Tego nikt się nie spodziewał. Fogo Unia Leszno po wielu miesiącach zjechała z własnego toru jako pokonana. Patent na leszczyńskie "Byki" znaleźli żużlowcy Moje Bermudy Stali Gorzów, którzy wygrali na inaugurację PGE Ekstraligi 48:42.
Gorzowian do niezwykle ważnego triumfu poprowadził Bartosz Zmarzlik. Aktualny mistrz świata zdobył 14 punktów. - Szok? Niedowierzanie? Wszystko jedno - powiedział Zmarzlik przed kamerami nSport+.
25-latek podkreślił, że zwycięstwo w Lesznie niczego nie zmienia w podejściu Moje Bermudy Stali, bo jest to dopiero pierwsza kolejka zmagań. - Nie ma się co podniecać. Trzeba nadal robić swoje. Dzień zaliczymy do udanych, bo niektórych zaskoczyliśmy - dodał dwukrotny mistrz świata.
ZOBACZ WIDEO Robert Lambert podpisał umowę z Anlasem. Tłumaczy, jak ważne w żużlu są opony
Zmarzlik nie tak dawno zanotował słaby występ w meczu finałowym PGE Ekstraligi w sezonie 2020, co utkwiło mu w pamięci. - Sam siebie zaskoczyłem, bo przed rokiem w finale dałem ciała. Jechałem teraz na mecz z zagmatwaną głową. Chciałem, by ten wynik z finału się nie powtórzył. Na szczęście się udało. Jednak to jest dopiero początek roku. Każdy mecz będzie inny - skomentował lider Moje Bermudy Stali.
Jaki był zatem klucz do sukcesu Zmarzlika? - Przerzucałem kartki w zeszycie i widziałem same nieszałowe występy - powiedział wprost. Aż w końcu w swoich zapiskach gorzowianin znalazł dobry występ sprzed trzech lat. - Silnik trzyletni, ale za to jak działa! - podsumował.
Czytaj także:
Czy będą transfery w Wilkach Krosno?
Znany komentator zakażony koronawirusem