Żużel. Włókniarz bez juniora na Apator. To efekt upadku

WP SportoweFakty / Marek Bodusz / Na zdjęciu: Bartłomiej Kowalski
WP SportoweFakty / Marek Bodusz / Na zdjęciu: Bartłomiej Kowalski

Fatalnie dla jednego z reprezentantów Polski zakończył się wyjazd na sobotni finał Indywidualnych Mistrzostw Europy do lat 19. Bartłomiej Kowalski, bo to o nim mowa, na skutek upadku stracił szansę na medal.

Po trzech seriach startów Bartłomiej Kowalski był na prowadzeniu ex aequo z Francisem Gustsem. Obaj panowie spotkali się w bezpośrednim pojedynku w czwartej serii startów, który przyniósł nam drogę z nieba do piekła.

Zarówno Polak, jak i Łotysz mieli na swoim koncie po osiem punktów. W szesnastym biegu powinni rozstrzygnąć to, kto przystąpi do ostatnich wyścigów z fotela samodzielnego lidera.

Wyścig rozpoczął się fatalnie dla zawodnika gospodarzy, którego pociągnęło na jednej z wielu kolei na pierwszym łuku i przez co Gusts spadł na trzecie miejsce, a Kowalski wyskoczył na prowadzenie.

ZOBACZ WIDEO Wkurza go, kiedy ludzie tak mówią. Wielki mistrz zabrał głos

Radość nie trwała długo. Na kolejnym okrążeniu jadący na pierwszej pozycji Kowalski nagle "wyleciał" w powietrze wraz ze swoją maszyną i runął na tor, a niewiele zabrakło, by wpadł w niego jeszcze jeden z rywali. Reprezentant Eltrox Włókniarza Częstochowa o własnych siłach wrócił do parku maszyn, jednak było widać po nim, jak mocno jest oszołomiony.

Trzy punkty w ostatnim biegu przedłużyłyby mu szansę na to, by wrócić z Rygi, chociażby z brązowym medalem. Tarnowianin jednak zmuszony był wycofać się z piątej gonitwy i ostatecznie zakończył rywalizację z ośmioma punktami.

Pierwszy komunikat płynący z teamu zawodnika mówi o tym, że - co najważniejsze, nie ma u Kowalskiego żadnych złamań. Żużlowiec jednak odczuwa skutki uderzenia głową o tor i na pewno nie weźmie udziału w niedzielnym meczu Włókniarza z eWinner Apatorem Toruń.

Czytaj także:
Nowe informacje po pożarze w Zielonej Górze. Straty są potężne, padła kwota
Kubera przełamał złą passę "dzikich kart" w Grand Prix. To pierwsze podium od ponad czterech lat

Źródło artykułu: