Nikołaj Kokin (trener Lokomotiv Daugavpils): Dzisiaj zabrakło Romana Povazhnego i myślę, że z nim wynik mógł być na styku. Stało się jak się stało, trójka zawodników meczu nie wygra. Bogdanows i bracia Laguta to są naprawdę dobrze zawodnicy i w tym sezonie pokazują swój talent i możliwości. Resztą trochę mnie zawiodła. Zarówno Gieruckis jak i Karavackis to młodzi zawodnicy także nie obwiniam ich za bardzo, ale myślę, że pozostali mogli pojechać lepiej. Rewanż w Daugavpils będzie bardzo emocjonujący, ponieważ zawodnicy Startu pokazali w rundzie zasadniczej, że potrafią jeździć na naszym torze i są mocnym zespołem. Jeśli chodzi o nawierzchnie w Gnieźnie to dzisiaj było podobnie jak w pierwszym mecz czyli twardo. U nas też jest twardy tor, ale ja myślę, że dobry zawodnik nigdy nie tłumaczy się nawierzchnią tylko wsiada na motor i przywozi punkty. Nie ważne czy jest przyczepnie, czy twardo, czy nawet są dziury. Warunki są zawsze dla wszystkich równe.
Grigorij Laguta (Lokomotiv Daugavpils): Wydaje mi się, że dzisiaj nie było źle. W porównaniu z moim wcześniejszym występem w Gnieźnie w rundzie zasadniczej to dzisiaj byłem lepiej spasowany. Może na początku nie za bardzo mi szło, ale z biegu na bieg się rozkręcałem. Pozmieniałem ustawienia w moich silnikach tak, aby wygrywać starty i to przyniosło niezłe efekt. 11 punktów straty to dużo i mało, ale myślę, że uda nam się to odrobić na własnym torze. Jeśli chodzi o mecz rewanżowy no to cóż ...wygramy, przegramy, albo będzie remis (śmiech). A tak na poważnie będziemy robić wszystko, żeby awansować do półfinałów jako zwycięzca, a nie szczęśliwy przegrany.
Christian Hefenbrock (Lokomotiv Daugavpils): Nie mogę być zadowolony ze swojego występu. Jednak drużyna osiągnęła w efekcie dobry rezultat i możemy z optymizmem spoglądać w przyszłość. Szkoda, że zabrakło w tym meczu Romana. Bez niego też stawiliśmy czoła gospodarzom i z tego się cieszymy. Kolejny mecz na torze w Daugavpils. Tam czujemy się świetnie i na pewno to my będziemy dyktować warunki. Co pokaże Gniezno? Zobaczymy. Mam nadzieję, że za tydzień mój występ będzie o niebo lepszy od tego.
Andriej Korolev (Lokomotiv Daugavpils): No cóż, mój dzisiejszy występ był bardzo słaby. Nie potrafiłem nawiązać skutecznej walki z rywalami co z resztą widać po moich punktach. Na całe szczęści Grigorij i Artiom Laguta oraz Maksims Bogdanows spisali się rewelacyjnie. Gdyby był Roman Povazhny to powalczylibyśmy o zwycięstwo, a tak 11 punktów straty to jest to bardzo dobra zaliczka przed meczem na naszym torze. Chcę jak najszybciej zapomnieć o tym spotkaniu i mam nadzieję, że w rewanżu pokaże na co mnie stać.
Leon Kujawski (trener Startu Gniezno): Myślę, że 11 punktowa zaliczka to dobry wynik zważając na to, że zawodnicy z Daugavpils to nie jest drużyna do bicia. Według mnie to jest poważny kandydat do awansu do Ekstraligi. Udowodnili to w pierwszej części sezonu gdzie zajęli trzecie miejsce. Wydaje mi się, że dzisiaj podnieśli wysoko poprzeczkę i jest to bardzo wymagający przeciwnik. Moja drużyna stawiła im czoła, udało się wygrać i z tego się powinniśmy cieszyć, a nie rozpaczać, że 11 punktów może nie starczyć w rewanżu. Po pierwszym nieudanym biegu Dawida Cieślewicz postanowiłem go wycofać. Za niego pojechał Mariusz Puszakowski i przywiózł dwa punkty. Myślałem, że Dawid się pozbiera i ochłonie po tym jednym złym starcie, dlatego dałem mu szanse. Niestety nie spełnił moich oczekiwań, ale taka już jest rola trenera, że czasami trzeba zaryzykować i nie zawsze te ryzyko się opłaca. Chciałbym jeszcze podziękować gnieźnieńskiej publiczności za wspaniały doping i za to, że przychodzą w tak dużej ilości na mecze tym samym wzbogacając naszą kasę klubową.
Peter Ljung (Start Gniezno): Mój występ oceniam bardzo dobrze. Można powiedzieć, że było perfekcyjnie, bo przecież z bonusem wywalczyłem komplet punktów. Jak zawsze w Gnieźnie jeździło mi się świetnie. Lubię tutejszy tor i bardzo mi odpowiada. Goście stawili czoła i zaprezentowali się przyzwoicie. Zobaczymy, czy taka zaliczka wystarczy na zdobycie bonusu. W Daugavpils jeszcze nie miałem okazji startować, ale jestem dobrej myśli. Jeśli się zmobilizujemy to możemy sprawić niespodziankę.
Krzysztof Jabłoński (Start Gniezno): Mój występ był chyba dzisiaj przyzwoity. W moich dwóch ostatnich biegach miałem naprawdę bardzo dobrych przeciwników i jak to w sporcie bywa raz się wygrywa, a raz przegrywa. Dyspozycje dnia pod koniec zawodów rywale miel lepszą i zgubiłem parę punktów. W swoim czwartym starcie popełniłem błąd na dojeździe do linii 30 metrów, ale po dobry manewrze na pierwszym łuku praktycznie wyszliśmy na 5-1 z Robinem Aspegrenem. Niestety on zaczął się oglądać dopiero pod koniec wyścigu, a powinien już na drugim łuku zobaczyć kto jedzie z jego prawej strony i przyblokować Grigorija Lagute. Trochę mi przeszkadzał, ale taki jest sport i nie ma co płakać nad rozlanym mlekiem. Jestem rozczarowany posunięciami taktycznymi w drugiej fazie zawodów. Mieliśmy 16 punktów przewagi, zawodnik rezerwowy zaczął punktować i tak naprawdę został niewykorzystany i przesiedział praktycznie cały mecz na ławce.
Piotr Paluch (Start Gniezno: Dzisiaj było kiepsko. To chyba mój najgorszy występ w tym sezonie na torze w Gnieźnie. Starałem się jak mogłem, ale niestety popełniłem trochę za dużo błędów. Rywale byli bardzo szybcy i te błędy wykorzystywali bezlitośnie. W 14 biegu za bardzo mnie poniosło, chciałem zaatakować przy krawężniku trochę mocniej. Tam też jechał Bogdanows i wpakował mu się na koło, to była ewidentna moja wina.