Żużel. Szpryca Zmory: Druga liga powinna być inkubatorem, a bliżej jej do hospicjum [FELIETON]

WP SportoweFakty / Karol Słomka / Na zdjęciu: Wadim Tarasienko przed Dawidem Stachyrą
WP SportoweFakty / Karol Słomka / Na zdjęciu: Wadim Tarasienko przed Dawidem Stachyrą

- Druga liga jest potrzebna polskiemu żużlowi, ale potrzeba zmian, żeby stała się inkubatorem dla klubów i młodych zawodników. Na razie mamy tam jedną drużynę rezerw, a powinno być ich więcej - pisze w swoim felietonie Ireneusz Maciej Zmora.

Szpryca Zmory to cykl felietonów Ireneusza Macieja Zmory, prezesa Stali Gorzów w latach 2012 - 2019, który wywalczył z klubem pięć medali DMP (w tym dwa złote).

***

Ostatnio było o powiększeniu PGE Ekstraligi i konsekwencjach, które wiążą się z takim ruchem. Tym razem będzie o drugiej lidze i jej roli. Wsłuchując się w głosy kibiców, działaczy i ekspertów co do jednego nie mam wątpliwości. Wszyscy jesteśmy zgodni, że utrzymanie trzech poziomów rozgrywek jest konieczne dla polskiego żużla. Warto jednak zastanowić się, jak powinna zostać zorganizowana i jaką rolę winna odgrywać najniższa klasa rozgrywkowa, żeby wszyscy na tym skorzystali.

Moim zdaniem drugiej lidze należy powierzyć rolę inkubatora zarówno dla klubów, jak i zawodników. Oczywistym jest, że jest to naturalne miejsce dla reaktywacji ośrodków takich jak Świętochłowice, Piła czy Kraków oraz do tworzenia się nowych klubów żużlowych. Wydawać by się mogło, że jest to również miejsce dla młodych zawodników. Ale to już takie oczywiste nie jest. Dlaczego?

ZOBACZ WIDEO Żużel. Stal Gorzów mierzy w złoto, ale musi lepiej zacząć sezon. Trzeba też utrzymać atmosferę

Brakuje regulacji promujących młodych żużlowców. Dyskutować można, czy ma być to zawodnik z polskim obywatelstwem czy nie. To zależy jak będziemy postrzegać interes żużla. Czy z polskiej czy międzynarodowej perspektywy. Tak czy inaczej, moim zdaniem druga liga winna być miejscem, gdzie nacisk kładzie się na starty młodych zawodników, a regulacje PZM powinny temu sprzyjać.

Od dłuższego czasu mamy wyśrubowane kryteria szkoleniowe dla klubów, które szkolą - pomijam miniony sezon, który był wypaczony przez koronawirusa - ale czy młodzi żużlowcy mają zapewnioną właściwą politykę startów? Temat mocno dyskusyjny. Moim zdaniem samo rozbudowanie rozgrywek młodzieżowych nie wystarczy, choć to oczywiście sensowny i zrozumiały ruch. Ci chłopcy powinni mieć również szansę rozwijania swoich umiejętności w zawodach seniorskich. Idealnym miejscem na to są rozgrywki drugoligowe. Wtedy ich rozwój nabierze tempa.

Doskonałym rozwiązaniem byłyby drużyny rezerw klubów ekstraligowych. Na razie taki projekt jest realizowany w Rawiczu i świetnie się sprawdza. To dobry przykład dla innych. Jedni mogliby zrobić to samodzielnie, a drudzy połączyć siły. Dobrym pomysłem, do którego była już przymiarka w przeszłości, byłaby młodzieżowa drużyna gorzowsko - zielonogórska. Poza tym swoje zespoły mógłby wystawić Polski Związek Motorowy lub PGE Ekstraliga.

Nie twierdzę oczywiście, że w drugiej lidze mają jechać tylko drużyny młodzieżowe, ale warto stworzyć regulacje, które będą je premiować. To oczywiście nie oznacza eliminacji tych, którzy chcą zbudować lepszy skład i powalczyć o awans do eWinner 1. Ligi. Za nich też trzymam kciuki. Jeśli ktoś jest na to gotowy, to powinien próbować.

Niektórzy prezesi pewnie woleliby postawić w drugiej lidze na weteranów, którzy już dawno mają za sobą najlepsze chwile, ale są lepiej przygotowani do zawodowego żużla. To jednak zaprzeczenie rozwoju. Tacy żużlowcy powinni być wyjątkami w najniższej klasie rozgrywkowej. Ideałem byłyby zespoły posiadające jednego, może dwóch zaprawionych w boju liderów, którzy dzieliliby się wiedzą oraz doświadczeniem z młodszymi zawodnikami.

Druga liga to powinno być miejsce powstawania nowych klubów, przywracania do życia niefunkcjonujących ośrodków żużlowych, szlifiernia diamentów czy szkoła żużlowego rzemiosła. Niestety, obecnie bliżej jej do hospicjum.

Zobacz także:
GKM pracował nad transferem kilka miesięcy

Źródło artykułu: