Grzegorz Zengota, Maciej Janowski, Przemysław Pawlicki, Patryk Dudek i Artur Mroczka znajdą się w składzie reprezentacji Polski na finał Drużynowych Mistrzostw Świata Juniorów, który we wrześniu zostanie rozegrany w Gorzowie. Największą niespodzianką jest obecność w składzie Polaków Artura Mroczki. Trener Marek Cieślak ten wybór uważa jednak za oczywisty. - Reprezentacja Polski na Mistrzostwa Świata nie może się składać z samych debiutantów, bo jest to za duże ryzyko. W zeszłym roku Janowski, Zengota i Mroczka podołali ciśnieniu i zdobyli złoto. Uważam, że umiejętności Mroczki są dużo większe i lepsze niż jego miejsce w leszczyńskim finale. Oglądałem kilkakrotnie jego jazdę podczas finału i nie mam mu nic do zarzucenia. Uważam, że musimy odmładzać skład stopniowo. Uważam, że Artur Mroczka, biorąc pod uwagę również specyfikę trudnego gorzowskiego toru, na miejsce w składzie sobie zasłużył - powiedział dla SportoweFakty.pl Marek Cieślak.
Trener reprezentacji Polski jest zadowolony z wyników leszczyńskiego finału Młodzieżowych Indywidualnych Mistrzostw Polski. - Ja bardzo się cieszę, że finał tak się ułożył. Pokazała się młoda krew. Wszyscy zawodnicy na podium mieli mniej niż 18 lat. To dobrze świadczy o pracy w klubach i dobrze wróży na przyszłość polskiemu żużlowi. Janowski czy Pawlicki mimo tego, że zajęli dalsze miejsca, są naszymi nadziejami na reprezentację Polski. Pawlicki mimo wszystko jest czołowym polskim juniorem i jego miejsce w kadrze nie jest przypadkiem. Dodatkowo pojawił się nowy zawodnik, który dotychczas nie był wymieniany, a swoją jazdą podczas finału bardzo pozytywnie mnie zaskoczył. To Szymon Woźniak z Polonii Bydgoszcz. Powiem szczerze, że od teraz będę uważnie śledził wszystkie jego występy. Jazda jaką zaprezentował w wieku 16 lat podczas finału i zdobycie 7 punktów - imponują. To jest dla mnie bardzo duże objawienie - dodał Cieślak.
Cieślak zaznaczył, że była czwórka "pewniaków" do składu oraz trójka kandydatów na piąte miejsce. Wyjaśnił również, dlaczego w składzie nie mogło być większej liczby debiutantów. - Czwórka zawodników była pewna. To byli Zengota, Pawlicki i Janowski. Dodatkowo miejsce pewne miał Patryk Dudek, bo po prostu na to zasłużył. Do ostatniego miejsca pretendowali Dawid Lampart, Sławomir Musielak i Artur Mroczka. Powiem szczerze, że analizując to wszystko doszedłem do wniosku, że biorąc Musielaka czy Lamparta, za dużo byłoby w składzie debiutantów. To będzie inny finał niż przed rokiem. Będzie duże ciśnienie, bo zawody będą w Polsce i będzie dużo kibiców. Reprezentacja musiała mieć wsparcie w zawodnikach, którzy w zeszłym roku zdobyli złoto. Mroczka nie zawiódł i dlatego biorę go do drużyny - zakończył trener reprezentacji Polski i Atlasu Wrocław.