Żużel. Oto człowiek, który dobił Fogo Unię Leszno. Marzył o takim meczu od siódmego roku życia

WP SportoweFakty / Jakub Brzózka / Na zdjęciu: Kamil Nowacki
WP SportoweFakty / Jakub Brzózka / Na zdjęciu: Kamil Nowacki

W ostatnich sezonach głównie wypożyczany z Moje Bermudy Stali Gorzów. Teraz w końcu dostał szansę w pierwszej drużynie. Od razu został bohaterem i spełnił swoje dziecięce marzenie. Kamil Nowacki w wyjazdowym meczu z Fogo Unią zdobył kluczowe punkty.

Tylu telefonów i smsów z gratulacjami jeszcze nie odebrał, choć już rok temu było o nim głośno w PGE Ekstralidze. Wtedy zadał cios w serce swojemu macierzystemu klubowi. Nowacki jeździł wówczas na wypożyczeniu w ROW-ie i jego punkty okazały się kluczowe w rywalizacji z gorzowianami. Dzięki nim rybniczanie wygrali jedyny mecz w sezonie. Teraz posłał na deski mistrza Polski z Leszna, który na własnym torze był niepokonany od 30 spotkań.

- Oczywiście, że się cieszę. Świąteczne śniadanie smakowało mi znakomicie, ale trzeba wyraźnie podkreślić, że brawa należą się całej drużynie. Wszyscy pojechaliśmy dobrze i równo. To dlatego możemy cieszyć się z dwóch punktów na inaugurację - mówi nam Kamil Nowacki.

W rywalizacji z Fogo Unią pojawił się na torze trzy razy. Zdobył pięć punktów i bonus. Najpierw wygrał wyścig młodzieżowy, w którym gorzowscy fani większe nadzieje wiążą z jazdą Wiktora Jasińskiego. - Już wtedy czułem, że będzie dobrze, że to może być dobry dzień. Wiedziałem, że motocykl jest naprawdę dobrze dopasowany - opowiada.

ZOBACZ WIDEO Robert Lambert podpisał umowę z Anlasem. Tłumaczy, jak ważne w żużlu są opony

Kluczowym momentem spotkania okazał się jednak wyścig dwunasty. Spotkanie wchodziło wtedy w decydującą fazę. Byki rzuciły się do odrabiania strat, ale otrzymały cios, którego nikt się nie spodziewał. Zadał go właśnie junior Stali, pokonał Jaimona Lidsey'a i Kacpra Pludrę. Gorzowianie wygrali podwójnie i powiększyli przewagę do ośmiu "oczek". - Przed tym wyścigiem wykonaliśmy z teamem kilka poprawek. Pomagali w tym także chłopacy z drużyny. To naprawdę znakomicie zagrało - przyznaje Nowacki.

Nowacki jest bohaterem niespodziewanym. W ostatnich sezonach w Stali nie było dla niego miejsca. Najpierw był wypożyczany do Ostrowa, a rok temu jeździł w Rybniku. Przez cały ten czas miał jedno marzenie, które zaczęło spełniać się w niedzielę na "Smoczyku".

- Żużel zacząłem uprawiać, kiedy miałem siedem lat. Już wtedy myślałem o tym, że chciałbym założyć ten kevlar i zdobywać punkty dla Stali. W końcu udało mi się do tego doprowadzić i jestem bardzo szczęśliwy. Nie zamierzam jednak o tym za długo myśleć, bo mam już w głowie kolejne spotkania. Leszno to historia - podkreśla.

Nowacki jest przekonany, że tak znakomitego otwarcia sezonu by nie było, gdyby nie doświadczenie, które zdobył w ROW-ie. Co ciekawe, Stal była za to wypożyczenie początkowo krytykowana. Głównie po meczu w Rybniku, który przegrała właśnie za sprawą Nowackiego. Teraz odbiór ruchu, który wykonał zarząd, jest zupełnie inny. Nowacki wrócił do Stali i jest nadzieją, że w formacji młodzieżowej wcale nie będzie dziury. - To wypożyczenie miało dla mnie duże znaczenie. Poprzedni sezon był moim pierwszym w PGE Ekstralidze. Zebrałem wiele cennych doświadczeń. To zaprocentowało. Mam nadzieję, że będzie to również widać w kolejnych meczach - przekonuje.

W Stali otworzyła się przed nim wielka szansa. Junior zapewnia, że jest dobrze przygotowany, ale dodaje, że tak samo było już w ubiegłym roku. - Mam trzy silniki ligowe. Nic wielkiego w tym tematach się nie zmieniło. Jeśli będę potrzebować czegoś nowego, to wykonam odpowiedni ruch - podsumowuje Nowacki.

Zobacz także:
Baron wskazał przyczynę porażki
Kulisy świetnego występu Zmarzlika

Źródło artykułu: