Żużel. Jakub Jamróg show w Tarnowie. Zawodnik Zdunek Wybrzeża wolałby być jednak nudny

WP SportoweFakty / Tomasz Rosochacki / Na zdjęciu: Jakub Jamróg
WP SportoweFakty / Tomasz Rosochacki / Na zdjęciu: Jakub Jamróg

Jakub Jamróg pokazał prawdziwe show w wygranym przez Zdunek Wybrzeże 55:35 meczu z Unią Tarnów. - Zawsze fajnie jest jak coś się dzieje na torze, ale będę pracował nad tym, by być nudnym zawodnikiem - powiedział zawodnik klubu z Gdańska.

Już w 1. biegu meczu w Tarnowie, Jakub Jamróg dwukrotnie upadł na tor. Na szczęście skończyło się na niegroźnych stłuczeniach. - Jestem trochę poturbowany, a najwięcej ucierpiał mój lewy kciuk. Miałem przez to też problemy ze startami, w trakcie jazdy tego tak nie odczuwałem. Patrząc na to jak wyglądał ten karambol, dzięki Bogu można nazwać to draśnięciem - powiedział żużlowiec Zdunek Wybrzeża Gdańsk w rozmowie z WP SportoweFakty.

Czy wyprzedzanie rywali pod bandą w Tarnowie to jego popisowa akcja na tym owalu? - Specyfika tarnowskiego toru powoduje, że jest tam najlepsza ścieżka, by minąć rywali. Osiągałem bardzo dużą prędkość po szerokiej i tylko tam mogłem przejechać, zjechanie do krawężnika nie przyniosłoby skutku. Udało mi się to dwa razy, z czego raz niestety przelecieliśmy metę - przyznał.

Jak na tak poobijanego zawodnika, całkiem nieźle wyglądała jazda Jamroga na trasie w Tarnowie. Wielu zawodników po takiej sytuacji jak w I łuku 13. biegu, w którym zakopał się i stracił kilkanaście metrów zrezygnowałoby z dalszej jazdy. - Tak, w tamtym biegu Alexander Woentin pode mnie wjechał i ciężko było mi się utrzymać na motocyklu. Cóż jednak mogłem zrobić? Nie jestem typem zawodnika, który w takiej sytuacji by "przyaktorzył", upadek zakończyłby się moim wykluczeniem. Do tego miałem już tego dnia dosyć tych upadków, wolałem utrzymać się na motocyklu. Miałem na tyle dużo prędkości, że udało mi się dojechać jako drugi - opisał sytuację Jakub Jamróg.

ZOBACZ WIDEO Lambert opowiada o różnicach w poziomie lig. Mówi też o Motorze Lublin

Do ostatniego biegu meczu z Unią Tarnów, nowy zawodnik Zdunek Wybrzeża Gdańsk czterokrotnie dojeżdżał na drugiej pozycji. 15. wyścig zakończył się jego indywidualnym zwycięstwem. - Była to dla mnie nagroda za perturbacje, które miałem wcześniej. Po prostu nie miałem startów w trakcie tego meczu, kontuzja kciuka która przeszkadzała w trzymaniu sprzęgła również mi w tym nie pomagała, liczyłem za każdym razem na to, że sędzia szybko puści taśmę. Ten element jest mocno do poprawy. Zawsze fajnie jest jak coś się dzieje na torze, ale będę pracował nad tym, by być nudnym zawodnikiem. Wolałbym się nie brudzić, ale jak trzeba będzie, to robię to co do mnie należy - stwierdził.

Gdańszczanie bardzo szybko prowadzili różnicą 10 punktów. Czy zwycięstwo 55:35 to pokaz siły Zdunek Wybrzeża? - Nie, podchodzimy do tego na spokojnie. Cieszymy się, że wygraliśmy mecz. Unia straciła Iversena, ale jego koledzy go godnie zastępowali. Trudno powiedzieć jak by to wyszło, gdyby jechał Iversen. To pierwszy mecz, każdy zawodnik rozkręca się inaczej i wszyscy mamy coś do poprawy. To było dla nas pierwsze poważne ściganie - liga weryfikuje formę i pokazuje naocznie braki. Ja tego nie widzę tak, że możemy obrastać w piórka. Ta liga wydaje się być wyrównana, pracujemy nad każdym kolejnym meczem - przeanalizował Jakub Jamróg.

Następne spotkanie - z ROW-em pokaże w jakim miejscu są dwa zespoły, które pewnie wygrały na inaugurację. Z jednej strony liga jest wyrównana, z drugiej już pierwsze dwa spotkania pokazały, że są w niej drużyny wyrastające ponad resztę. - Na papierze teoretycznie tak to wygląda, ale ja nie lekceważę nikogo. Mamy bardzo mocny początek sezonu - po wyjeździe w Tarnowie, ROW Rybnik u siebie. To dobre sprawdziany, ja mam nadzieję że wszystko pójdzie w dobrą stronę i będziemy nad tym pracować, by było jeszcze lepiej - zdeklarował Jamróg.

Czytaj także: 
Kontuzja Iversena, Unia ma problem
Zdunek Wybrzeże pewnie wygrało w Tarnowie

Źródło artykułu: