Żużel. Jerzy Synowiec odpowiada na słowa Marka Grzyba. "Nie mieszajmy w to polityki. Ja nie dostałem z miasta złotówki"

WP SportoweFakty / Tomasz Jocz / Na zdjęciu: mecz PGE Ekstraligi
WP SportoweFakty / Tomasz Jocz / Na zdjęciu: mecz PGE Ekstraligi

- Nie mieszajmy w to polityki. Jak będę chciał zdyskredytować prezesa Grzyba, to zrobię to w trzy minuty. Nie zamierzam jednak tego robić, bo nie widzę takiej potrzeby - odpowiada na słowa prezesa Marka Grzyba Jerzy Synowiec, radny miasta Gorzowa.

Prezes Stali Gorzów Marek Grzyb  odniósł się do słów Jerzego Synowca, który zarzucił klubowi wnioskowanie o miliony złotych z miejskiej dotacji kosztem innych gorzowskich klubów. Nazwał to nawet "rakiem, który zeżre wszystko, nie dając innym żyć". Grzyb powiedział, że Synowiec prowadzi prywatną wojnę, w której nie chodzi o sport, ale o jego osobę i wybory do Senatu. Więcej o tym TUTAJ.

- Pierwsze słyszę, że pan Grzyb ma zapędy polityczne i zamierza za kilka lat zmierzyć się z moją żoną, która nie podjęła jeszcze decyzji, czy będzie ubiegać się o fotel senatora. To jest poziom takiej abstrakcji, że tego nie da się po prostu komentować. Jak będę chciał zdyskredytować prezesa Grzyba, to zrobię to w trzy minuty. Nie zamierzam jednak tego robić, bo nie widzę takiej potrzeby - mówi wywołany do tablicy Jerzy Synowiec, radny miejski, w przeszłości prezes Stali.

- Wkręty o polityce? Można mówić, że wszystko jest polityką, ale to jest jakiś absurd. Jaką polityką pan Grzyb się zajmował? Stanowisko prezesa Stali nie jest polityczne. Moja żona startowała w wyborach do Senatu RP nie jako przedstawiciel jakiejkolwiek partii politycznej, tylko jako Anna Synowiec. Stoczyła ładny bój, ale czy to kiedykolwiek powtórzy? Nikt o takich rzeczach nie myśli na 2,5 roku przed kolejną kampanią. Zgadzam się jednak, że stanowisko prezesa klubu bywa czasami trampoliną do kariery politycznej - dodaje Synowiec.

ZOBACZ WIDEO Żużel. Drużynowy Puchar Świata czy Speedway of Nations? Reprezentanci Polski komentują

Radny miejski skrytykował ostro wnioski Stali Gorzów o dofinansowanie z miejskich pieniędzy. - Wyciąganie nie ręki, a nawet rąk po pieniądze z miasta, kiedy jest się bogatszym od miasta? Mówię tutaj o spółce akcyjnej Stal Gorzów. Uważam to za nieprzyzwoite i tyle. To jest komercyjny twór, zarabiający miliony, mający otrzymać miliony z kontraktu telewizyjnego. Oni wyciągają rękę po pieniądze z miasta, by dawać po kilkadziesiąt tysięcy pracownikom i po parę milionów żużlowcom. To jest jakaś kompletna aberracja - grzmi Jerzy Synowiec.

- Byłem przez pięć lat prezesem Stali. Nie dostałem ani złotówki z kasy miasta, a funkcjonowaliśmy w Ekstralidze, zdobywaliśmy medale. Tak też można. Tylko trzeba chcieć zarabiać samemu, a nie wyciągać rękę po pieniądze z miasta - dodaje radny.

Jerzy Synowiec upomina się o sprawiedliwy podział środków budżetowych z samorządu. - W Gorzowie jest tysiąc młodych piłkarzy, którzy dostaną po kilkadziesiąt złotych na osobę, a Marcus Birkemose 17-letni Duńczyk ma dostać kilkaset tysięcy. Nie da się tego w normalny sposób usprawiedliwić czy nawet zrozumieć. Trzeba znać proporcje - uważa.

- Niech dostaną te pieniądze wioślarze, kajakarze, piłkarze wodni i wszyscy ci, którzy trenują, nie oglądając się na przyszły zarobek. Przecież ci wszyscy młodzi piłkarze, trenujący w kilku gorzowskich klubach nie ćwiczą dla pieniędzy, ale chcą rozwijać swoje umiejętności. To dla nich powinny być pieniądze z samorządu, a nie dla zawodowców, którym trzeba do obecnego miliona dodać jeszcze 500 tysięcy. W czasach pandemii, kiedy wszystko pada na twarz, oni mają zarabiać jeszcze więcej niż zarabiają? - pyta retorycznie Synowiec.

Zobacz także: Lars Gunnestad pamięta o Polakach i chętnie ich zatrudnia

Źródło artykułu: