Żużel. Włókniarz rozprostował kości. Trener mówi o torze i zdradza kiedy zaczną jeździć liderzy [WYWIAD]

WP SportoweFakty / Arkadiusz Siwek / Na zdjeciu: Piotr Świderski
WP SportoweFakty / Arkadiusz Siwek / Na zdjeciu: Piotr Świderski

Eltrox Włókniarz Częstochowa jako jeden z pierwszych klubów rozpoczął treningi na torze. - Typowy rozruch. Tor jest świetnie przygotowany. Gdyby chłopaki chcieli, mogliby się ścigać spod taśmy - opowiada Piotr Świderski, trener Lwów.

Mateusz Makuch, WP SportoweFakty: Wyjątkowo wcześnie w tym roku udało się wam wyjechać na tor. Wiadomo, że pierwsze treningi to bardziej rozruch. Jak to wyglądało okiem trenera?

Piotr Świderski, trener Eltrox Włókniarza Częstochowa: Tak jak pan zauważył, zaczęliśmy bardzo wcześnie. Warunki pogodowe i torowe pozwoliły nam na tak szybkie wyjechanie na tor. Cieszymy się z tego bardzo, bo najbliższy tydzień, właściwie już od czwartku, zapowiada się nieciekawie. Tymczasem pierwsze jazdy mamy za sobą. To była luźna forma treningu. Powiedziałbym, że na rozprostowanie kości.

Czy do grupy, która trenowała we wtorek, w środę dołączył ktoś z pierwszego składu?

W środę trenowaliśmy tą samą grupą. Doszło jedynie do zamiany w gronie 15-16 latków. We wtorek trenował Franek Karczewski, natomiast w środę jeździł Kajetan Kupiec. To była jedyna różnica między tymi dwoma dniami.

ZOBACZ WIDEO Żużel. Bogate zakupy u Patryka Dudka. Żużlowiec Falubazu nie odczuł, żeby zrobiło się taniej

Wiadomo, kiedy dołączą pozostali? Jonas Jeppesen jest w Częstochowie, ale chyba jeszcze dogrywa sprawy pozasportowe, natomiast Fredrik Lindgren mówił, że do Polski przyjedzie w połowie marca.

Jeśli chodzi o zagranicznych zawodników, to w ich przypadku wyjazdu na tor należy się spodziewać po 15 marca. Zakomunikowali mi, że nie chcą wcześniej wyjeżdżać. Mają swój tok przygotowań, przemyślenia i wnioski.

Rozumiem. Korzystają ze swojego doświadczenia, więc pewnie swoim trybem chcą wejść w sezon.

Dokładnie. Niektórzy jeszcze kończą fazę przygotowań na sali czy siłowni. Chcą zamknąć ten cykl w pełni i go nie przerywać. Całkowicie to rozumiem i nie mam z tym żadnego problemu.

Kwestia toru. Skoro przeprowadzono treningi, to znaczy, że wszystko w porządku. Chciałbym jednak to usłyszeć od pana, że już żadnych zaszłości z zeszłego roku nie ma.

Skoro wyjeżdżamy wspólnie z innymi klubami jako pierwsi na tor, to chyba mówi samo za siebie. Myślę, że można zapytać zawodników o ich zdanie. Zostało to zresztą już gdzieś powiedziane, że warunki były i są świetne. Jeśli chcieliby się pościgać spod taśmy to nie byłoby z tym żadnego problemu.

Z innej beczki. Bartosz Smektała już został ogłoszony jako "gość" w Opolu, potem to zdementowano, ale temat cały czas jest aktualny. Czy dla pana taka forma wypożyczenia tego zawodnika stanowi jakiś problem?

Osobiście nie mam z tym kłopotu. Zawodnicy jeżdżą przecież też w innych ligach, turniejach, zawodach indywidualnych. To jest normalna sprawa. Rozumiem to, bo siedząc na tyłku formy się nie zbuduje ani nie podtrzyma. Jeśli zawodnik czuje niedosyt startów to sobie tę politykę startową układa wedle uznania. W pełni to akceptuję i rozumiem. Mamy z klubem z Opola umowę partnerską. Bartek może z drogi "gościa" skorzystać. Jeżeli będzie miał na to ochotę i pojawi się wola obu stron, to nie widzę w tym problemu. Najważniejszy jest zawodnik i jego samopoczucie.

Oglądając tegoroczną prezentację Włókniarza miałem odmienne odczucia niż rok wcześniej. Moim subiektywnym zdaniem po zawodnikach widać radość z tego, że są w tym zespole, że dobrze się dogadują. Rok temu bardziej widziałem pompowanie zespołu, który musi, a nie może. Jakie jest pana zdanie, gdy patrzy pan na to od wewnątrz? Mówiąc kolokwialnie, jeden za drugiego wskoczyłby w ogień?

Trudno mi to ocenić od środka, bo jestem w tym zespole razem z nimi i samym sobie cenzurki nie wypada nam wystawiać. Tym niemniej prezentacja była zwieńczeniem naszego wspólnego, tygodniowego pobytu. Dla mnie osobiście bardzo przyjemnego. Myślę, że takie same odczucia ma reszta zespołu. Na tym zgrupowaniu nawiązały się bardzo dobre relacje. Zrodziła się bardzo dobra atmosfera i skoro jest to zauważalne na zewnątrz, to fajnie. Nie chcę natomiast wypowiadać się na temat tego, co było w zeszłym roku, bo przejąłem drużynę na ostatnie trzy mecze. Gdy dołączyłem wtedy do zespołu, to nie zauważyłem niczego złego. Pojechaliśmy dobre spotkania. Poza przegraną w Lesznie, wcześniejsze dwa były świetnie rozegrane. Nie wyglądało to źle, ale mieliśmy bagaż walkowera, ciśnienie było wielkie i ważyły się nasze losy w fazie play-off. To nie pomagało. Tak jak już jednak powiedziałem, trudno mi obie sytuacje porównywać.

To może inaczej. Jak dla pana jako trenera istotna jest atmosfera w drużynie? W sportach typowo zespołowych, jak piłka nożna czy koszykówka, podkreśla się znaczenie ducha zespołu. Żużel to też sport drużynowy, ale jednak specyficzny, bo tu jeden drugiego na torze nie złapie za kierownicę i nie pociągnie do przodu.

Myślę, że w każdym sporcie zespołowym atmosfera jest istotna. Tak jak pan słusznie zwrócił uwagę, na żużlu nikt nikogo nie pociągnie czy nie poda piłki, ale jakaś pomoc jest możliwa. Gdy atmosfera w parku maszyn jest dobra, to wymiana uwag dotyczących przełożeń czy jazdy po torze, czy po prostu przepływ jakichkolwiek potrzebnych informacji jest prawidłowy. Jeśli pojawią się konflikty, albo nie ma swobodnej atmosfery, tylko jeden na drugiego patrzy jak na rywala, a tak się dzieje w momencie, gdy jest nadmiar zawodników, to nie może być dobrego wyniku. Znam to z autopsji i później obserwacji. Jeśli kolega czeka aż tobie się noga powinie, bo wówczas on wskoczy do składu na twoje miejsce, to trudno o dobrą atmosferę. Jeśli dzisiaj jeszcze się ktoś nad tym zastanawia i dziwi się dlaczego w takich zespołach brakuje atmosfery to... pozostawię to bez komentarza.

Czytaj również:
-> Smektała czerpał wzorce od Pedersena
-> Jeppesen poszedł na całość i wybrał PGE Ekstraligę

Źródło artykułu: