To nie jest drużyna do bicia - wypowiedzi po meczu Start Gniezno - Lokomotiv Daugavpils

W niedzielnym meczu pierwszej rundy play-off DMP I ligi zespół Startu Gniezno uporał się z łotewską drużyną Lokomotiv Daugavpils w stosunku 52:41. W zespole gości bardzo dobrze zaprezentowali się bracia Laguta oraz Maksims Bogdanows, którzy łącznie zgromadzili aż 36 punktów. Po meczu wysłuchaliśmy co mieli do powiedzenia główni aktorzy tego widowiska.

Nikołaj Kokin (trener Lokomotiv Daugavpils): Dzisiaj zabrakło Romana Povazhnego i myślę, że z nim wynik mógł być na styku. Stało się jak się stało, trójka zawodników meczu nie wygra. Bogdanows i bracia Laguta to są naprawdę dobrze zawodnicy i w tym sezonie pokazują swój talent i możliwości. Resztą trochę mnie zawiodła. Zarówno Gieruckis jak i Karavackis to młodzi zawodnicy także nie obwiniam ich za bardzo, ale myślę, że pozostali mogli pojechać lepiej. Rewanż w Daugavpils będzie bardzo emocjonujący, ponieważ zawodnicy Startu pokazali w rundzie zasadniczej, że potrafią jeździć na naszym torze i są mocnym zespołem. Jeśli chodzi o nawierzchnie w Gnieźnie to dzisiaj było podobnie jak w pierwszym mecz czyli twardo. U nas też jest twardy tor, ale ja myślę, że dobry zawodnik nigdy nie tłumaczy się nawierzchnią tylko wsiada na motor i przywozi punkty. Nie ważne czy jest przyczepnie, czy twardo, czy nawet są dziury. Warunki są zawsze dla wszystkich równe.

Grigorij Laguta (Lokomotiv Daugavpils): Wydaje mi się, że dzisiaj nie było źle. W porównaniu z moim wcześniejszym występem w Gnieźnie w rundzie zasadniczej to dzisiaj byłem lepiej spasowany. Może na początku nie za bardzo mi szło, ale z biegu na bieg się rozkręcałem. Pozmieniałem ustawienia w moich silnikach tak, aby wygrywać starty i to przyniosło niezłe efekt. 11 punktów straty to dużo i mało, ale myślę, że uda nam się to odrobić na własnym torze. Jeśli chodzi o mecz rewanżowy no to cóż ...wygramy, przegramy, albo będzie remis (śmiech). A tak na poważnie będziemy robić wszystko, żeby awansować do półfinałów jako zwycięzca, a nie szczęśliwy przegrany.

Christian Hefenbrock (Lokomotiv Daugavpils): Nie mogę być zadowolony ze swojego występu. Jednak drużyna osiągnęła w efekcie dobry rezultat i możemy z optymizmem spoglądać w przyszłość. Szkoda, że zabrakło w tym meczu Romana. Bez niego też stawiliśmy czoła gospodarzom i z tego się cieszymy. Kolejny mecz na torze w Daugavpils. Tam czujemy się świetnie i na pewno to my będziemy dyktować warunki. Co pokaże Gniezno? Zobaczymy. Mam nadzieję, że za tydzień mój występ będzie o niebo lepszy od tego.

Andriej Korolev (Lokomotiv Daugavpils): No cóż, mój dzisiejszy występ był bardzo słaby. Nie potrafiłem nawiązać skutecznej walki z rywalami co z resztą widać po moich punktach. Na całe szczęści Grigorij i Artiom Laguta oraz Maksims Bogdanows spisali się rewelacyjnie. Gdyby był Roman Povazhny to powalczylibyśmy o zwycięstwo, a tak 11 punktów straty to jest to bardzo dobra zaliczka przed meczem na naszym torze. Chcę jak najszybciej zapomnieć o tym spotkaniu i mam nadzieję, że w rewanżu pokaże na co mnie stać.

Leon Kujawski (trener Startu Gniezno): Myślę, że 11 punktowa zaliczka to dobry wynik zważając na to, że zawodnicy z Daugavpils to nie jest drużyna do bicia. Według mnie to jest poważny kandydat do awansu do Ekstraligi. Udowodnili to w pierwszej części sezonu gdzie zajęli trzecie miejsce. Wydaje mi się, że dzisiaj podnieśli wysoko poprzeczkę i jest to bardzo wymagający przeciwnik. Moja drużyna stawiła im czoła, udało się wygrać i z tego się powinniśmy cieszyć, a nie rozpaczać, że 11 punktów może nie starczyć w rewanżu. Po pierwszym nieudanym biegu Dawida Cieślewicz postanowiłem go wycofać. Za niego pojechał Mariusz Puszakowski i przywiózł dwa punkty. Myślałem, że Dawid się pozbiera i ochłonie po tym jednym złym starcie, dlatego dałem mu szanse. Niestety nie spełnił moich oczekiwań, ale taka już jest rola trenera, że czasami trzeba zaryzykować i nie zawsze te ryzyko się opłaca. Chciałbym jeszcze podziękować gnieźnieńskiej publiczności za wspaniały doping i za to, że przychodzą w tak dużej ilości na mecze tym samym wzbogacając naszą kasę klubową.

Peter Ljung (Start Gniezno): Mój występ oceniam bardzo dobrze. Można powiedzieć, że było perfekcyjnie, bo przecież z bonusem wywalczyłem komplet punktów. Jak zawsze w Gnieźnie jeździło mi się świetnie. Lubię tutejszy tor i bardzo mi odpowiada. Goście stawili czoła i zaprezentowali się przyzwoicie. Zobaczymy, czy taka zaliczka wystarczy na zdobycie bonusu. W Daugavpils jeszcze nie miałem okazji startować, ale jestem dobrej myśli. Jeśli się zmobilizujemy to możemy sprawić niespodziankę.

Krzysztof Jabłoński (Start Gniezno): Mój występ był chyba dzisiaj przyzwoity. W moich dwóch ostatnich biegach miałem naprawdę bardzo dobrych przeciwników i jak to w sporcie bywa raz się wygrywa, a raz przegrywa. Dyspozycje dnia pod koniec zawodów rywale miel lepszą i zgubiłem parę punktów. W swoim czwartym starcie popełniłem błąd na dojeździe do linii 30 metrów, ale po dobry manewrze na pierwszym łuku praktycznie wyszliśmy na 5-1 z Robinem Aspegrenem. Niestety on zaczął się oglądać dopiero pod koniec wyścigu, a powinien już na drugim łuku zobaczyć kto jedzie z jego prawej strony i przyblokować Grigorija Lagute. Trochę mi przeszkadzał, ale taki jest sport i nie ma co płakać nad rozlanym mlekiem. Jestem rozczarowany posunięciami taktycznymi w drugiej fazie zawodów. Mieliśmy 16 punktów przewagi, zawodnik rezerwowy zaczął punktować i tak naprawdę został niewykorzystany i przesiedział praktycznie cały mecz na ławce.

Piotr Paluch (Start Gniezno: Dzisiaj było kiepsko. To chyba mój najgorszy występ w tym sezonie na torze w Gnieźnie. Starałem się jak mogłem, ale niestety popełniłem trochę za dużo błędów. Rywale byli bardzo szybcy i te błędy wykorzystywali bezlitośnie. W 14 biegu za bardzo mnie poniosło, chciałem zaatakować przy krawężniku trochę mocniej. Tam też jechał Bogdanows i wpakował mu się na koło, to była ewidentna moja wina.

Źródło artykułu: