[b][tag=62126]
Jarosław Galewski[/tag], WP SportoweFakty: Trudno było zasnąć po meczu z Betard Spartą Wrocław?[/b]
Kacper Woryna, zawodnik Eltrox Włókniarza Częstochowa: Nigdy nie jest łatwo ze względu na adrenalinę. Z drugiej strony porażki sprawiają, że staje się to jeszcze trudniejsze. Jako drużyna znowu spisaliśmy się słabo. O pozytywy jest bardzo trudno, choć może u mnie coś by się znalazło.
Co takiego?
Powoli udaje mi się coś znaleźć w sprzęcie. Ten mecz dał mi poczucie, że ciężka praca nie idzie na marne. Może niektórzy liczyli, że będzie wielkie boom, ale ja od początku zakładałem, by zrobić krok do przodu. To się udało. Chciałbym przy okazji podziękować trenerowi Piotrowi Świderskiemu, bo poświęcił mi mnóstwo czasu przez ostatnie dwa tygodnie. Przyjeżdżał na treningi, a ja spędziłem na torze kilkanaście godzin. Jestem też wdzięczny panu Ryszardowi Kowalskiemu, że przygotowuje mi silniki. To jednak nie działa tak, że mam silniki od najlepszego tunera na świecie i nagle zacznę robić wielki wynik.
ZOBACZ WIDEO Żużel. Hampel od lat nie miał tak udanego startu sezonu. Żużlowiec mówi o swojej formie
A jak to działa?
Muszę się tych silników nauczyć. Szukam ustawień i staram się dopasować. To jest cały czas mój problem. Do ideału daleka droga, ale progres jest widoczny dzięki pracy z trenerem, o której wspomniałem.
Przez ostatnie tygodnie pewnie jednak nasłuchał się pan o swoim kryzysie formy.
Z ręką na sercu mówię, że tego nie czytałem. Mało też o tym rozmawiałem, bo trudno się do mnie dodzwonić. Z tymi opiniami jest zresztą różnie. Ja nie mam problemu z konstruktywną krytyką. Wiem, że są ludzie, którzy chcą mi pomóc i ich pomysły są dla mnie cenne. Cała reszta mnie nie interesuje, bo niewiele w tym konkretów.
Dlaczego Eltrox Włókniarz tak męczy się na własnym torze?
Ciężko mi powiedzieć. Po meczu mieliśmy długie zebranie. Pojawiła się reprymenda, która nam na pewno się należała. Każdy próbował wyciągnąć wnioski. Jak już powiedziałem, mój problem polega na tym, żeby w trakcie meczu zmierzać we właściwą stronę z ustawieniami. Czasami zdarza mi się przekombinować, bo mocno chcę zrobić wynik. To było widać w wyścigu trzynastym. Wygrałem start, jechałem taką samą ścieżką jak Jakub Miśkowiak bieg później. On dowiózł trójkę, a ja byłem ostatni. Powód był taki, że poszedłem va banque z ustawieniami i nie trafiłem. Wierzę jednak, że w końcu zacznę wyciągać wnioski. Chciałbym jeździć po częstochowskim owalu z zamkniętymi oczami, ale na razie to jeszcze się nie dzieje.
A może problemem jest tor?
Zawsze można szukać takiej wymówki, ale to nie w moim stylu. Przecież każdy jechał w niedzielę w takich samych warunkach. Może i jechaliśmy pierwszy raz w takiej temperaturze, ale wrocławianie tak samo. Byli szybsi, znaleźli lepsze ustawienia, wykorzystali nasze błędy i nas wypunktowali. To pokazuje, że nasza wiedza na temat tego owalu jest jeszcze słaba. Nie szukajmy jednak winy w torze, bo przez ostatnie dwa tygodnie te warunki były bardzo podobne. Nie zostaliśmy niczym zaskoczeni. To naprawdę słabe wytłumaczenie.
Krzysztof Cegielski wysnuł teorię, że możecie jedziecie słabiej, bo w Częstochowie jest problem z metanolem. Co pan o tym sądzi?
Wszędzie leją metanol i każdy na nim jedzie. Nie doszukiwałbym się teorii spiskowych. Zwłaszcza u siebie na stadionie.
Czy wierzy pan jeszcze, że Eltrox Włókniarz może awansować do fazy play-off?
Pewnie, że tak. Może się palić i walić, ale celu się nie zmienia. Trzeba do niego dążyć. Na razie nie jest wesoło. Najmocniej przeżywa to prezes, ale zapewniam, że do śmiechu nie jest również trenerowi, toromistrzom i wszystkim innym, którzy pracują, by było jak najlepiej. Na razie nie mamy powodów do dumy i otwierania szampanów, ale liczę, że to się jeszcze zmieni.
Zobacz także:
Dowhan mówi o sytuacji Falubazu
Imponujący wyczyn Pawlickiego