Jeden z najbardziej utytułowanych zawodników w historii to wciąż gorące nazwisko w żużlowym świecie, choć od 2019 roku brakuje go już w rywalizacji o tytuł indywidualnego mistrza świata. Tytuł ten zdobył zresztą w swoim życiu aż trzy razy (2003, 2007, 2008). W piątek Nicki Pedersen świętuje 44. urodziny, więc jego kariera zbliża się powoli ku końcowi, ale solenizantowi z Odense ciągle mało ścigania na wysokim poziomie.
- Mam charakter, kocham ten sport, jego klimat. Nie wiem, czy zakończę karierę za rok, dwa lata czy pięć lat. Do każdego sezonu podchodzę indywidualnie, krok po kroku. Tak długo, jak moje ciało będzie dawać radę, nie będę widział powodu, dla którego miałbym zrezygnować z żużla. Tak długo, jak będę czerpał satysfakcję z żużla, będę chciał kontynuować karierę - stwierdził kilka miesięcy temu w rozmowie z telewizją klubową ZOOleszcz DPV Logistic GKM-u Grudziądz.
- Nowy regulamin w polskiej Ekstralidze na sezon 2021 zezwala na jazdę tylko w jednej lidze poza Ekstraligą. Co się dzieje w tym żużlowym świecie? - grzmiał z kolei, gdy w życie wszedł zapis forsowany przez działaczy w kraju nad Wisłą. Duńczyk musiał więc podjąć decyzję o rezygnacji ze startów w jednej z lig, w której planował występować. Wybór padł na brytyjską Premiership, gdzie miał jeździć w barwach Sheffield Tigers. Odpuścił też Szwecję.
ZOBACZ WIDEO Żużel. Robert Lambert musiał zrezygnować z jazdy w ojczyźnie. Teraz tłumaczy dlaczego
COVID-19, którego sam doświadczył rok temu, torpeduje wszystkim życie na tyle, że w Polsce przyspieszono plany wprowadzenia wspomnianego ograniczenia. Duński mistrz ani myślał o odpuszczaniu ligi w ojczyźnie, gdzie nieprzerwanie od 2003 roku reprezentuje ekipę z Holsted, a jazda w PGE Ekstralidze to dla takiego zawodnika nie tylko szansa na dobry zarobek, ale też splendor i utrzymanie się na wysokim poziomie "w biznesie". Z tego też nie mógł rezygnować.
Pedersen jednak - choć swoje lata już ma, a w sporcie żużlowym zdobył praktycznie wszystko - sam nie zamierza się ograniczać i chciałby ścigać się jak najwięcej i jak najczęściej. Wie wprawdzie, że jego ścieżka w cyklu Grand Prix jest już raczej dostatecznie wydeptana (ostatni raz ścigał się w nim w 2018), nie ma go już w reprezentacji narodowej, dlatego rajcowałaby go rywalizacja w kilku ligach i dodatkowo w serii SEC, której od początku jest jedną z gwiazd.
Gdyby tak prześledzić kadry zespołów w PGE Ekstralidze, znajdzie się tylko jednego starszego zawodnika. Piotr Protasiewicz liczy sobie dwa lata więcej. Obydwaj są przy tym jedynymi personami w naszej elicie, które mają w dowodzie więcej niż 40 lat. Duński żużlowiec po tym, jak wrócił do zdrowia po ciężkich kontuzjach odniesionych w latach 2016-2017, w kolejnych sezonach za każdym razem przekraczał średnią biegową 2,000. Nie jest może aż tak skuteczny, jak przed laty, ale wciąż potrafi dać wiele swoim drużynom.
W tym roku przed doświadczonym jeźdźcem z Danii i jego GKM-em walka o utrzymanie w najwyższej lidze w Polsce. 44-latek to naturalny lider grudziądzan. Obojętnie też co się wydarzy, w przyszłości zamierza dalej walczyć o punkty na polskich torach. I oby trwało to jak najdłużej. Nicki Pedersen to jeden z niewielu już żużlowców, których kariera na dobre zaczynała się jeszcze w poprzednim stuleciu. Kariera niezwykle bogata, barwna i godna podziwu.
CZYTAJ WIĘCEJ:
Iversen o zmianach przed kolejnym sezonem. W jego teamie jest nowa twarz
Wiemy, jak Łaguta przechodzi COVID-19. Jego mechanik jest zdrowy i wyjaśnia nieporozumienie