7 
Reprezentant Danii liznął już Grand Prix, w minionym sezonie pojechał jako dzika karta w Gorzowie. W przyszłym będzie już stałym uczestnikiem elitarnego cyklu, do którego dostał się dzięki "dzikusowi" od organizatorów zmagań.
Opowiadając o zaproszeniu do rozgrywek, Anders Thomsen podzielił się ciekawą tezą. Otóż jego zdaniem gwiazdy światowego speedwaya w Grand Prix dają z siebie więcej niż w... PGE Ekstralidze, w której przecież zarabiają ogromne pieniądze.
- Dotychczas co tydzień spotykałem się z chłopakami w PGE Ekstralidze, ale w mojej opinii w Grand Prix ci sami zawodnicy są o 10 proc. lepsi - stwierdził reprezentant Danii dla speedwaygp.com.
- Mój cel? Oczywiście chciałbym znaleźć się w czołowej szóstce, ale Grand Prix to trudne zmagania, rywale mają taki sam cel. Ja co prawda będę debiutantem, ale z drugiej strony przeciwnicy też pojadą na motocyklach z dwoma kołami. Wszystko jest możliwe - podkreślił.
Nie chce przy tym rozpamiętywać swoich występów w gorzowskich odsłonach Grand Prix w minionym sezonie. - Szkoda, że nie poszło mi najlepiej, bo w lidze w Gorzowie spisywałem się dobrze, a rywalizowałem z tymi samymi zawodnikami. Wiem, że to po prostu nie był mój dzień. Nie mogę się jednak doczekać, by zanotować tam dobry występ, już jako stały uczestnik GP - zaznaczył Thomsen.
Dodał, że całą zimę poświęci na intensywne przygotowania - i fizyczne, i sprzętowe - do nowego sezonu. Zdradził, że zatrudnił nowego mechanika, a z racji startów w GP zaopatrzył się w dwa nowe motocykle.
Zobacz też:
Żużel. Oto najważniejsze wydarzenia w 2020. Polska uratowała sezon. Zmarzlik, Unia i Rosja znów najlepsi
Żużel. Lwim pazurem: Rozgrywki z udziałem publiki głównym celem na 2021 rok. Warto się zaszczepić [FELIETON]
ZOBACZ WIDEO Żużel. PGE Ekstraliga 2020: "giętki Duzers" - żużlowa nauka jazdy
