Skandal po wielkim finale. "Zapewniam, że był to czysty przypadek"

Newspix / Paweł Wilczyński / Maciej Janowski (z lewej) był wyraźnie niepocieszony na podium
Newspix / Paweł Wilczyński / Maciej Janowski (z lewej) był wyraźnie niepocieszony na podium

- Zapewniam, że był to czysty przypadek - mówi o swoich relacjach z Maciejem Janowskim nowy mistrz Polski Bartosz Zmarzlik. Zawodnik Moje Bermudy Stali Gorzów odniósł się również do skandalu podczas dekoracji medalistów.

W niedzielę na torze w Lesznie odbył się finał Indywidualnych Mistrzostw Polski. Po raz pierwszy w karierze złoty medal w tych rozgrywkach zdobył Bartosz Zmarzlik. Drugie miejsce zajął Maciej Janowski, natomiast trzecie Janusz Kołodziej.

Kontrowersje wywołało zachowanie srebrnego medalisty, który nie uczestniczył w całej ceremonii dekoracji. Janowski po odebraniu nagród i wysłuchaniu Mazurka Dąbrowskiego, opuścił podium. Więcej na ten temat pisaliśmy tutaj. To postępowanie spotkało się z ostrą krytyką środowiska (zobacz szczegóły ->>).

Jarosław Galewski, WP SportoweFakty: Proszę przyjąć gratulacje. Jak czuje się pan ze złotym medalem IMP?

Bartosz Zmarzlik, dwukrotny mistrz świata, mistrz Polski: Na pewno bardzo się cieszę, że w końcu mam ten upragniony tytuł, którego brakowało mi po dwóch złotach w mistrzostwach świata. Nie ukrywam, że od pewnego czasu w mojej głowie była myśl, że fajnie byłoby wygrać także na arenie krajowej. Poza tym były też życzliwe osoby, które wytykały mi brak tego medalu. Teraz już nie będą mogły. To fajne uczucie. Od rana szeroki uśmiech nie schodzi mi z twarzy.

Jak może pan porównać emocje podczas wywalczenia tytułu IMP do złota w Grand Prix?

To trudne, bo mówimy o zupełnie dwóch imprezach. Grand Prix jest bardziej wymagające. O wiele więcej czynników musi się złożyć, żebyś odniósł sukces. Trzeba być bardzo konsekwentnym przez długi czas, bo rywalizacja nie odbywa się jednego dnia. Jest mocno rozciągnięta w czasie. Ładunek emocjonalny jest zatem większy, bo trzeba przez długi czas utrzymać maksymalny poziom skupienia. Do tego dochodzą emocje przed ostatnią rundą, kiedy wiesz, że jesteś już tak blisko. To nie oznacza jednak, że w mistrzostwach Polski jest lekko. Proszę tak nie myśleć, bo to nieprawda. Musiałem się naprawdę namęczyć, żeby stanąć na najwyższym stopniu podium.

ZOBACZ WIDEO Jest objawieniem PGE Ekstraligi, ale ma problem ze zrobieniem... pompki. Wszystko przez jeden upadek

Wyścig finałowy w Lesznie był niesamowity. Co pan z niego zapamiętał?

Faktycznie, to było coś szczególnego. W rundzie zasadniczej tych zawodów takiego wyścigu nie pamiętam. Poza tym towarzyszyły mu nieco inne emocje, bo doskonale wiedziałem, że nie mogę sobie pozwolić na pomyłkę. Dodam jednak, że cieszyłby mnie każdy medal. Marzyłem jednak o złotym i cieszę się, że go mam.

Dlaczego wybrał pan w finale czwarte, a nie pierwsze pole?

A dlaczego miałbym wybrać pierwsze, a nie czwarte? Ostatnio takie kwestie nie robią mi specjalnie różnicy. Lubię zarówno wewnętrzne, jak i zewnętrzne pola. W tym konkretnym momencie w mojej głowie było więcej planów na jazdę spod płotu i dlatego tak zrobiłem. Miałem ten komfort, że mogłem dokonać wyboru jako pierwszy. Zdecydowały moje odczucia i mój komfort. Nic więcej.

Sporo kontrowersji wzbudziła dekoracja po finale. Czy możemy mówić, że jest konflikt pomiędzy panem a Maciejem Janowskim?

Myślę, że nie można tego nazwać konfliktem. Wszyscy o tym mówią i powstał wokół tej sprawy duży kurz. Moim zdaniem zupełnie niepotrzebnie.

A jak można to nazwać? Czy czuje pan, że rywal nie okazał panu szacunku szybkim opuszczeniem podium?

Nie wiem i nie myślę o tym w tych kategoriach. Niech każdy robi to, co uważa za stosowne, bo każdy ma swoje życie i podejmuje w nim swoje decyzje. Ja skupiam się na sobie i swoich wyborach.

Co wydarzyło się po wyścigu dwunastym, kiedy podjechał pan blisko Macieja Janowskiego? Wyraźnie było widać, że przy wjeździe do parku maszyn pomiędzy wami zaiskrzyło.

Być może trochę przyspieszyłem, bo chciałem zobaczyć ścieżkę po wewnętrznej. Na pewno jednak z mojej strony nic złego nie było skierowane w kierunku Macieja. Możliwe, że on to źle odebrał. Zapewniam, że był to czysty przypadek. Nie zamierzałem zresztą podejmować wtedy dyskusji, bo czułem, że z jednej ani z drugiej strony nie wydarzyło się nic wielkiego.

Czy uważa pan, że rywalizacja pomiędzy panem z Maciejem Janowskim jest zdrowa i zgodna z duchem fair-play? A może jednak niektóre sprawy zaszły za daleko?

Nie mam pojęcia. Z mojej strony wszystko jest w porządku. Skupiam się na sobie i robię wszystko, żeby cieszyć kibiców swoją jazdą. Teraz przede mną dwie rundy Grand Prix i jestem na nich skoncentrowany. Przygotowania trwają. W Pradze chcę podjąć skuteczną walkę. To mój cel numer jeden.

Zobacz także:
Gwiezdne wojny w Lesznie
Zobacz fantastyczny bieg Zmarzlika

Źródło artykułu: