Urazy Nielsa Kristiana Iversena i Oskara Bobera, brak porozumienia z Pawłem Miesiącem i niedogadane kwestie formalne z Kimem Nilssonem sprawiły, że Unia Tarnów do Łodzi pojechała jak na ścięcie. Na papierze faworyt był tylko jeden.
Tymczasem to wcale nie był spacerek dla Orła. Goście przez cały mecz trzymali się blisko miejscowych, prezentując się wręcz zaskakująco dobrze. Błyszczał zwłaszcza Rohan Tungate, autor 16 punktów.
- Wszyscy mówili, iż to będzie łatwy mecz. Pamiętajmy jednak, że w szeregach Unii Tarnów był Rohan Tungate, który doskonale zna łódzki tor. Myślę, że mógł podpowiadać kolegom z drużyny, jak jechać oraz jakie przełożenia zastosować. Uważam wręcz, że starcie z Unią mogło być jednym z trudniejszych meczów w tym sezonie - stwierdza dla polskizuzel.pl Marcin Nowak.
ZOBACZ WIDEO Żużel. Greg Hancock gościem WP SportoweFakty. Obejrzyj rozmowę!
On sam, choć zdobył dziewięć punktów z trzema bonusami w pięciu wyścigach, a jego drużyna wygrała spotkanie, po zakończeniu zawodów odczuwał lekki niedosyt. Powód: przy jego nazwisku nie pojawiła się ani jedna "trójka".
- Były jednak dwójki z bonusami, które mogą zastąpić mi wygrany bieg. Na pewno wiem, co mam do poprawy. Przede wszystkim start oraz dojazd do pierwszego łuku. W meczu z Unią Tarnów nie wychodziło mi to najlepiej - uważa Nowak.
Kolejnym rywalem Orła Łódź w eWinner 1. Lidze będą Cellfast Wilki Krosno. Spotkanie na terenie beniaminka odbędzie się w najbliższą niedzielę (18 kwietnia), początek o 14:00.
Zobacz też:
Żużel. Start - Orzeł. Adam Skórnicki stawia na sprawdzone zestawienie [SKŁADY]
Żużel. Orzeł - Unia. Gwiazdy Kurtza i Tungate'a świeciły najjaśniej. Jak zawsze waleczny Nowak [NOTY]