Żużel. Zenon Plech był wielkim wzmocnieniem Wybrzeża. Grzegorz Dzikowski: Przyjechał z innej planety

W środę na gdańskim mini torze odbędzie się turniej Golden Boy Trophy. Miniżużlowcy pojadą o puchar im. Zenona Plecha. Była gwiazda Wybrzeża, Grzegorz Dzikowski wspomina sytuację, gdy jeden z najlepszych żużlowców w historii dołączył jego klubu.

Michał Gałęzewski
Michał Gałęzewski
Grzegorz Dzikowski WP SportoweFakty / Grzegorz Jarosz / Na zdjęciu: Grzegorz Dzikowski
Dla zawodników ścigających się w latach siedemdziesiątych i osiemdziesiątych ubiegłego wieku, Zenon Plech był legendą. - Długo by trzeba mówić, żeby wszystko powiedzieć. To nieprzeciętny zawodnik i nieprzeciętny człowiek, który całe życie poświęcił żużlowi. Zawsze w jego życiu sport był najważniejszą sprawą - zauważył Grzegorz Dzikowski, który całą sportową karierę spędził w Wybrzeżu Gdańsk.

Plech do Wybrzeża Gdańsk dołączył w 1977 roku. Czy był to dla ówczesnych zawodników klubu z Gdańska człowiek z innej planety? - Zdecydowanie tak! Pierwszy raz zobaczyliśmy Zenka, gdy byliśmy na zgrupowaniu w Cetniewie i on tam przyjechał. Później się mówiło, że przyjechał on z innej planety. Zawsze wspominaliśmy to spotkanie i strasznie się z tego śmialiśmy, bo było tam bardzo dużo miejsca na humor - wspomina Dzikowski.

Urodzony w 1953 roku wychowanek klubu z Gdańska wraz z Plechem tworzył Wybrzeże, które było najbliższe złotego medalu DMP. - Tak, było to w 1985 roku. Właśnie wtedy byliśmy najbliżej tytułu, ale feralny mecz w Zielonej Górze, gdy Zenek był po kontuzji i bardzo źle się czuł, przez co nie był nam w stanie pomóc zadecydował. Przegraliśmy tę rywalizację, ale w sporcie tak już bywa. Przez lata startów zawsze czegoś nam brakowało. W tym wypadku Falubaz okazał się lepszy i zdobył tytuł Drużynowego Mistrza Polski - wyjaśnił Grzegorz Dzikowski.

Znajomość byłych zawodników przetrwała też po karierze sportowej. - Oczywiście kontakty były częste, byliśmy przyjaciółmi. Może nie zawsze było na to dużo czasu, ale do samego końca utrzymywaliśmy koleżeńskie stosunki. Bardzo często spotykaliśmy się na kawie i komentowaliśmy wiele rzeczy, a także wspominaliśmy stare czasy. Nasza przyjaźń się nie przerwała, tylko była do samego końca. Bardzo często rozmawialiśmy też przez telefon - podsumował Dzikowski.

Czytaj także: 
Udany występ Krzysztofa Kasprzaka
Szombierski chce wrócić do sportu

ZOBACZ WIDEO To nie sprzęt był problemem Kacpra Woryny. Żużlowiec tłumaczy skąd wzięły się jego słabe wyniki


KUP BILET NA 2024 ORLEN FIM Speedway Grand Prix of Poland - Warsaw -->>
Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×