- Podjęliśmy decyzję, że będziemy się odwoływać. Wnioskujemy o dwa lata zawieszenia. Zawodnik został już o tym przez nas poinformowany - mówi nam Michał Rynkowski, dyrektor Polskiej Agencji Antydopingowej.
POLADA uzasadnienie wyroku w sprawie Maksyma Drabika otrzymała 4 marca. Od tego dnia trwała analiza jego treści. Od początku złożenie odwołania wydawało się jednak bardzo prawdopodobne, ale ostateczna decyzja zapadła właśnie teraz.
To na pewno złe wieści dla zawodnika. Brak odwołania oznaczał, że Drabik straciłby tylko sezon 2021, bo jego kara biegnie od 30 października 2020 roku (wtedy został oficjalnie zawieszony). Teraz w jego sprawie znowu niczego nie można być pewnym.
ZOBACZ WIDEO Żużel. Patryk Dudek: ciężko będzie bić się o pierwsze miejsce. Najważniejsze utrzymanie
Dlaczego POLADA zdecydowała się na odwołanie? - W odmienny sposób oceniamy stan faktyczny, który był przedmiotem analizy Panelu Dyscyplinarnego. Wzięliśmy również pod uwagę nieścisłości zeznań, które były składane przed Trybunałem Arbitrażowym przy PKOL. Mamy wątpliwości co do okoliczności, w jakich nastąpiło podanie infuzji dożylnej i celu tego podania. To dlatego uznaliśmy, że się odwołamy - przyznaje Rynkowski.
Kiedy zatem można spodziewać się ostatecznego rozstrzygnięcia sprawy polskiego żużlowca? - Decyzja zapadła i teraz jesteśmy w trakcie sporządzania odwołania. Na początku przyszłego tygodnia zostanie ono wysłane do żużlowca i Panelu Dyscyplinarnego. Później zawodnik ma 14 dni na złożenie odpowiedzi. Następnie zostanie wyznaczony termin rozprawy. Realnie może odbyć się ona za około miesiąc - podsumowuje Rynkowski.
Przypomnijmy, że Maksym Drabik został zawieszony za stosowanie niedozwolonego wlewu witaminowego (przyznał się do tego podczas kontroli antydopingowej). Jego problemy rozpoczęły się we wrześniu 2019 roku przy okazji występu zawodnika w pierwszym meczu finałowym PGE Ekstraligi. Betard Sparta Wrocław rywalizowała wtedy z Fogo Unią Leszno.
Zobacz także:
Lidsey zdziwiony, że nikt nie dzwoni