Żużel. Deszcz pieniędzy w PGE Ekstralidze? Cieślak przestrzega działaczy: Nie cieszmy się za szybko!

WP SportoweFakty / Michał Krupa / Na zdjęciu: Marek Cieślak
WP SportoweFakty / Michał Krupa / Na zdjęciu: Marek Cieślak

PGE Ekstraliga podpisała nowy kontrakt z telewizją, który będzie opiewać na 242 miliony złotych. Na kluby w teorii powinien spaść deszcz pieniędzy. Trener Marek Cieślak nie jest jednak wcale przekonany, że tak się stanie.

- Oczywiście, że umowa z telewizją to powód do radości, ale zalecałbym też ostrożność Cieszmy się, ale moim zdaniem nie za bardzo - mówi nam trener ROW-u Rybnik. Skąd u Cieślaka taka powściągliwość?

Były opiekun żużlowej kadry mówi nam, że jego zdaniem jest za wcześnie, by zakładać, że budżety klubów ekstraligowych poszybują gwałtowanie w górę. - Na razie każdy prezes wykonuje prosty rachunek. Liczy to, co już ma i dodaje do tego pieniądze z telewizji. Dla mnie ta matematyka nie jest jednak taka oczywista. Wszystko wyjdzie w praniu. Ja trochę już przeżyłem i uważam, że niektórzy za szybko zaczęli myśleć o El Dorado w polskim żużlu - przekonuje.

Cieślak zauważa, że kluby może i dostaną zdecydowanie więcej pieniędzy z telewizji (około 6 milionów rocznie), ale nie mogą być pewne źródeł finansowania, na których polegały do tej pory. Poza tym wraz z nową umową telewizyjną mają wzrosnąć wymagania, które postawi działaczom PGE Ekstraliga. Już teraz bardzo wiele mówi się o wydatkach na marketing, infrastrukturę i szkolenie.

ZOBACZ WIDEO Żużel. Patryk Dudek ubolewa w związku z brakiem kibiców na trybunach. "My jesteśmy dla nich, oni dla nas"

- Za chwilę może się okazać, że zawodnicy z czołówki zapragną zarabiać jeszcze więcej. Poza tym informacja o nowym kontrakcie telewizyjnym na pewno dotarła już do wszystkich samorządów. Jestem przekonany, że wielu prezydentów postanowi ją wykorzystać i powiedzieć: macie teraz pieniądze, więc my teraz damy wam mniej niż do tej pory. Wtedy może wyjść na to, że stoimy w miejscu. Poza tym miasta mają teraz idealny czas, by nie dawać na sport. Wystarczy, że padnie hasło pandemia, które zamyka wiele dyskusji - podkreśla trener.

- Dodałbym, że ze sponsorami też może być różnie. Kiedy rozmawia się z ludźmi, którzy mają swoje biznesy, to oni mówią, że dopiero za dwa lata przekonamy się, jak będzie wyglądać gospodarka. Skutki takiego kryzysu jak ten obecny pojawiają się dopiero po czasie - zauważa.

W związku z tym Cieślak zaleca ostrożność w kreśleniu optymistycznych wizji o wielkim rozwoju żużla dzięki nowej umowie telewizyjnej. - Ostatnio bardzo wiele mówimy o wyszukiwaniu zawodników zagranicznych i stawianiu na nich w polskiej lidze. Chcemy uszczęśliwiać świat za swoje pieniądze. A kiedy ktoś robił to w stosunku do nas? - pyta trener.

Szkoleniowiec ROW-u jest także przeciwny rozwiązaniu, które zaproponował Krzysztof Cegielski. Szef stowarzyszenia żużlowców "Metanol" w rozmowie z WP SportoweFakty stwierdził, że kluby znajdą sposób, by większe pieniądze przeznaczyć na wynagrodzenia dla żużlowców. Jego zdaniem jedynym rozwiązaniem, które może temu zapobiec, jest płacenie części klubowych rachunków przez PGE Ekstraligę. - Czyli centralne planowanie? Już to przerabialiśmy i wcale nie było tak fajnie. Można o tym poczytać. Takie komunistyczne metody mi się nie podobają - podsumowuje Cieślak.

Zobacz także: Tego odwołania dało się uniknąć?

Źródło artykułu: