Całą swoją żużlową karierę spędził w jednym klubie - Motorze Lublin. Jerzy Mordel, bo o nim mowa, był gościem w Radiu Freee. W poniedziałkowej audycji "Pięć Jeden" wychowanek lubelskiego zespołu wspominał lata swojej kariery.
Gdy Motor w roku 1995 spadł do 2. Ligi, Mordel został na pokładzie. Przez kilka następnych sezonów zawodnik prezentował się z dobrej strony, jednak przez siedem lat startował na najniższym szczeblu rozgrywek, co nie pomagało w rozwoju jego kariery.
Kluby były zainteresowane ściągnięciem do siebie Jerzego Mordela, jednak żaden transfer nie doszedł do skutku. Mimo pojawienia się dobrych ofert, wychowanek nigdy nie dostał zgody na przenosiny do innej drużyny.
ZOBACZ WIDEO Żużel. Thomsen mówi, czego nauczył go tata. To ważna lekcja w kontekście ligi polskiej
- Na pewno żałuję, że nie poszło to w drugą stronę, bo była okazja. Mam żal do niektórych ludzi. Po paru latach od zakończenia kariery słyszałem pytania, dlaczego nie przeszedłem do tego czy innego klubu. Jak zacząłem jeździć z amatorami, to przychodzili prezesi i mówili, że oni dobijali się do mnie - mówił Mordel w audycji "Pięć Jeden" w Radiu Freee.
- Kiedyś nie było telefonów komórkowych. Odbierała pani sekretarka, pan prezes czy kierownik i mówili, że nie jestem do kupienia - dodawał.
Jerzy Mordel licencję żużlową zdał w 1987 roku. Przez całą sportową karierę reprezentował barwy klubu z Lublina. W 1991 zdobył tytuł drużynowego wicemistrza Polski, natomiast w 1994 wystąpił w rozegranym w Częstochowie finale drużynowego Pucharu Polski, gdzie zajął drugie miejsce. Do dziś mówi się o nim jak o jednym z największych niespełnionych talentów w Polsce.
Zobacz także:
- Zmiany w Falubazie Zielona Góra. Tomasz Walczak odchodzi z klubu
- Odejście Kubery i Smektały było policzkiem dla Piotra Barona. Trener Fogo Unii Leszno był zaskoczony