Żużel. 29 lat od śmierci Edwarda Jancarza. Jeden upadek zniszczył jego życie. Dla Stali był darem od niebios
29 lat temu odszedł Edward Jancarz. Legenda Stali Gorzów i reprezentant Polski. Został śmiertelnie ugodzony nożem przez drugą żonę. Jego dramat rozpoczął się jednak znacznie wcześniej, bo po upadku w 1984 roku.Przeciwnik Nowaka i Jancarza miał tego dnia kapitalnie wyjścia spod taśmy. Gorzowianie musieli zatem opracować specjalny plan na wyścig, żeby go pokonać. - Uzgodniliśmy, że ja będę atakować go przy krawężniku, a Edek po szerokiej. Byliśmy przekonani, że Furlanetto obu nas nie upilnuje - opowiada Nowak.
- Byłem coraz bliżej, ale rywal ciągle mnie nakrywał. Na drugim łuku trzeciego okrążenia musiał bardzo mocno wyłamać motocykl przy krawężniku, żeby mnie powstrzymać. Wtedy "po dużej" poszedł Edek. W środku łuku już tak naprawdę go miał. Furlanetto zobaczył go jednym okiem, zostawił mnie, wyprostował motocykl i ruszył w tamtym kierunku. Myślał, że zablokuje Jancarza. Efekt był taki, że podniosło go na jedno koło. Spadł z motocykla, a ten dogonił Edka, uderzył prosto w niego i dobił go do bandy. Moglibyśmy milion razy rozegrać bieg i coś takiego by się nie powtórzyło. To wyglądało koszmarnie. Do dziś mam to przed oczami - wspomina Nowak.
ZOBACZ WIDEO Żużel. PGE Ekstraliga 2020: jak przygotować sprzęgło
Ten wypadek całkowicie zmienił Jancarza, który trafił do szpitala i walczył o życie. Lekarze zdołali go uratować. Mówili, że to był cud. - Edek wrócił na tor, ale już się nie odnalazł. Był cieniem samego siebie. Nie mógł się z tym pogodzić. Zabrakło meczów, kibiców, oklasków, a pojawiły się problemy osobiste, z którymi nie mógł się uporać - podkreśla Nowak.
11 stycznia 1992 roku Jancarz został ugodzony nożem podczas kłótni domowej przez swoją drugą żonę. - Ta informacja nas zmroziła. Nie mogliśmy uwierzyć, że coś takiego mogło się wydarzyć, choć każdy z nas doskonale zdawał sobie sprawę, że on zmaga się z różnymi problemami życiowymi, które były efektem fatalnego upadku. Ciężko się o tym mówi. Wolę pamiętać tylko te dobre rzeczy, bo jazda z Jancarzem była wielkim darem - przyznaje Nowak.
A tych wspaniałych chwil było całe mnóstwo, bo Jancarz do momentu feralnego upadku był wzorem. Zarówno na torze, jak i poza nim. - Zawsze perfekcyjnie przygotowany do zawodów. Pierwszy w warsztacie i na treningach. Stal miała wtedy wielkie szczęście, że w drużynie spotkało się tylu ludzi, którzy w każdym meczu potrafili zrobić różnicę. Wiele klubów marzy choćby o jednym złocie DMP, ale do tego potrzeba właśnie wybitnych jednostek - twierdzi Nowak.
- Z nim w składzie byliśmy pewni wyniku. Kiedy nam nie szło, to i tak wierzyliśmy, że to odwrócimy, bo przecież w drużynie jest Edek. On świetnie potrafił pilotować młodych zawodników. Doskonale prowadził ich na torze - podsumowuje Nowak.
W Gorzowie nigdy nie zapomnieli o legendarnym Jancarzu. Od 1992 roku rozgrywany jest memoriał, który gromadzi najlepszych zawodników świata. Jego imię nosi także gorzowski stadion żużlowy oraz jedna z ulic. W grudniu 2005 roku doszło do odsłonięcia pomnika, który jest wyrazem uznania dla wielkiego mistrza.
Zobacz także:
Lindbaeck zszokował Włókniarz swoim technologicznym laboratorium
Legenda mówi o Zmarzliku i Janowskim
-
RECON_1 Zgłoś komentarz
Niewlasciwe towarzystwo,alko.i oroblemy rodzinne rosna,potem tylko smutny final. -
GW speedway Zgłoś komentarz
to nieświadomie i po prostu - z racji tego, że minęło już prawie 40 lat - pomylił wyścigi. Bo to co opowiada pan Nowak, a to co widzimy na filmie to zupełnie dwa różne wyścigi. Pozdrawiam serdecznie. -
Boguś77 Zgłoś komentarz
Szkoda człowieka,po zakończeniu kariery i rozwodzie życie ciągneło go w dół. Szemrani koledzy i wóda zrobiła resztę.Na YT są filmiki w których żona,klub opowiadają jak próbowali Go wyrwać ze szpon nałogu.Bezskutecznie.Ale na torze był wielki i dla Stali zrobił bardzo dużo. Upadek Jancarza -
Poznaniak z Gorzowa Zgłoś komentarz
Miałem to szczęście, że oglądałem Jancarza na torze jako dziecko jeszcze przed 1984 rokiem. I to nieszczęście, że widywałem go na ulicy w latach, gdy powoli się staczał. -
Piotr Biega Zgłoś komentarz
Kung Lao,,, to było tak że on zbyt często zaglądał do kielicha , a ona zbyt często zaglądała mu do portfela -
mglexar Zgłoś komentarz
na lęki i niepewność. Ucieczka od problemów codzienności w świat iluzji?? To by było zbyt proste. -
mglexar Zgłoś komentarz
MarekGorzów - Jak tak nazmyślasz Podszywaczu to czujesz się lepszy?? Chociaż do Ciebie to lepiej tak jak mawiają Amerykanie : 'Pierd*l się kwiatuszku'. -
Wasylczuk Zgłoś komentarz
@MarekGorzów: Spiep..rzaj podszywaczu.Znowu wypuścili cie z psychiatryka?Jakiś czas był spokój od ciebie,ale widze,że znowu ci odbija -
chrząszcz Zgłoś komentarz
To jeszcze napiszcie, że morderczyni wyszła na wolność po 4 latach, 6 miesiącach i 22 dniach. -
MarekGorzów Zgłoś komentarz
kiedyś zazdroszczono nam naszego Eddiego, tak teraz zazdrości nam cała Polska naszego Bartka -
Dziadu Zgłoś komentarz
Wielki EDDY. Pamiętam jak stałem na parkingu klubowym przy jego esioku i czekałem na autograf. Polecam lekturę "Życie na torze". PozdROWienia. -
Kung Lao Zgłoś komentarz
kto używa w kłótni noża. -
GW speedway Zgłoś komentarz
usłyszałem nazwisko Jancarz, a było to podczas transmisji telewizyjnej z finału IMŚ z Los Angeles, w którym to Jancarz miał przyjemność wystąpić. W roku 1984 byłem niestety świadkiem tragicznego wypadku w meczu z Włochami. Siedziałem na przeciwległej prostej i doskonale widziałem II łuk. Wypadek ten bardzo mocno przypomina inną tragedię, mianowicie wypadek Andrzeja Zarzeckiego. Tam podniosło Jądera w wyniku uderzenia w tylne koło Jaworka. W przypadku Jancarza podniosło Furlanetto bez kontaktu z innym zawodnikiem. W obu przypadkach pędzący motocykl uderza z impetem w zawodnika i ten z motocyklami uderza w ogrodzenie. Dwa bliźniacze wypadki... Co do Edka to w zasadzie już wszystko zostało powiedziane. Zapamiętam go jako wielkiego sportowca. Wieczny odpoczynek racz mu dać Panie, a także wszystkim innym zmarłym żużlowcom.