Zazwyczaj australijscy żużlowcy zimę spędzają u siebie, dzięki czemu mają non stop kontakt z motocyklem żużlowym. W tym roku Max Fricke nie zdecydował się na wyjazd do ojczyzny, postawił na Pireneje. Przygotowywał się w Andorze.
- To moja pierwsza zima, którą spędzam w Europie. Jest inaczej, ale bardzo ciekawie i fajnie. Większość czasu spędziłem w Andorze, na Święta wyjechałem do Hiszpanii. Pogoda w tych krajach była troszkę lepsza niż w innych miejscach. Z pewnością były to bardziej australijskie warunki. Nad polskim morzem o tej porze roku jestem po raz pierwszy, ale bardzo mi się podoba - powiedział zawodnik, który przebywa na obozie Falubazu Zielona Góra w Świnoujściu w rozmowie z falubaz.com.
Żużlowiec ma okazję poznać nowych kolegów. - Bardzo się cieszę z tego zgrupowania. Mamy fajną grupę zawodników i ciekawy zespół. Nie wszystkich chłopaków znam dobrze, więc mam okazję ich lepiej poznać. Codziennie mamy ciekawe zajęcia i dobrze zorganizowane treningi. Jest bardzo fajnie - podkreślił.
ZOBACZ WIDEO Żużel. Wiktor Kułakow to zawodnik na PGE Ekstraligę. Trener Apatora Toruń nie ma wątpliwości
Wspólne treningi przed sezonem przypadły do gustu zawodnikowi z Australii. - Bardzo się cieszę z tego zgrupowania. Mamy fajną grupę zawodników i ciekawy zespół. Nie wszystkich chłopaków znam dobrze, więc mam okazję ich lepiej poznać. Codziennie mamy ciekawe zajęcia i dobrze zorganizowane treningi. Jest bardzo fajnie - zaznaczył Fricke.
W tym okresie zawodnicy szlifują przede wszystkim formę fizyczną. - Mam za sobą prawie trzy miesiące treningów, więc jestem dobrze przygotowany do powrotu na tor. Więcej będę mógł jednak powiedzieć jak wsiądę na motocykl. Każdy może być w świetnej formie, czy być w stanie przebiec maraton. Najważniejsza będzie jednak dyspozycja na motocyklu - podsumował Australijczyk.
Czytaj także:
Tomasz Walczak po odejściu z Falubazu
Jan Kvech pali się do jazdy