowa motywacja?
Bardzo lubię pracować pod presją, ponieważ wykorzystuję to jako dodatkową motywację. Oczywiście, że może być ciężko. W takich sytuacjach każdy dołek formy będzie jeszcze trudniejszy, ale to pozwoli nam powrócić jeszcze silniejszym. W takich przypadkach też sukcesy smakują wyjątkowo słodko. Co do głodu sukcesu to bardzo dobrze się składa, ponieważ ja odczuwam to samo.
Jakie są pana cele na sezon 2021? Pytam zarówno o występy indywidualne, jak i drużynowe.
Moim celem na sezon 2021 jest utrzymanie równej i konsekwentnej formy we wszystkich ligach, w których będę startował. W każdym występie będę dawał z siebie wszystko. Chociaż bardzo chciałbym wygrać wszystko co możliwe to musimy pamiętać, że rozgrywki ligowe to wysiłek zespołowy i ważne, aby każdy z drużyny dorzucił swój element do wyniku, dopiero wtedy będziemy mogli wygrać.
Natomiast jeżeli chodzi o moje cele indywidualne to chciałbym być podstawowym zawodnikiem w drużynie narodowej. To będzie mój ostatni rok startów w gronie juniorów to nie ukrywam, więc nie ukrywam, że chciałbym sięgnąć po Młodzieżowe Indywidualne Mistrzostwo Danii. Dodatkowo po raz czwarty z rzędu chciałbym wygrać duński puchar Fritte Cup. Jednak przede wszystkim chcę rozwijać się zarówno jako zawodnik, jak i jako człowiek. Mam nadzieję, że sytuacja z pandemią COVID-19 unormuje się i sezon 2021 będzie dużo lepszy dla wszystkich żużlowców. Jedno jest pewne, przyszły rok to będzie czas, w którym w 100 procentach postawię na żużel.
Zobacz także: Poznań ma liderów, ale brakuje drugiej linii
Zobacz także: Unia Leszno już trenuje