- Mecz w Poznaniu nie był łatwy, męczyłem się na starcie, na dystansie też i o każdy punkt musiałem walczyć - podsumował Dawid Stachyra, który w pierwszym spotkaniu zdobył 7 punktów. - W rewanżu na pewno nie oddamy wygranej, chociaż to jest sport i wszystko się zdarzyć może.
- Wygrana z PSŻ-em cieszy, ale świętować awans do dalszej rundy będziemy dopiero po meczu w Rzeszowie - dodał Dariusz Śledź, trener rzeszowian. - Nie ma mowy o lekceważeniu rywala. Moi zawodnicy do każdego meczu podchodzą maksymalnie skoncentrowani i nie będę musiał ich specjalnie mobilizować. Chęć do walki im nie brakuje, co pokazali zresztą w Poznaniu.
Wszystko wskazuje na to, że w kolejnej rundzie Marma Hadykówka zmierzy się z wygranym z pary Start - Lokomotiv. Żadna z tych drużyn nie jest wymarzonym rywalem rzeszowian. W fazie zasadniczej na torze w Gnieźnie Marma przegrała 35:55, w Daugavpils było jeszcze gorzej - 28:63. - To o czym świadczy. Tak samo jak to, że tylko te drużyny pokonały Unię Tarnów - powiedział Stachyra. - Na razie jednak nie ma co się zastanawiać na kogo trafimy. Najpierw musimy awansować. A potem będziemy się martwić. Zresztą jeżeli chcemy coś osiągnąć, to musimy wygrywać z wszystkimi.
O kolejnym rywalu nie chce zbyt wiele mówić Dariusz Śledź. - Co będzie, to będzie. Obie drużyny jeżdżą na twardych torach, więc na pewno nie będzie nam łatwo. Nie wiem jeszcze, czy będziemy jakoś szczególnie się przygotowywać. Zastanowię się, jak już poznamy rywala - zapewnił.