Żużel. Zmarzlik idzie jak po swoje, a Kubera chwycił nas za serca. Miał wyjątkową motywację [NOTY]

WP SportoweFakty / Michał Chęć / Na zdjęciu: Dominik Kubera (z lewej) i Bartosz Zmarzlik
WP SportoweFakty / Michał Chęć / Na zdjęciu: Dominik Kubera (z lewej) i Bartosz Zmarzlik

Kolejny polski wieczór w Grand Prix, ale tym razem za sprawą innego duetu. Do zwycięstw Bartosza Zmarzlika zaczynamy się już przyzwyczajać, za to drugie miejsce jadącego z "dziką kartą" Dominika Kubery to wielka sprawa!

Noty dla reprezentantów Polski po Grand Prix w Lublinie:

Bartosz Zmarzlik (1. miejsce) - 6. Nie potrzebował dużo czasu, aby wyjść na prowadzenie w klasyfikacji generalnej cyklu. Najpierw ustrzelił dublet we Wrocławiu i swój zwycięski marsz kontynuował pierwszego dnia w Lublinie. Powoli do jego wygranych zaczynamy się przyzwyczajać, choć za każdym razem funduje nam coś nowego i zachwycamy się jego akcjami. W piątek już w pierwszym biegu wyprzedził Martina Vaculika. Najpierw próbował go minąć po szerokiej, ale skoro tam się nie udało, to poradził sobie ze Słowakiem przy krawężniku. Potem, w drugim starcie, w dla siebie tylko znany sposób założył Artioma Łagutę.

Od ostatniego startu w fazie zasadniczej zawodów już wiedział, co zrobi w półfinale i finale. Znalazł odpowiednie ustawienie na czwarte pole, konsekwentnie na nie postawił w decydujących biegach i sprawę załatwiał już na wyjściu z pierwszego łuku. Jeśli wygra też w sobotę, to wyrówna rekord Tony'ego Rickardssona, który zwyciężył cztery turnieje z rzędu.

Dominik Kubera (2. miejsce) - 6. Rozwiał wszelkie wątpliwości czy przyznanie mu "dzikiej karty" było słuszne. Perfekcyjnie wykorzystał znajomość lubelskiego toru, świetnie startował z każdego pola, aż rywale przecierali oczy ze zdumienia. To jednak nie tak, że całą robotę zrobił handicap swojego toru.

ZOBACZ WIDEO Apator bez Przedpełskiego w meczu z Włókniarzem. Ale to nie jedyny problem

Kubera pojechał z niesamowitym zębem, zacięciem i przede wszystkim inteligentnie obierał linie jazdy, dzięki czemu potrafił obronić się przed atakami trzykrotnego indywidualnego mistrza świata Taia Woffindena czy brązowego medalisty z zeszłego sezonu Fredrika Lindgrena. Brał udział w sytuacjach "na żyletki" i pokazał, że ma charakter do ścigania się na najwyższym poziomie. Miejsce w finale mógł przecież stracić na rzecz Jasona Doyle'a, ale wytrzymał napięcie i nie ujął gazu.

Po zawodach wszystkich chwycił za serca, gdy powstrzymując płacz zadedykował swój najlepszy występ w życiu niedawno zmarłej mamie (zobacz szczegóły ->>). Naszym zdaniem ta dodatkowa motywacja dała o sobie znać właśnie w stykowych sytuacjach, z których wychodził obronną ręką. Wielkie brawa.

Maciej Janowski (13. miejsce) - 2. Po pierwszych dwóch gorszych biegach byliśmy przekonani, że wrocławianin za moment znajdzie odpowiednie ustawienia i serią zwycięstw wjedzie do półfinału. Niestety to nie był dzień Janowskiego. Nie wychodziły mu starty, do czego nas już w tym roku przyzwyczaił, ale dotychczas wszystko nadrabiał na dystansie. Tym razem coś nie zagrało. "Lublin daleki od spełnienia marzeń. Idziemy szukać przyczyny, przed nami pracowita noc" - napisał niedługo po zawodach u siebie na Instagramie. Trzymamy kciuki, że już w sobotę obejrzymy odmienionego Janowskiego, a piątkowy turniej okaże się tylko jednorazowym potknięciem.

Krzysztof Kasprzak (14. miejsce) - 2. Choć zajął odległe miejsce, to spośród dotychczas rozegranych rund zaprezentował się chyba najlepiej. Był waleczny i nie oddawał pozycji lekką ręką. Po turnieju stwierdził, że niepotrzebnie zasugerował się ustawieniami z meczu ligowego. Na ostatni bieg zaryzykował z innymi przełożeniami i to poskutkowało drugim miejscem. Jeśli więc wnioski zostały dobrze wyciągnięte, to w sobotę powinien poradzić sobie lepiej.

Wiktor Lampart - bez oceny. Pojechał tylko raz, a to za mało, by go ocenić.

Mateusz Świdnicki - bez oceny. Nie startował.

SKALA OCEN:
6 - fenomenalnie
5 - bardzo dobrze
4 - dobrze
3 - przeciętnie
2 - słabo
1 - bardzo słabo

Czytaj również:
-> Marek Cieślak mówi, co mogło podłamać Janowskiego i wyjaśnia, na czym polega siła Zmarzlika

Komentarze (6)
avatar
gorzowianin z Mazowsza
7.08.2021
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
@ "Jar68" Po Waszemu w Lesznie, " szkoda" jest wówczas, jak krowa w zboże wejdzie. Widzisz, sport polega na tym, że trzeba zawsze walczyć o zwycięstwo. 
avatar
Jar68
7.08.2021
Zgłoś do moderacji
0
4
Odpowiedz
Szkoda że "Piszczałka" w finale nie puścił Domina. Ktoś inny może by tak zrobił, ale nie On. 
avatar
Gekon
7.08.2021
Zgłoś do moderacji
3
0
Odpowiedz
Bartek zaczyna mieć już coraz większy luz. Odrobił straty, prowadzi i teraz aby być wyżej niż Łaguta. Zero presji na wygrywanie bo wtedy jest maks 20 punktów. Z tak luźna głowa Bartek może być Czytaj całość
avatar
TRN Speed
7.08.2021
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Brawo Dominik! Motor chyba dokonał najlepszego transferu w tym sezonie, zyskując młodego Polaka na lata. Zmarzlik - klasa sama w sobie. Jeśli zdobędzie trzecie złoto, chyba zrzuci Golloba z pie Czytaj całość
avatar
Tommy DeVito
7.08.2021
Zgłoś do moderacji
3
0
Odpowiedz
Dominik i Bartek mega petarda, co do Maćka to "gdzie kucharek sześć tam nie ma co jeść" moim zdaniem za dużo ma mądrych podpowiadaczy wokół siebie, zaczął współpracować z Dolarem i stracił sta Czytaj całość