Rafał Szombierski zaskoczył przed sądem. "Po wyjściu z więzienia chciałbym wrócić do sportu"

WP SportoweFakty / Tomasz Kudala / Na zdjęciu: Rafał Szombierski
WP SportoweFakty / Tomasz Kudala / Na zdjęciu: Rafał Szombierski

We wtorek Rafał Szombierski stanął przed sądem w Rybniku. Byłemu żużlowcowi grozi 15 lat więzienia za spowodowanie wypadku pod wpływem alkoholu i ucieczkę z miejsca zdarzenia. Przed wymiarem sprawiedliwości Szombierski zaskoczył odważną deklaracją.

W tym artykule dowiesz się o:

Rafał Szombierski (zgodził się na publikację wizerunku) ponad rok czekał na rozpoczęcie procesu sądowego, w którym grozi mu 15 lat pozbawienia wolności za spowodowanie wypadku, do którego doszło 24 marca 2020 roku. Wtedy były zawodnik ROW-u Rybnik jechał samochodem pod wpływem alkoholu, wyprzedzał w niedozwolonym miejscu i zderzył się z pojazdem prowadzonym przez Beatę Leśniewską (historię jej walki o powrót do zdrowia przeczytasz TUTAJ).

Młoda kobieta doznała poważnych obrażeń i długo jej życie było zagrożone. Szombierski nie pomógł jej na miejscu zdarzenia, bo zaczął uciekać pieszo. Gdy został złapany kilkaset metrów dalej przez policjantów, zwyzywał ich i podał fałszywe dane. Odmówił też badania alkomatem.

Dopiero późniejsze badanie wykazało, że były żużlowiec miał ponad 2 promile alkoholu we krwi (szczegóły TUTAJ). - Byłem u kolegi, piliśmy alkohol. Najpierw pół litra wódki smakowej, potem drugą butelkę. Dalej nic nie pamiętam, oprócz tego, że policja podjechała do mnie i powiedziała, że spowodowałem wypadek - przytaczał zeznania Szombierskiego sędzia prowadzący sprawę (cytat za rybnik.com.pl).

ZOBACZ WIDEO To nie sprzęt był problemem Kacpra Woryny. Żużlowiec tłumaczy skąd wzięły się jego słabe wyniki

Beata Leśniewska nadal nie odzyskała pełni sił po wypadku spowodowanym przez Szombierskiego. We wtorek w sądzie pojawił się jej ojciec - Ireneusz. Prokurator Wojciech Zieliński wyczytał długą listę obrażeń, jakie stwierdzono u kobiety wskutek fatalnego incydentu. Doszło u niej m.in. do urazu czaszkowo-mózgowego z licznymi krwiakami, złamaniami i przemieszczeniami, a także urazu kręgosłupa i stłuczenie płuc.

Były żużlowiec zaskoczył przed sądem, gdy stwierdził, że chciałby po wyjściu z więzienia wrócić do sportu. Szombierski zwracał uwagę na to, że wcześniej zawsze pomagał potrzebującym i przeznaczał na licytacje cenne przedmioty żużlowe.

- Żałuję tego, co się stało. Chciałbym wszystko zrobić, by pani pokrzywdzonej lepiej się żyło. Po wyjściu z więzienia chciałbym wrócić do sportu, bo nigdzie takich pieniędzy nie zarobię - powiedział Szombierski.

39-latek w rozmowie z sędzią poinformował, że jego żona przekazała na licytację kombinezon żużlowy, po czym przekazał środki na rehabilitację poszkodowanej kobiety. Szombierski nie ma obecnie oszczędności życiowych, które mogłyby trafić do rodziny Beaty Leśniewskiej.

Podczas rozprawy Szombierski zdradził, że podjął pracę w Zakładzie Karnym w Raciborzu, ale nie otrzymuje za to pieniędzy. - Rozwożę obiady, jestem pracownikiem gospodarczym. Gdybym zarabiał, to przekazywałbym pieniądze pokrzywdzonej. Po wyjściu na wolność, chciałbym osobiście przeprosić panią Beatę. Zrobię wszystko, by mi przebaczyła, bo naprawdę tego nie chciałem - stwierdził.

Szombierski podczas całej rozprawy był wyraźnie speszony, patrzył głównie w podłogę. Co więcej, jego kolega podczas przesłuchania zdradził, że były żużlowiec obiecał mu po libacji alkoholowej, że wróci pieszo do domu, że nie wsiądzie za kierownicę samochodu po pijaku. Stało się jednak inaczej.

Obecnie Szombierski musi czekać na kolejną rozprawę. Mimo wniosków obrony, sąd nie zgodził się na to, by były żużlowiec został zwolniony z aresztu i odpowiadał przed wymiarem sprawiedliwości z wolnej stopy.

Czytaj także:
Działacz Apatora mówi o torze przed meczem z Fogo Unią
Trener Unii mówi o szansach na powrót kontuzjowanych zawodników

Źródło artykułu: