- Od początku mówiłem, że nie ma co zbyt dużo opóźniać startu ligi. Uważałem, że o dwa tygodnie możemy to zrobić. Jechanie zawodów w środy czy w czwartki o dziwnych godzinach też nie miałoby sensu. Decyzję o starcie sezonu zgodnie z terminarzem na początku kwietnia przyjęliśmy ze spokojem - wyjaśnia Tadeusz Zdunek, prezes gdańskiego klubu.
- Jedynie szkoda, że ta decyzja jest tak późno. Powinna być podjęta wcześniej. Rozumiem jednak, że sytuacja jest dynamiczna, ale przez to też zawodnicy są zagubieni, bo niektórzy już trenują, a inni mówili, że nie było sensu tak wcześnie wyjeżdżać na tor, bo nic by te treningi nie dały przy opóźnieniu ligi - dodaje nasz rozmówca.
- Jesteśmy przygotowani do startu sezonu. Co prawda byliśmy za opóźnieniem o dwa tygodnie ligi, ale skoro taka decyzja zapadła, my się jej podporządkujemy. Warunki na naszym torze są dobre. Pilnowaliśmy nawierzchni. Kiedy inni jeździli na zagraniczne zgrupowania, my skupiliśmy się na przygotowaniu toru. Jest dobry, można na nim trenować bez przeszkód - dodaje.
Tadeusz Zdunek żałuje jednak, że start sezonu odbędzie się najprawdopodobniej bez udziału publiczności. - Jedynym problemem dla nas jest w tej sytuacji fakt, że później na stadion wejdą kibice, a to oznacza mniej wpływów z biletów. Dokładnie nie wiemy, ile, ale jakieś mecze trzeba będzie odjechać bez publiczności. Byliśmy jednak na to przygotowani, bo od początku wiadomo było, że sytuacja jest niepewna - kończy prezes gdańskiego klubu.
Zobacz także: Jego wynalazek uratował wielu sportowców
Zobacz także: Nie wszystkie ligi ruszą zgodnie z planem
ZOBACZ WIDEO Żużel. Chris i Jack Holderowie gośćmi "Żużlowej Rozmowy". Obejrzyj cały odcinek!