Żużel. GM straszy Graversena i jego klientów. W Eltrox Włókniarzu mówią o dużym nietakcie

WP SportoweFakty / Arkadiusz Siwek / Na zdjęciu: Rune Holta przed Leonem Madsenem
WP SportoweFakty / Arkadiusz Siwek / Na zdjęciu: Rune Holta przed Leonem Madsenem

Przedstawiciele fabryki GM poinformowali o zerwaniu współpracy z Flemmingiem Graversenem. Włosi oskarżają tunera o plagiat i produkcję takiego samego silnika na własną rękę. Z jednostek Duńczyka od lat mocno korzysta Włókniarz. Co teraz zrobi klub?

O konflikcie na linii GM - Flemming Graversen informował "Przegląd Sportowy". Włosi twierdzą, że od dawna próbowali wytłumaczyć tunerowi, na czym polega problem, ale próby osiągnięcia kompromisu nie przyniosły żadnego efektu. W związku z tym GM wysłał list do zawodników, w którym przekazał, że jeśli ktoś w najbliższym sezonie zdecyduje się korzystać z silników Graversena, to już nigdy nie będzie mógł kupować oryginalnego sprzętu.

W Polsce klubem, który od dawna mocno bazuje na silnikach Duńczyka, jest Eltrox Włókniarz Częstochowa. Korzystają z nich między innymi liderzy zespołu, czyli Leon Madsen i Fredrik Lindgren. Poza tym pod Jasną Górą zamawiają silniki Graversena dla juniorów i adeptów. Okazuje się, że nic w tej sprawie się nie zmieni.

- Nie będzie kompletnie żadnych ruchów względem Flemminga Graversena, bo jesteśmy zadowoleni z tej współpracy - mówi nam Michał Świącik. Wszystko bardzo dobrze się układa, a te medialne przepychanki nie mają na nas żadnego wpływu - dodaje.

Szef Eltrox Włókniarza przyznaje, że cała sytuacja powoduje u niego duży niesmak. - Uważam, że angażowanie w ten spór strony trzeciej, czyli zawodników lub klubów, nie jest w porządku. Jeśli dwa podmioty mają ze sobą problem, to powinny go rozwiązywać właśnie w tym gronie. Tymczasem doszło do przerzucenia odpowiedzialności na innych. Straszenie żużlowców czy klubów, że nie będą mogły korzystać z silników GM, jest moim zdaniem nietaktem. Nie popieram takiego szantażu - tłumaczy.

- We Włókniarzu zamawiamy silniki nie tylko od Flemminga. Ta lista jest nieco dłuższa i nie ogranicza się do jednego nazwiska. Jako klub nie zamierzamy ulegać temu, co dzieje się w mediach. Sprzęt dla juniorów czy adeptów nadal będzie zamawiany z tych samych źródeł. Jeśli chodzi o zawodników na kontraktach zawodowych, to już ich prywatna sprawa, co zamierzają zrobić. Nie będę w to ingerować - podsumowuje Świącik.

Zobacz także:
Nowy kontrakt z telewizją ma być szokiem dla środowiska
Spotkania eWinner 1. Ligi rozbite na trzy dni?

ZOBACZ WIDEO Żużel. PGE Ekstraliga 2020: jak przygotować sprzęgło

Źródło artykułu: