Przed sądem w Rybniku trwa proces Rafała Szombierskiego (zgodził się na publikację wizerunku). Były żużlowiec w marcu 2020 roku spowodował wypadek, znajdując się pod wpływem alkoholu - wyprzedzał w niedozwolonym miejscu i zderzył się z prawidłowo jadącym samochodem z naprzeciwka. Wskutek tego zdarzenia poszkodowana Beata Leśniewska doznała obrażeń zagrażających życiu.
Szombierski nie pomógł rannej kobiecie, tylko uciekł pieszo z miejsca wypadku. Został schwytany przez policjantów kilkaset metrów dalej. Podawał im błędne dane, nie chciał poddać się badaniu alkomatem. Teraz za to grozi mu 15 lat więzienia.
Może się jednak okazać, że były zawodnik ROW-u Rybnik nie zostanie skazany. Jego obrona wystąpiła bowiem z wnioskiem o stwierdzenie, czy w tym przypadku nie doszło do upojenia patologicznego. To stan, który wyłącza poczytalność. Gdyby stwierdzono go u Szombierskiego, były żużlowiec nie mógłby odpowiadać karnie. W razie niepoczytalności wyłączona jest bowiem wina i tym samym sprawca nie popełnia przestępstwa i nie podlega karze.
"Są ku temu pewne przesłanki"
Szombierski w rozmowie z prokuraturą i podczas pierwszej rozprawy dokładnie zeznał, co robił przed wypadkiem. Wiadomym jest, że wypił z kolegą dwie butelki wódki. Późniejsze badanie krwi wykazało u niego nieco ponad 2 promile alkoholu.
ZOBACZ WIDEO Ze zdrowiem Nickiego Pedersena jest bardzo źle. Duńczyk opowiedział jak się czuje
39-latek kilka miesięcy spędził w zamkniętym ośrodku w Krakowie, gdzie biegli oceniali jego poczytalność. Pobyt się przedłużał, bo pojawiały się pewne wątpliwości. - Biegli ocenili, że jest poczytalny i może odpowiadać karnie - mówiła WP SportoweFakty pod koniec kwietnia prokuratur Malwina Pawela-Szendzielorz z Prokuratury Rejonowej w Rybniku.
Dlatego też wniosek obrony Szombierskiego jest zaskakujący. - Wystąpiliśmy o przesłuchanie biegłych, bo nie stwierdzili oni, że doszło do upojenia patologicznego. Są ku temu jednak pewne przesłanki. Biegli to ustalali, ale w moim mniemaniu nie ocenili, dlaczego do tego nie doszło. Wytłumaczono to właściwie jednozdaniowo. Dlatego sądzę, że sąd dopuści ten wniosek i możliwe będzie ponowne przesłuchanie biegłych - powiedział nam Jarosław Reck, adwokat byłego żużlowca.
Do stwierdzenia, że u Szombierskiego doszło do upojenia patologicznego, ciągle daleka droga. Obrona jest jednak co do tego przekonana. - Rafał znajdował się w tym stanie. Oceniam to jako laik, nie mówię tego jako biegły. To jest stan reakcyjny, nieznany organizmowi. Wtedy człowiek reaguje nietypowo - dodał Reck.
Adwokat Szombierskiego przypomina też wydarzenia, jakie miały miejsce przed wypadkiem. Były żużlowiec powiedział znajomemu, z którym pił alkohol, że wróci do domu pieszo. Nie pamięta, dlaczego ostatecznie wsiadł za kierownicę. - Rafał nie jeździ po pijaku. Kompletnie nie pamięta, jak znalazł się w samochodzie, ani chwil po wypadku - stwierdził Reck.
- Sąd obecnie związany jest opinią biegłych, którzy stwierdzili, że Rafał był poczytalny, ale to ich trzeba pytać, dlaczego tak ocenili. Widzę jednak pewne wątpliwości w ich ocenie i o to trzeba ich zapytać - zdradził adwokat Szombierskiego, który ze względu na dobro klienta nie może zdradzać, na czym polegają owe wątpliwości w ocenie psychiatrycznej 39-latka.
Poszkodowana ciągle walczy, choć brakuje środków
Podczas gdy adwokat Szombierskiego walczy w imieniu swojego klienta, w specjalnym ośrodku w Krakowie swój bój toczy Beata Leśniewska. Poszkodowana przez byłego żużlowca kobieta ciągle nie odzyskała pełnej sprawności. - W zasadzie od naszej ostatniej rozmowy niewiele się zmieniło - powiedział nam z łamiącym głosem Ireneusz Leśniewski, ojciec Beaty.
Kobieta przez trzy miesiące znajdowała się w śpiączce. Po wypadku ma niedowład prawej części ciała, występują u niej problemy z pamięcią. Nie jest samodzielna i potrzebuje ciągłej opieki. Obecnie porusza się na wózku, ma też problemy z rozpoznawaniem bliskich. - Wie, że ma córkę, ale nie pamięta, że ją urodziła. Nie pamięta studiów - mówiła przed sądem Kinga, siostra poszkodowanej.
Rehabilitacja 33-latki pochłania krocie. Rodzina wydała już na nią ponad 200 tys. zł. Gdyby nie internetowe zbiórki, bliscy Beaty mieliby problemy z opłaceniem tych kosztów. Obecnie do zebrania funduszy na kolejny, 4-miesięczny turnus w krakowskim ośrodku brakuje ponad 18 tys. zł (zbiórka na leczenie dostępna jest TUTAJ).
Pan Ireneusz był obecny w sądzie na pierwszej rozprawie procesu, choć nie przyszło mu to łatwo. - Najprościej byłoby o tym wszystkim zapomnieć, ale nie da się - stwierdził krótko.
Ojciec poszkodowanej kobiety jest też zniesmaczony tym, że obrona Szombierskiego wystąpiła z wnioskiem o ponowne przesłuchanie biegłych na wypadek wystąpienia upojenia patologicznego. - Ale żeby wypić tyle alkoholu i doprowadzić się do takiego stanu, to pamięta? - zapytał retorycznie pan Ireneusz.
- To jest gra obrony wymierzona na obniżenie wyroku albo całkowite umorzenie postępowania. Przecież biegli już wcześniej ocenili, że Szombierski w momencie wypadku był poczytalny - dodał.
Obrona Rafała Szombierskiego przy okazji pierwszej rozprawy złożyła też wnioski o przesłuchanie żony byłego żużlowca, a także przeprowadzenie wywiadu środowiskowego wśród sąsiadów 39-latka. Chce bowiem dowieść, że były zawodnik ROW-u nie ma problemów z alkoholem i jest przykładnym człowiekiem. Kolejna rozprawa zaplanowana jest na 3 sierpnia.
Czytaj także:
Rafał Szombierski zaskoczył przed sądem
Niemal zginęła w wypadku spowodowanym przez żużlowca. Drugie życie Beaty