[tag=857]
eWinner Apator Toruń[/tag] przegrał ostatnią serię wyjazdowych meczów, ale do domu nie wracał bez punktów, bo zainkasował cenny bonus w Zielonej Górze. Beniaminek nadal musi drżeć o pozostanie w PGE Ekstralidze. - Nikt nie mówił przed sezonem, że będzie lekko. My natomiast nadal swoich szans upatrujemy w meczach na swoim torze. Przed sezonem cała koncepcja składu zakładała, że silni będziemy w domu, co potwierdzają średnie biegopunktowe naszych zawodników w dotychczasowych meczach. Poza tą wpadką z Włókniarzem Częstochowa - tłumaczy rozmowie z WP SportoweFakty Adam Krużyński.
Na Motoarenę przyjedzie teraz Betard Sparta Wrocław. Do Torunia zawitają także Fogo Unia Leszno, Motor Lublin i Moje Bermudy Stal Gorzów. - Wierzymy, że któreś z tych czterech spotkań, które nam zostały w Toruniu, uda nam się wygrać. To powinno zapewnić nam bezpieczne utrzymanie w PGE Ekstralidze na przyszły sezon. Oczywiście, zakładamy także minimum punkt bonusowy w Grudziądzu - mówi członek rady nadzorczej toruńskiego klubu.
Beniaminek PGE Ekstraligi zbiera w tym sezonie dobre oceny, jeśli chodzi o wrażenie i walkę w każdym meczu. Trudno jednak nie dostrzec, że Apatorowi brakuje kompletności. Jak pojedzie Adrian Miedziński, to gorzej prezentuje się Chris Holder i na odwrót. - Stąd też są te nasze piękne porażki, co nie oznacza tego, że dają one jakąś satysfakcję, poza tym, że dobrze się nas ogląda. Mamy niedosyt po meczach wyjazdowych. Zarówno w Lesznie jak i ostatnio w Zielonej Górze zabrakło niewiele, by te mecze móc rozstrzygnąć na swoją korzyść. Zawsze jest jakiś pierwiastek, którego brakuje. Albo na odpowiednim poziomie nie jedzie Adrian Miedziński albo Chris Holder i to w pewien sposób ustawia nas w tych spotkaniach - uważa przedstawiciel toruńskiego klubu.
ZOBACZ WIDEO Piotr Pawlicki mówi o chaosie i braku pewności siebie
Czy zatem postawa tych zawodników w meczach wyjazdowych daje powody do wyciągnięcia wniosków odnośnie przebudowy składu Apatora w kontekście przyszłości? - Przed sezonem wiedzieliśmy, na co się decydujemy i jaki potencjał będzie miał nasz zespół w kontekście całych rozgrywek, a co do przyszłości, jeśli uda nam się pozostać w PGE Ekstralidze, to i tak skład będzie determinowany budżetem, jaki uda się zbudować. Jeżeli będziemy mieli więcej pieniędzy niż w tym sezonie, to oczywiście, że będziemy chcieli drużynę wzmacniać. Jest trochę za wcześnie, żeby o tym dyskutować, aczkolwiek zdajemy sobie sprawę, że jeśli będziemy chcieli jechać o play-offy czy medale, powinniśmy być trochę mocniejsi - podkreśla Adam Krużyński.
Choć na początku sezonu wydawało się, że nie będzie ligi dwóch prędkości, to jednak już po kilku kolejkach zrobił się wyraźny podział na górną piątkę walczącą o play-offy w PGE Ekstralidze i dolną trójkę, która rywalizuje o pozostanie w najlepszej żużlowej lidze świata. - W walce o play-offy nie skreślałbym Unii Leszno, której piąte miejsce jest wynikiem trudnego kalendarza. Unia ma wszystkie możliwości, żeby do tej czwórki wejść, jeśli będzie wola sportowa i trochę polityczna - tłumaczy Krużyński.
- Moim zdaniem Unia nie jest faworytem do jazdy w finale w żadnym układzie, w którym pojawiłaby się w play-offach. Podejrzewam, że włodarze Unii zastanawiają się, czy opłaca się wejść do play-offów i walczyć o finał, choć pewnie będzie ciężko im przebrnąć przez półfinały i wystąpić tylko w meczu o trzecie miejsce, co po tylu latach tłustych w Lesznie nie jest pewnie najlepszym scenariuszem. Pytanie, jak to się odbije na frekwencji i klubowej kasie? Może w tym wszystkim być nie tylko sport, ale trochę biznesu i ekonomii. Uważam jednak, że Unia ma nadal duży potencjał i w play-offach powinna się znaleźć - dodaje nasz rozmówca.
Kto zatem z piątki kandydatów do fazy play-off, zdaniem Krużyńskiego, wyląduje poza czwórką? - Ten zespół, który pojedzie najgorzej na wyjeździe. Z mojej perspektywy Motor Lublin jest zespołem zdecydowanie własnego toru. Zobaczymy, czy uda im się urwać jakieś punkty na wyjeździe. Jeżeli to zrobią, to wtedy ta szansa na play-offy się pojawi - kończy Krużyński.
Zobacz także: Absolutna dominacja juniorów jednego klubu
Zobacz także: Błysk Rosjanina. Apator Toruń już zaciera ręce