Żużlowi poświęcił życie. Tytuł mistrzowski przegrał w dramatycznych okolicznościach

Getty Images / Barratts/PA Images / Zawody w Harringay
Getty Images / Barratts/PA Images / Zawody w Harringay

Zawodnik, który żużlowi poświęcił swoje życie - dosłownie i w przenośni. Piętno na jego karierze odcisnęły wydarzenia z 1951 roku, kiedy był o włos od mistrzostwa świata. 21 marca przypada 99. rocznica urodzin Jacka Biggsa.

Jack Biggs urodził się 21 marca 1922 roku w Melbourne. Do ligi brytyjskiej trafił dość późno, bo dopiero jako 25-latek. Historia pokazała, że nie okazało się to dla Australijczyka żadnym problemem.

Jego pierwszym klubem było Harringay Racers i to w tym zespole spędził najwięcej sezonów - sześć. Z krótką przerwą ścigał się tam aż do rozwiązania drużyny w 1954 roku.

Będąc zawodnikiem Racers wywalczył swój największy sukces w karierze - brązowy medal indywidualnych mistrzostw świata. 29-letni wówczas Biggs miał jednak ogromne szanse na znacznie więcej.

ZOBACZ WIDEO Żużel. Który z Holderów był większym rozrabiaką? "Pozwalano mu na zbyt wiele"

Jak burza przeszedł przez eliminacje, zajmując w nich pierwsze miejsce. 20 września 1951, na legendarnym Wembley, przystąpił do najważniejszego - jak się okazało - turnieju w swojej długiej karierze.

Rywali miał nie byle jakich. Chrapkę na tytuł mieli chociażby Split Waterman czy Jack Young. Mocny był także zaledwie 18-letni Ronnie Moore. Wysoko ceniono umiejętności takich żużlowców jak Freddie Williams czy Aub Lawson.

Po czterech seriach startów na prowadzeniu znajdował się Biggs. Co więcej, miał na swoim koncie komplet dwunastu punktów i potrzebował zaledwie jednego "oczka", aby zgarnąć upragniony tytuł. Decydujący miał być bieg 19., w którym mierzył się z Aubem Lawsonem, Splitem Watermanem i Freddiem Williamsem. Tylko Waterman miał jeszcze matematyczne szanse na wywalczenie tytułu.

Wśród brytyjskich kibiców krążyła historia związana z tym wyścigiem, choć nigdy jej nie potwierdzono w 100 proc. Według jednego z nich, Aub Lawson podszedł do Williamsa i Watermana i zapytał ich, czy Biggs "coś im powiedział". Australijczyk miał poprosić, aby nie wchodzili mu w drogę. Ci mieli odpowiedzieć, że jego prośba była zbyt arogancka.

Abstrahując od wiarygodności tej historii, wspomnieć należy o tym, co faktycznie miało miejsce na torze. Biggs został wypchnięty na zewnętrzną, a następnie rzucił się w pogoń za rywalami. Nie zdołał zdobyć ani jednego punktu. Tymczasem Waterman zwyciężył i zrównał się z Biggsem swoim dorobkiem. 12 "oczek" zgromadził także Jack Young.

Los częściowo uśmiechnął się zatem do Biggsa, który otrzymał drugą tego dnia szansę na zgarnięcie tytułu. Ale również i tym razem dojechał do mety ostatni. Mistrzem świata został Jack Young, drugi był Split Waterman, a Biggs trzeci. I choć w finale meldował się jeszcze czterokrotnie (w tym dwa razy jako rezerwowy), już nigdy nie nawiązał do wyniku z 1951 roku.

W lidze wciąż radził sobie nieźle, nawet po 40. urodzinach. Wiele razy ratował wynik swoim drużynom, a zwiedził ich naprawdę sporo. Zdobywał punkty dla takich ekip jak: Harringay, Bradford, West Ham, Poole, Oxford, Ipswich, Coventry, Newport, Cradley oraz Hackney.

Ostatni sezon w Wielkiej Brytanii odjechał w wieku 48 lat. Bronił wówczas barw Hackney Hawks. Choć pod koniec kariery doskwierała mu przepuklina, wciąż potrafił ścigać się na niezłym poziomie. W 1970 roku zdobywał średnio nieco ponad 1,5 pkt/bieg. Łącznie odjechał sporo ponad 2000 wyścigów w rozgrywkach ligowych.

Po powrocie do Australii nadal brał udział w zawodach. Jeden z turniejów zakończył się dla niego tragicznie. 8 grudnia 1972 w Bendigo uczestniczył w wypadku. Wskutek odniesionych obrażeń zmarł w wieku 50 lat.

"Być może nie posiadał mistrzostwa świata, ale zostawił wspomnienia i szacunek za umiejętności, które po 40. wciąż potrafił pokazać. Doświadczenie z 1951 roku mogło go nauczyć, jak zachować moc na ostatni bieg" - pisał Dudley Jones na łamach speedwayplus.com.

* Materiały źródłowe:
1. speedway-forum.co.uk
2. speedwayplus.com
3. speedwayresearcher.org.uk
4. thisisnotgwent.co.uk

Czytaj także:
Mówi, że pomógł Gollobowi stać się słynnym w Polsce. Wciąż czeka na pieniądze od niego
Wypadek mrożący krew w żyłach. Fatalny błąd Polaka

Komentarze (0)