Jarosław Galewski, WP SportoweFakty: Przejmuje pan żużlową kadrę po Marku Cieślaku, czyli po człowieku, który zdobył z nią worek medali. Jak się panu oddycha z takim ciężarem?
Rafał Dobrucki, nowy trener żużlowej reprezentacji Polski: Objęcie kadry to dla mnie przede wszystkim olbrzymi honor i cieszę się, że dziś stoję w tym miejscu. Wyniki Kadry z Markiem Cieslakiem będzie niezwykle trudno powtórzyć. Okoliczności są teraz zupełnie inne. Nie mam wątpliwości, że ten worek medali waży sporo, ale chciałbym od tego uciekać. Pamiętajmy, bo to przyjemne, ale zostawmy to też za sobą.
Uważam, że czeka nas sporo pracy, bo wokół kadry wytworzył się głód. Przez dwa sezony nie daliśmy rady wygrać w Speedway of Nations, więc żyłka zaczyna delikatnie wychodzić na wierzch. To oczywiście ważne, ale uważam, że tak samo istotne są działania wokół, których potrzebuje ta reprezentacja. Bez nich nie będzie sukcesów.
ZOBACZ WIDEO Żużel. PGE Ekstraliga 2020: "giętki Duzers" - żużlowa nauka jazdy
W żużlowej kadrze nie będzie już trenera, który odpowiada za seniorów i oddzielnego szkoleniowca dla juniorów. Wszystko zostanie skupione w pana rękach. Dlaczego?
To była inicjatywa Polskiego Związku Motorowego, prezesa Michała Sikory i Piotra Szymańskiego. Blisko 10 lat pracuję z kadrą juniorów, która bardziej absorbuje czasowo, bo liczba imprez jest zdecydowanie większa. Jednak żadnej kolizji nie ma. Organizuję pewnego rodzaju sztab, który bliżej przyjrzy się juniorom klasy 250 i niższym. W tym roku mierzyliśmy się z pandemią, ale udało się zapewnić młodym zawodnikom odpowiednią politykę startową i należy to kontynuować, ale jeszcze efektywniej. Chciałbym zaangażować środowisko do dyskusji, wywołać dialog. Uważam, że go brakuje.
Czy jest opcja, że z czasem będzie pan łączyć pracę w kadrze z pełnieniem funkcji trenera w klubie?
Jest kilka spraw, które trzeba naprostować lub nadać im bieg. Widzę sporo przestrzeni i rzeczy do zrobienia. Warto jednak mieć na uwadze, że do tego dochodzi ogromna liczba imprez młodzieżowych. W tym roku mimo pandemii mieliśmy masę imprez mistrzowskich. Tych seniorskich były trzy, bo poza SoN odbyły się jeszcze dwa towarzyskie mecze kadry. Przy reprezentacji juniorskiej jest dalej mnóstwo roboty do zrobienia. dlatego w najbliższym czasie tematu klubu nie ma.
Czy w seniorskiej reprezentacji wszyscy zaczynają u pana z czystą kartą czy są tematy, które trzeba jeszcze wyjaśnić?
Oczywiście, że wiele rzeczy trzeba wyjaśnić, ale to wcale nie znaczy, że ktoś ma u mnie nabazgrane w papierach. Odpowiadam zatem, że rozmowy są potrzebne, ale wszyscy zaczynają u mnie z czystą kartą. Jestem po rozmowach z kilkoma zawodnikami i podchodzę do tematu z otwartością i dużą dawką optymizmu. Mamy sporo wspólnych planów i chcemy je realizować.
Czy uważa pan, że Maciej Janowski i Piotr Pawlicki powinni powiedzieć "przepraszam" zanim wrócą do kadry?
Nie wnikam. To jest poza mną. Jeśli znajdą w sobie taką potrzebę... Koncentruję się na innych rzeczach.
Jakich?
Na tym, żeby szeroko rozumiane środowisko żużlowe zaczęło pchać ten reprezentacyjny wózek w jednym kierunku. Bez naszego narodowego malkontenctwa. Mamy wyniki, świetne stadiony i widowiska. Dziś wytworzyła się sytuacja, że wszystko poniżej złota to dramat i porażka. Przyzwyczailiśmy się. Nad tym trzeba popracować i skierować to na inne tory. To wcale nie oznacza, że ma nie być presji, bo ona jest nieodłączną częścią sportu, ale nie chciałbym wytwarzania i nakręcania chorych konfliktów. Także tych z mediami. Powinniśmy być jak najdalej od tego. Wierzę, że obie strony postanowią poprawić jakość tego dialogu oraz współpracy. Uważam, że wszyscy na tym zyskamy.
Wiem, że w GKSŻ i PZM będzie pan nadal pomagać w układaniu tematów szkoleniowych. Ostatnio wiele pan mówi o tym, że kluby żużlowe powinny zaczynać zabawę z młodzieżą od jazdy na pitbike’u. Dlaczego?
Nie mam zamiaru nikomu niczego narzucać. Moja rola ma polegać na tym, żeby pokazywać kierunki i możliwości. Uważam, że pewne rzeczy są skuteczne, więc o nich mówię. Poza tym chodzi bardziej o zmianę mentalności. Powinniśmy myśleć trochę dalej niż metr do przodu i zabezpieczyć przyszłość swoich klubów. Rozumiem, że każdy ma problemy finansowe, że czasy są trudne, ale jeśli znajduje się milion czy dwa na gwiazdę, to musi się również znaleźć pieniądz na szkolenie.
Proces tej zmiany mentalności trwa już długo.
Tak i dlatego chciałbym zmierzać do finału i zobaczyć szczerą chęć szkolenia, a nie "chęć" spełnienia wymogów pod rygorem kary.
Zobacz także:
Nowy trener kadry trzy razy łamał kręgosłup
Apator Toruń mówi o powiększeniu PGE Ekstraligi