- Jeśli mam być szczery, to najpierw chciałbym zobaczyć poważną analizę, z której wynika, dlaczego PGE Ekstraliga miałaby zostać powiększona właśnie teraz. Dobrze byłoby wskazać, jakie są korzyści, a jakie zagrożenia - mówi nam Piotr Szymański.
Przewodniczący GKSŻ nie mówi wprawdzie, że jest przeciwnikiem większej PGE Ekstraligi, ale obawia się tempa procedowania takich zmian. A przypomnijmy, że Andrzej Witkowski chciałby ogłosić jeszcze przed startem sezonu 2021, że rok później w lidze pojedzie nie osiem, lecz dziesięć zespołów.
- Jestem przekonany, że nie powinniśmy takiej decyzji podejmować z sezonu na sezon. To kluczowy ruch dla całej dyscypliny, a w takich przypadkach pośpiech nie jest dobrym doradcą. Jeśli okaże się, że popełnimy błąd, to jego skutków nie naprawimy z dnia na dzień. To tak nie działa - podkreśla szef żużlowej centrali.
Szymański potwierdza również, że zależy mu na rozwoju PGE Ekstraligi, ale od razu dodaje, że na polski żużel patrzy zdecydowanie szerzej. - Zdaję sobie sprawę, że to najwyższa klasa rozgrywkowa jest motorem napędowym dla dyscypliny, ale GKSŻ musi myśleć o żużlu w innych ośrodkach, także tych, które występują w niższych ligach. Zapewniam, że tam też są prezesi, którzy mierzą wysoką. Zależy im na tym, żeby telewizja płaciła w przyszłości jeszcze więcej niż teraz. A do tego potrzebny jest produkt na wysokim poziomie, które nie będzie, jeśli nie spełnimy odpowiednich warunków. W związku z tym do tak zdecydowanych zmian podchodziłbym z większą ostrożnością i poprzedził je dokładniejszą analizą - podsumowuje Szymański.
Zobacz także:
COVID-19 mocno doświadczył Tomasza Lorka
ZOBACZ WIDEO Żużel. PGE Ekstraliga 2020: jak przygotować sprzęgło