Bartosz Zmarzlik w ubiegły weekend powrócił z dalekiej podróży. Po nieudanych turniejach w Pradze w teamie gorzowianina mogła pojawić się nerwowość. Słabsze występy we Wrocławiu niemal przekreśliłyby szanse Zmarzlika na kolejną obronę tytułu. Jednak 26-latek odpowiedział w najlepszy możliwy sposób - dwoma zwycięstwami.
"To był trudny, ale też fantastyczny weekend. Wraz z całym moim teamem włożyliśmy sporo pracy, aby cieszyć się z podwójnego zwycięstwa we Wrocławiu" - napisał Zmarzlik na Instagramie.
Powody do niepokoju miał też Leon Madsen. Duńczyk również nie zachwycił w Pradze, a pierwszy turniej we Wrocławiu zakończył na półfinale wskutek kontrowersyjnej decyzji. Miejsce na podium w sobotnich zawodach zrekompensowało 32-latkowi wcześniejsze niepowodzenia.
"Jestem bardzo szczęśliwy, bo wreszcie wróciłem na podium SGP. Czuję, że po niesprawiedliwej decyzji w piątek, był to dobry sposób na odbicie się. Nie mogę się doczekać kolejnych rund w Lublinie" - przekazał Madsen w social mediach.
"Widzimy się w Lublinie" - podsumował weekend z SGP Maciej Janowski, który utrzymał pozycję lidera klasyfikacji generalnej mistrzostw świata, ale też drugi turniej we Wrocławiu nie był idealny dla reprezentanta Polski. W Lublinie nie będzie już prawa do pomyłki, jeśli Janowski marzy o tytule mistrzowskim.
Jednym z kandydatów do tytułu mistrzowskiego w SGP/IMŚ w tym sezonie bez wątpienia jest również Artiom Łaguta. Rosjanin w ubiegły weekend wykorzystał fakt, że startuje w Betard Sparcie Wrocław i zdążył poznać tor na Stadionie Olimpijskim.
Łaguta pokazał też, że ma spory dystans do siebie, bo z humorem odniósł się do sytuacji, w której musiał w jednym z wyścigów pojechać bez siodełka. "Nowy żużlowy dwuosobowy motor" - skomentował krótko rosyjski żużlowiec.
Gorzko-słodki weekend ma za sobą inny z zawodników Betard Sparty - Tai Woffinden. Bez wątpienia Brytyjczyk chciał przed własną publicznością zaliczyć dobre występy, by włączyć się do walki o tytuł. Jednak piątkowy turniej nie ułożył się po myśli trzykrotnego mistrza świata. Co innego w sobotę, kiedy to Woffinden zameldował się w wyścigu finałowym. Furorę niezmiernie robi za to kask, którego zawodnik z Wysp używa podczas treningów.
Furorę w SGP w przyszłości może zrobić inny z Brytyjczyków - Robert Lambert. Zawodnik notuje postępy, a weekend we Wrocławiu upłynął pod znakiem testów nowego sprzętu autorstwa Sławomira Madaja - polskiego inżyniera ze świata F1.
"Kolejny ekscytujący weekend SGP. Awans do dwóch półfinałów to krok we właściwym kierunku. W tę stronę chcemy iść. Musimy pozostać optymistami i jesteśmy gotowi na kolejne rundy. Dziękuję za wsparcie kibicom na stadionie i z domu. Jesteście wspaniali" - przekazał Lambert.
Czytaj także:
Zawodnik Fogo Unii wylądował na murawie
Chomski zaprosił Jabłońskiego na trening
ZOBACZ WIDEO Wkurza go, kiedy ludzie tak mówią. Wielki mistrz zabrał głos