Wiążąc się z Sheffield Tigers tym samym zrezygnował on ze startów w szwedzkiej Bauhaus-Ligan. Przypomnijmy, że podpisując umowę na sezon 2021 w najlepszej klasie rozgrywkowej w Polsce, zawodnicy mogli dodatkowo zdecydować się na występy w tylko jednej lidze więcej. Tym samym Jack Holder odpuścił jazdę dla szwedzkiego Västervik Speedway.
Związał się on z "Tygrysami" już na sezon 2020, jednak wówczas nie miał możliwości startów na Wyspach Brytyjskich, ponieważ rozgrywki odwołano z powodu pandemii koronawirusa. Większość zawodników z PGE Ekstraligi wybrała występy w Szwecji, młodszy z Holderów przyznaje jednak, że jeśli ma on zamiar mieszkać w Wielkiej Brytanii w czasie europejskiego sezonu, musi tam startować.
- Szwedzka liga jest dosyć ciężka, a pieniądze tam nie były zbyt duże. Chcę mieszkać w Wielkiej Brytanii, a mogę to zrobić tylko mając wizę w tym kraju. Cieszę się z rezygnacji ze Szwecji i jazdy na Wyspach Brytyjskich. Teraz mogę ścigać się tylko tam i w Polsce. Z całą pewnością chcę wrócić do Wielkiej Brytanii, normalnie tam mieszkać i jeździć ponownie w dwóch ligach - przyznaje Jack Holder na stronie speedwaygp.com.
ZOBACZ WIDEO Leon Madsen i jazda parą. Jest za szybki dla kolegów, a może problem leży gdzie indziej?
Australijczyk docenia działaczy, którzy w Sheffield zebrali całkiem porządną ekipę. Skład miał być jeszcze mocniejszy w sezonie 2020, gdyż miał w nim startować również Nicki Pedersen. Duńczyk w roku 2021 wybrał jednak możliwość startów w swojej rodzimej lidze.
- Sheffield ma naprawdę dobry skład. Dobrze byłoby, gdybyśmy mogli wrócić nieco do normalności i rozpocząć sezon. Od dłuższego czasu tęskniłem za ściganiem w Wielkiej Brytanii oraz za kibicami na trybunach. Strata ubiegłego roku była kłopotliwa. W Sheffield miał jeździć Nicki Pedersen, do ścigania wraca również "Crumpy" (Jason Crump - przyp. red.). To wyglądało nieźle dla wszystkich, ale niestety się nie powiodło. Miejmy jednak nadzieję, że teraz widać już światło na końcu tunelu - dodaje.
Holder większość czasu spędza obecnie w Polsce, gdzie razem z eWinner Apatorem Toruń rozpoczął rozgrywki 4 kwietnia. Przy rozkładzie lotów, który ucierpiał przez pandemię koronawirusa, podróżowanie pomiędzy Wielką Brytanią a krajem nad Wisłą, nie jest już takie łatwe jak do tej pory. Zawodnik ma jednak nadzieję, że problemy logistyczne nie staną na przeszkodzie jego startom w barwach Sheffield Tigers.
- Mam zamiar się tam ścigać, taki jest plan. W tej chwili jednak trudno powiedzieć, jak to będzie wyglądało. W zeszłym roku sytuacja w Wielkiej Brytanii była tak zła, jak teraz w Polsce. Obecnie to w tym kraju jest znacznie więcej zakażeń i wprowadzono lockdown - np. pozamykane są sklepy. Nikt do końca nie wie, w jakim kierunku to zmierza, jednak dobrze widzieć, że Wielka Brytania sobie z tym radzi. Miejmy nadzieję, że sytuacja ulegnie poprawie - mówi z nadzieją.
Pod koniec kwietnia trudno jednak spekulować, czy wszystkie plany zostaną zrealizowane.
- W tym momencie każdy zgaduje, czy będziemy mogli podróżować w obie strony bez konieczności odbywania kwarantanny i przeprowadzania większej ilości testów. To trochę trudne, gdy nikt nie wie, co się dzieje z lotami. Można polecieć do Wielkiej Brytanii, a kolejnego dnia zmienią się zasady i wtedy powrót do Polski będzie niemożliwy. Wówczas mogę utknąć w Anglii i zostać ukarany za brak jazdy w meczu drużyny z Torunia - podkreślił.
Restrykcje związane z podróżami mają również spory wpływ pozasportowy na tą żużlową rodzinę. Chris Holder spędza bowiem tak dużo czasu w Wielkiej Brytanii, jak to tylko możliwe, ponieważ jego syn Max mieszka w Dorset. Bracia w ubiegłym roku wprowadzili eWinner Apator Toruń do PGE Ekstraligi, a obaj startowali jednocześnie na jej torach, reprezentując barwy Moje Bermudy Stali Gorzów i Betard Sparty Wrocław. Przez kłopoty logistyczne nie mogli jednak widzieć się z dziewięcioletnim chłopcem tak często, jak tego chcieli. Chris spędził okres zimowy w Europie właśnie w Wielkiej Brytanii, aby być blisko Maxa, a Jack denerwuje się faktem, że mogą wystąpić kolejne problemy z podróżowaniem.
- W zeszłym roku utknęliśmy w Polsce, przez co Chris długo nie widział się z Maxem. Nadrobił stracony czas zimą, ale teraz ponownie może pojawić się ten sam problem. Razem z bratem mamy mieszkanie w Ferndown, niedaleko Poole, dlatego jesteśmy bardzo blisko Maxa. Kiedy wracamy do Anglii on prawie każdego dnia jest u nas. Musimy mieć zatem możliwość normalnych powrotów do Wielkiej Brytanii - podkreśla na koniec zawodnik eWinner Apatora Toruń i Sheffield Tigers, Jack Holder.
Czytaj także:
Cierniak wszedł bez kompleksów, a co z Lampartem? "Nie wieszajmy na nim psów"
Przebił wyczyn Moore'a i Maugera. Do ścigania zmusił go dziadek