Żużel. Szpryca Zmory: PGE Ekstraliga powiększona kosztem drugiej ligi? Nie możemy do tego dopuścić [FELIETON]

WP SportoweFakty / Patryk Kowalski / Na zdjęciu od lewej: Mateusz Świdnicki i Dominik Kubera
WP SportoweFakty / Patryk Kowalski / Na zdjęciu od lewej: Mateusz Świdnicki i Dominik Kubera

- Większa PGE Ekstraliga to więcej meczów, dłuższy sezon, poszerzenie geografii żużla na najwyższym poziomie, ale też mnóstwo wad i poważnych zagrożeń dla dyscypliny – pisze w swoim felietonie Ireneusz Maciej Zmora.

Szpryca Zmory to cykl felietonów Ireneusza Macieja Zmory, prezesa Stali Gorzów w latach 2012 - 2019, który wywalczył z klubem pięć medali DMP (w tym dwa złote).

***

Z dużą ulgą przyjąłem informację, że w sezonie 2022 nie dojdzie do powiększenia PGE Ekstraligi. Drużyny zakontraktowały zawodników i postawiły sobie konkretne cele. Nie mam wątpliwości, że należy się tego trzymać. Zmiana reguł w trakcie gry byłaby czymś niedopuszczalnym.

Za większą ligą przemawia dłuższy sezon, większa liczba spotkań, poszerzenie geografii rozgrywek, a w konsekwencji tego większe wpływy od reklamodawców czy z praw telewizyjnych. Z żużlem na najwyższym poziomie można byłoby dotrzeć do kolejnych ośrodków. Poza tym mielibyśmy ciekawszy okres transferowy. Odpadłby również głos krytyki mówiący o obecnym "zabetonowaniu" Ekstraligi do kilku tych samych drużyn.

ZOBACZ WIDEO Żużel. Polonia po awansie opcją dla Emila Sajfutdinowa? Rosjanin komentuje

Zakładam, że w takiej sytuacji z ligi spadałyby dwie ostatnie drużyny, a trzecia od końca jechałaby w barażach. To doprowadziłoby do bardziej zażartej rywalizacji w dolnych rejonach tabeli. Słowem, byłoby ciekawiej. Tak samo w eWinner 1. Lidze. Walka o czołowe lokaty budziłaby jeszcze większe emocje. Argumentów za jest zatem całkiem sporo.

A co z minusami? Przede wszystkim pojawiłoby się duże ryzyko rozwarstwienia rozgrywek. Być może mielibyśmy ligę nie dwóch, ale aż trzech prędkości - drużyn walczących o medale, o utrzymanie i o nic. Różnica pomiędzy pierwszym a ostatnim zespołem mogłaby być ogromna. Niektórzy mówią, że to żaden problem, bo w ligach piłkarskich to codzienność. Otóż nie. W piłce nożnej nikt nie płaci za wysokość wygranej. Przy wyniku meczu 5:0 na trybunach piłkarskich w najlepsze trwa fiesta, a na twarzach kibiców maluje się uśmiech i radość. W żużlu już nie do końca, bo po meczu zakończonym wynikiem 60:30 kibice narzekają na nudę na torze i mówią o antyreklamie dyscypliny, a prezesi łapią się za głowy, bo to rujnuje im budżety.

Do tego dochodzą problemy z kalendarzem, który staje się bardziej napięty. W tym przypadku ryzyko da się jednak zminimalizować za pomocą plandek i odwodnienia liniowego. Przy takich inwestycjach we wszystkich ośrodkach ryzyko kłopotów z terminami znacznie by spadło.

Poza tym musimy pamiętać o konieczności utrzymania przy życiu drugiej ligi. Podział na trzy klasy rozgrywkowe jest konieczny dla dyscypliny. Obecnie w najniższej lidze jadą tylko cztery polskie zespoły. A po powiększeniu Ekstraligi i założeniu, że kolejne dwa polskie kluby awansują z drugiej do pierwszej klasy rozgrywkowej, na drugim froncie zostałyby ledwie dwa polskie kluby plus trzy zespoły zagraniczne.
Nie mam wątpliwości, że polskich ośrodków w drugiej lidze jest za mało. Jeśli powiększymy Ekstraligę, to z czasem może zniknąć jeden poziom rozgrywek. Moim zdaniem jest to niedopuszczalne i dla mnie jest to warunek krytyczny w dyskusji o poszerzaniu najwyższej klasy rozgrywkowej.

Trzeba też pamiętać, że gdyby doszło do połączenia eWinner 1. Ligi z drugą ligą, to zmagałaby się ona z tymi samymi problemami co PGE Ekstraliga. Groziłoby jej rozwarstwienie sportowe. Z tą różnicą, że dziś klub, który nie radzi sobie z poziomem sportowym i organizacyjnym pierwszej ligi, może odbudować się w drugiej lidze. A po połączeniu tych lig niestety nie miałby tej możliwości i zmuszony byłby do zakończenia swojej działalności. Pojawiłyby się oczywiście również podobne zalety związane z takim rozwiązaniem.

Niestety, żużel ma pewną istotną wadę. Koszt uruchomienia nowych ośrodków, które nie mają tradycji, jest gigantyczny. Na przestrzeni kilkudziesięciu lat trudno znaleźć kogoś, kto podjął się takiej misji i zakończył ją powodzeniem. A przy dwóch ligach żużlowych stanie się to jeszcze trudniejsze. To może być bariera nie do przeskoczenia dla tych, którzy postanowią budować klub od zera.

Uważam, że poszerzenie Ekstraligi jest dobrym pomysłem, który może dać dodatkowy wiatr w żagle całemu żużlowi w Polsce. Pod warunkiem jednak, że w drugiej lidze pozostanie przynajmniej osiem ekip i zagraniczne kluby będą w mniejszości. Wymaga to jednakże przywrócenia do życia lub stworzenia od zera przynajmniej trzech krajowych ośrodków, ale droga do tego wydaje się długa i kręta. Nie wolno dopuścić do zamknięcia rozgrywek na dwóch poziomach. Poza tym, warto odpowiedzieć sobie na pytanie: jaka szanująca się dyscyplina sportowa ma tylko dwie ligi?

Teraz wszyscy powinniśmy się zastanowić, nad tym jak pomóc w reaktywowaniu żużla w Krakowie, Pile czy Świętochłowicach. Później trzeba zadać sobie kolejne pytanie: jaką rolę powinna odgrywać druga liga? Czy powinna być miejscem dedykowanym w pierwszej kolejności zawodnikom młodzieżowym? To już jednak temat na oddzielny felieton, w którym również będzie kilka słów o wyższości marchewki nad kijem.

Zobacz także:
W drodze na pamiętny finał dostał straszną wiadomość
Na torze złamał kręgosłup. Do żużla wracał w różnych rolach

Źródło artykułu: