Przejście Jacoba Thorssella do OK Bedmet Kolejarza Opole było jednym z hitów transferowych drugoligowych rozgrywek. Mowa przecież o zawodniku, który jeszcze nie tak dawno, bo w 2018 roku, był drugą linią Falubazu Zielona Góra w PGE Ekstralidze. Oprócz tego Szwed ma w swoim CV również starty z dziką kartą w poszczególnych turniejach cyklu Grand Prix.
Po wspomnianym 2018 roku 27-latek przeniósł się do pierwszoligowego Zdunek Wybrzeża Gdańsk. W sezonie 2019 był liderem swojego zespołu, dlatego to właśnie wokół jego osoby zbudowano drużynę na następny rok.
Sezon 2020 nie był jednak tak udany w wykonaniu Thorssella. Szwed prezentował bardzo chaotyczną jazdę. Lepsze mecze przeplatał słabszymi. Niestety dla samego zawodnika i jego polskiego pracodawcy, więcej było tych gorszych występów i dlatego działacze Wybrzeża nie zdecydowali się na przedłużenie z nim kontraktu.
ZOBACZ WIDEO Strach przed nieznanym jest najgorszy. Greg Hancock mówi o walce żony i życiu rodzinnym
- Wraz z pojawieniem się w regulaminie obowiązku wystawiania zawodnika do lat 24 moje szanse na jazdę w 1. lidze były niewielkie. Chciałem zostać w 1. lidze, ale nie było konkretnej oferty - mówi Jacob Thorssell w rozmowie z portalem kolejarzopole.com. - Po rozmowie z menadżerem Piotrem Mikołajczakiem uznałem, że zbudowana będzie naprawdę silna drużyna. Poza tym złapaliśmy szybko wspólny język. Jestem zadowolony i cieszę się, że będę jeździł dla Opola. Teraz solidnie pracuję, aby wraz z kolegami z teamu wprowadzić Kolejarza do 1. ligi. Wierzę, że to będzie dobry sezon dla mnie i dla drużyny - dodawał Szwed.
Działacze OK Bedmet Kolejarza zakontraktowali Thorssella po to, żeby pomógł wywalczyć tak długo oczekiwany w Opolu awans do eWinner 1. Ligi. Sam zawodnik jest świadom tego, że oczekiwania wobec jego osoby i drużyny są wysokie.
- Oczywiście to jest nasz i mój cel. Drużyna wygląda dobrze na papierze, ale musimy walczyć. Rywale też mają ciekawe składy i nie jadą w lidze towarzysko. Wszystko zdecyduje się na torze i musimy być skoncentrowani, przygotowani i nie odpuszczać na moment. Klub zakontraktował zawodników, którzy pozwalają realnie myśleć o awansie i o to będziemy jechać - mówił Szwed.
Kto wie, w którym miejscu byłby teraz Jacob Thorssell, gdyby nie kontuzja, która przytrafiła mu się w trakcie sezonu 2017. W wyniku wypadku w trakcie spotkania ligi angielskiej doznał złamania kręgu T12 w dolnym odcinku kręgosłupa. Zdaniem Szweda, to zatrzymało jego rozwój.
- Oczywiście to była bardzo ciężka kontuzja, ale po trzech miesiącach mogłem znów myśleć o żużlu. Potem miałem problem z ramieniem, ale to był w sumie drobiazg, bo przegapiłem kilka pierwszych spotkań w Gdańsku. Za każdym razem, kiedy masz kontuzje, jest ciężko, ale starałem się zrobić wszystko, co w mojej mocy, aby wrócić i nie narzekałem - podsumował, dodając, że gdyby nie ta kontuzja, to być może do dziś jeździłby w PGE Ekstralidze.
Zobacz także:
- Kędziora mówi o kłopotach Grzegorza Zengoty. Zdradza też przyczynę słabszej postawy juniorów
- Gdzie oglądać żużel w telewizji? Sprawdź program