Żużel. PGE Ekstraliga za chwilę nie będzie musiała oglądać się na samorządy. Będzie mogła postawić prezesów pod ścianą

WP SportoweFakty / Patryk Kowalski / Na zdjęciu od lewej: Mateusz Świdnicki i Dominik Kubera
WP SportoweFakty / Patryk Kowalski / Na zdjęciu od lewej: Mateusz Świdnicki i Dominik Kubera

Trwa walka o prawa telewizyjne do PGE Ekstraligi. Nie ma żadnych wątpliwości, że nowa umowa będzie rekordowa. A to stawia władze rozgrywek w znakomitej pozycji, jeśli chodzi o wymagania infrastrukturalne wobec klubów.

W tym artykule dowiesz się o:

O prawa do PGE Ekstraligi rywalizuje Canal+ i Discovery. W środowisku panuje przekonanie, że nowa umowa będzie warta ponad 100 milionów złotych. Jeśli tak się stanie, to władze rozgrywek będą mogły powiedzieć o wielkim sukcesie i zawiesić klubom wyżej poprzeczkę w kwestiach infrastrukturalnych. Chodzi o obowiązek posiadania odwodnienia liniowego i plandek, który został przesunięty z sezonu 2021 na 2022. Wszystko ze względu na trudną sytuację w samorządach, które odczuwają skutki walki z pandemią. Niektórzy prezesi już mówią, że byłoby lepiej, gdyby zmiany były wprowadzane w dwóch etapach.

- Moim zdaniem plandeki i odwodnienie liniowe przy nowej umowie telewizyjnej to wręcz konieczność i nie powinny być mowy o etapowaniu. Zakładam, że kluby dostaną zdecydowanie więcej pieniędzy. A wtedy PGE Ekstraliga będzie mieć doskonałą pozycję i siłę przebicia. Nie powinni już prosić, ale oczekiwać, a wręcz żądać, by zostało to zrobione - mówi nam Jacek Gajewski, były menedżer klubu z Torunia.

- PGE Ekstraliga nie powinna się wtedy oglądać na samorządy, bo kluby dostaną dodatkowe pieniądze i powinny to zrobić same. Uważam, że od działaczy należy oczekiwać, by w pierwszej kolejności te środki zostały wydane nie na wynagrodzenia dla zawodników, ale podniesienie jakości produktu. Wiadomo, że obiekty są miejskie. Kluby nie są ich właścicielami, ale to kwestia technologii rozliczeń. Miasta i tak przeznaczają pieniądze na sport, więc trzeba to później odpowiednio zapisać i wielkiego problemu nie będzie - tłumaczy Gajewski.

Nasz ekspert dodaje, że zmiany w zakresie odwodnienia liniowego i plandek są w interesie klubów. - Przy dużych pieniądzach rozgrywki muszą być jak najbardziej przewidywalne. Liczbę odwołanych meczów trzeba ograniczyć do minimum. Kluby też mają w tym interes i powinny zrozumieć, że od pierwszego dnia nowego kontraktu telewizyjnego będą pracować na wysokość kolejnego - podsumowuje Gajewski.

Zobacz także:
COVID-19 mocno doświadczył Tomasza Lorka
Oto największe firmy PGE Ekstraligi

ZOBACZ WIDEO Żużel. PGE Ekstraliga 2020: "giętki Duzers" - żużlowa nauka jazdy

Komentarze (7)
avatar
tomas68
14.12.2020
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Kopana od ilu lat odbywa się na byle czym a ci chcą podkręcać śrubę w pseudo sporcie ? Co może jeszcze zadaszone obiekty tylko dla kogo ? Dla pikników i zwiedzających ? 
avatar
rume
14.12.2020
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
Czy Toruń też musi kasę wywalać w błoto skoro jeszcze żaden mecz nie był przełożony? Skoro ma mercedesa to musi kupić malucha? 
avatar
ADASOS
14.12.2020
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
EL nie powinno obchodzić skąd będzie kasa na odwodnienie. Było oficjalnie powiedziane ,że to ma być gotowe na kwiecień 2021. Ok, jest koronka, wiec przesunęli o rok. I KONIEC. Czytaj całość
avatar
Tomek z Bamy
14.12.2020
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Gala,widziales sie z Ostafem? Tak w ogole,to rozmawiacie z soba? 
avatar
RECON_1
13.12.2020
Zgłoś do moderacji
4
0
Odpowiedz
Kluby mialy wystarczajaco duzo czasu na wykonanie odwodnien,a skoro zlaly temat to elipa powinna konsekwetnie je ukarac.