Żużel. Nikołaj Kokin o okresie transferowym. Trener nie spodziewa się spacerku w 2. Lidze Żużlowej [WYWIAD]

WP SportoweFakty / Romuald Rubenis / Na zdjęciu: Nikołaj Kokin
WP SportoweFakty / Romuald Rubenis / Na zdjęciu: Nikołaj Kokin

Po spadku do 2. Ligi Żużlowej, Lokomotiv Daugavpils ze względu na mocnych juniorów i zawodnika U-24 wydaje się być głównym kandydatem do awansu. Nikołaj Kokin wie jednak, że nie będzie to tylko formalność, choć zrealizował swoje cele transferowe.

Michał Gałęzewski, WP SportoweFakty: Zakończył się okres transferowy. Czy Lokomotiv dokonał w nim tego, co sobie założył?

Nikołaj Kokin, trener Lokomotivu Daugavpils: Tak, jak najbardziej. Generalnie pozyskaliśmy tych zawodników, których chcieliśmy.

Czy nie myśleliście o pozostaniu w zespole Pontusa Aspgrena?

Na pewno był on dobrym zawodnikiem, ale nie jeździł równo i zawiódł w paru spotkaniach, do tego nie przyjechał na wszystkie mecze w Daugavpils. Klub dawał mu jazdę we wszystkich meczach, ale nie zdobywał punktów tam, gdzie była potrzeba, jak choćby w Bydgoszczy czy w Toruniu. Rozmawialiśmy z nim, ale w grę wchodziła tu też strona finansowa i ostatecznie się nie dogadaliśmy.

Tomas H. Jonasson odgraża się, że będzie świetnie przygotowany do sezonu. To wasz kandydat na lidera?

Zobaczymy, na pewno wiemy, że będzie on bardzo dobrze przygotowany sprzętowo, do tego sam Tomas jest w świetnej formie i po rozmowach z nim myślę, że powinien zdobywać wiele punktów.

ZOBACZ WIDEO Żużel. PGE Ekstraliga 2020: "giętki Duzers" - żużlowa nauka jazdy

Czy wzorem innych klubów planujecie pozyskać gości do waszej drużyny?

Jeszcze zobaczymy, za wcześnie by o tym mówić. Myślimy o pozyskaniu gościa i rozmawiamy o tym z zawodnikami. Poczekajmy na początek sezonu, zobaczmy w jakiej formie będą nasi zawodnicy i wówczas będziemy wiedzieć więcej.

Możecie tylko żałować, że gościem nie będzie mógł być Andrzej Lebiediew.

Dokładnie, Andrzej nie może być gościem ze względu na rok urodzenia. Na pewno możemy tego żałować, ale mamy na oku innego ambitnego żużlowca, z którym rozmawiamy.

Ostatni rok był słaby dla Kjastasa Puodżuksa. Czy wiecie co zrobić żeby punktował na poziomie, na którym już wszystkich przyzwyczaił? W 2. Lidze Żużlowej powinien bezproblemowo zdobywać 8-9 punktów.

Tak, to prawda. Z Kjastasem odbyliśmy rozmowę po sezonie, przed okresem transferowym. Doszliśmy wspólnie do porozumienia bez wielkich negocjacji. On sam zna sytuację i to przecież nie jest jeszcze jakiś stary zawodnik, który miałby kończyć karierę. Rozwiązaliśmy sytuację tak, że jest korzystna zarówno dla niego, jak i dla klubu. Teraz wszystko leży w jego rękach. Jak będzie dobrze, to będzie jeździł, jak nie, to będzie oglądał mecze z trybun. Tak sobie to wszystko wyjaśniliśmy.

Czy uważa pan, że macie najlepszych juniorów w lidze?

Na to sumiennie pracujemy. Ogólnie w Daugavpils jest bardzo duże zainteresowanie każdym sportem - poza żużlem to też piłka nożna, hokej czy siatkówka. Gdyby było to jeszcze większe miasto i konkurencja byłaby mniejsza, mielibyśmy jeszcze więcej zawodników w szkółce.

Najlepszego juniora macie jednak nie z Daugavpils, a z Rygi. Czy Francis Gusts będzie się wyróżniał w 2. Lidze Żużlowej?

Zobaczymy jak to wyjdzie. Mamy jeszcze kilku innych młodzieżowców. Jest normalna, zdrowa konkurencja w klubie i nie robimy tak, że jest jeden dobry junior i wszystkie fundusze idą na niego. Jak nie pojedzie Gusts, to pojadą Ansviesulis, Kołodinski czy Matjuszonok. Mamy w kim wybierać.

Do składu nie został zgłoszony Elvis Avgucevics. Co z nim się stało?

Na początku minionego sezonu rozmawialiśmy z nim i z rodzicami. Chciał zacząć sezon, ale po pierwszych treningach miał trochę upadków i po szczerej rozmowie skończył karierę. Nie będziemy nikogo zmuszać do jazdy.

A czy wśród nowych zawodników zgłoszonych do składu widzi pan kolejnego Andrzeja Lebiediewa?

O takich jak Lebiediew ciężko, bo u niego było widać od razu, że będzie prezentował odpowiedni poziom. Mamy jednak fajnego, ambitnego i pracowitego chłopaka - to Artiom Jukhno z rocznika 2004. Dużo zależy od klubu co dostanie i od niego jak będzie się rozwijał. Liczę na to, że będzie mógł dużo jeździć w DMPJ i w Nice Cupach. Zobaczymy, co z niego wyrośnie.

Wasi juniorzy jeździli też w Baltic Speedway League. Nadal chcecie tam występować?

Tak, ale wiele tutaj zależy od pandemii. W tych zawodach jeździlibyśmy na pewno my, zespół z Rygi, drużyny z Finlandii oraz Estonii, gdzie rośnie młodzież. W Estonii naprawdę fajnie wszystko się rozwija, bo mocno pracują z najmłodszymi chłopakami z klasy 125 i 250 cc. Inwestują w nich dużo rodzice.

Wyobraża sobie pan więc, że kiedyś sięgniecie po żużlowca z Estonii i zgłosicie go do ligi polskiej?

Na razie trudno mi powiedzieć, nie ma tam jeszcze takich talentów, których moglibyśmy ściągnąć.

Czy czujecie się faworytem ligi?

Na pewno nie będzie tak lekko. Jest dużo ambitnych klubów, jak Opole czy Rzeszów, które mają mocne składy. Czeka nas ciężka przeprawa.

A jak zapatruje się pan na wyjazd do Landshut? Trochę kilometrów was dzieli.

Ja powiem tak. To na pewno nie jest więcej niż do Togliatti, Saławatu czy Bałakowa, nie mówiąc już o Władywostoku. Dla nas to żaden problem!

Czytaj także: 
Fatalne wieści dla Motoru Lublin
Kiedyś wygrywał z Hampelem, teraz naprawia samoloty

Źródło artykułu: