W kadrze Zdunek Wybrzeża Gdańsk jest aż czterech żużlowców, którzy spełniają regulaminowy wymóg zawodnika do lat 24. Póki co, ilość nie przeszła w jakość. Obok Michała Gruchalskiego, są jeszcze Aleksandr Kajbuszew, Drew Kemp i Lukas Fienhage. - Jest to bardzo ważna pozycja, tak samo jak młodzieżowcy. Patrząc na nazwiska żużlowców U24 w Wybrzeżu, dałbym szansę odbudować się Gruchalskiemu. Jako młodzieżowiec ten zawodnik punktował w ekstralidze z seniorami. Potencjał ma. Może pogubił się pod względem sprzętowym? - zastanawia się Grzegorz Dzikowski.
- Bardziej poszedłbym w odbudowę tego polskiego zawodnika, który może jechać na poziomie 6-8 punktów niż szukał innego żużlowca do lat 24 na rynku, bo ciężko takiego wartościowego znaleźć - uważa nasz rozmówca.
W pierwszym meczu w Tarnowie przyzwoicie pojechał Gruchalski. W drugim pojedynku z ROW-em zaczął Polak, ale później zmieniał go z rezerwy Aleksandr Kajbuszew. Przeciwko Abramczyk Polonii Bydgoszcz zadebiutował Lukas Fienhage, który zdobył 4+1. Niemiec pojechał także w Gnieźnie, ale tam już zawiódł i skończył mecz bez punktu. Rezerwowy Kajbuszew zaliczył wykluczenie i wystąpił tylko w jednym wyścigu.
- W Gnieźnie nie zawiedli tylko zawodnicy do lat 24 czy młodzieżowcy. Generalnie brakowało lidera, takiego jakiego miał Start w osobie Oskara Fajfera, który pojechał rewelacyjnie. W ciężkich warunkach mijał kolegów na trasie. W zespole z Gdańska uciekło kilka punktów. Wykluczenia i upadki na punktowanych pozycjach zrobiły swoje. 11 punktów straty z Gniezna, patrząc pod kątem walki o bonus, to wcale nie jest dużo. To jest możliwe do odrobienia na swoim torze - uważa Grzegorz Dzikowski.
Zdunek Wybrzeże Gdańsk jest jednym z faworytów do wygrania eWinner 1. Ligi. Na razie ma na koncie dwa zwycięstwa, jeden remis i porażkę. - Składy w pierwszej lidze są bardzo wyrównane. Chętnych do play-offów jest więcej niż miejsc. Dzięki temu są ciekawsze mecze. Zawodnicy walczą i jest rywalizacja na torze. Po porażce w Gnieźnie nie ma tragedii. Tam drużynie z Gdańska zabrakło lidera w osobie Jakuba Jamroga czy Krystiana Pieszczka. Wszyscy pojechali na średnim poziomie. Nie ma co rozdzierać szat i trzeba jechać dalej - kończy były żużlowiec i trener gdańskiego klubu.
Zobacz także: Ostry komentarza Zdunka po porażce w Gnieźnie
Zobacz także: Samokrytyka Wiktora Kułakowa
ZOBACZ WIDEO Żużel. Czy Tomasz Bajerski mimo porażek ma powody do uśmiechu?