Lubię rywalizację oraz ryzyko, żużel ma to "coś" - rozmowa z Krzysztofem Nowackim, zawodnikiem AK Slany

Krzysztof Nowacki pochodzi z Leszna. Licencję żużlową zdał w Kolejarzu Rawicz. Kiedy miał niespełna rok, był już na zawodach żużlowych. Dla portalu SportoweFakty.pl opowiada o swojej karierze oraz o planach na przyszłość. W Polsce bronił barw takich klubów jak: Kolejarz Rawicz, Atlas Wrocław czy KSM Krosno.

W tym artykule dowiesz się o:

Grzegorz Wysocki: Na początku powiedz jak zaczęła się twoja przygoda z czarnym sportem?

Krzysztof Nowacki: Kiedy miałem zaledwie rok, tata zabrał mnie na pierwsze żużlowe zawody. Był to mój pierwszy kontakt ze sportem żużlowym. Kilka lat później postanowiłem nie ograniczać się tylko do kibicowania. Zacząłem pomagać przy sprzęcie najpierw Tomaszowi Łukaszewiczowi, a następnie Damianowi Balińskiemu. Świat speedwaya wciągnął mnie na tyle, że sam postanowiłem spróbować swoich sił. Do uprawiania sportu żużlowego nikt mnie nie namawiał. Lubię rywalizację oraz ryzyko, żużel ma to "coś". Rodzice nie robili problemu z moim zapisem do szkółki żużlowej, chociaż mama trochę obawiała się o mnie.

Zanim usiadłeś na motor żużlowy to grałeś w piłkę ręczną jako bramkarz w drużynie Tęczy Leszno...

- Zanim zacząłem na dobre przygodę z żużlem trenowałem piłkę ręczną. Grałem na pozycji bramkarza w klubie UKS 13 Arot - Tęcza Leszno, którego trenerem był Ryszard Kmiecik. Zanotowałem kilka sukcesów.

Dlaczego zdecydowałeś się akurat na speedway, a nie na kontynuowanie kariery w piłce ręcznej?

- Gdyż lubię szybkość i rywalizację na torze.

Obecnie jeździsz w Czechach i jest to jedyna liga, w której startujesz. Co możesz powiedzieć o tym sporcie w Czechach?

- Tak się złożyło, że startuje tylko w Czechach, gdyż po ciężkiej kontuzji praktycznie przez dwa sezony się startowałem i postanowiłem wystartować w Czechach z licencją czeskiej federacji. Miałem podpisany kontrakt warszawski ze Startem Gniezno, ale aby otrzymać od PZM - tu zgodę na starty z licencja zagraniczną musiałem rozwiązać umowę z klubem z Gniezna. Dziękuje za pomoc w załatwieniu formalności panu prezesowi Arkadiuszowi Rusieckiemu. W Czechach na zawodach jest całkiem inaczej niż w Polsce. Jest tam całkowicie inna atmosfera podczas zawodów nie ma takiej presji na wynik jak w Polsce. Jestem bardzo zadowolony z możliwości reprezentowania AK Slany.

Jakie są twoje dalsze plany z czarnym sportem?

- Podpisałem kontrakt z klubem AK Slany na trzy sezony, oczywiście chciałbym później przedłużyć umowę z klubem. Jestem zadowolony z warunków jakie mam abym mógł startować po tak ciężkiej kontuzji. Cieszę się że w ogóle mogę startować po tak ciężkiej kontuzji - miałem spaloną nogę w 40 procentach, ale pomału wszystko idzie do przodu. Chciałbym tak długo startować, aż zastąpią mnie moi synowie Martin i Alan.

Nie myślałeś o tym, aby rozstać się z żużlem i wcielić się w role mechanika?

- Na razie o tym nie myślę chociaż szkołę skończyłem w tym kierunku, praktyki miałem w Unii Leszno u pana Kazimierza Juskowiaka. Dzięki temu sam dużo mogę sobie zrobić przy sprzęcie. Może kiedyś będę pomagał swoim synom.

Czym się zajmujesz poza sportem?

- Mam swoja firmę Transportową "Martin - Trans".

Da się wyżyć jeżdżąc w czeskiej lidze?

- Aby obecnie wyżyć z żużla, to trzeba by startować w kilku ligach. Dlatego mam swoją firmę transportową, aby mojej rodzinie nic nie brakowało.

Ilu obecnie posiadasz sponsorów?

- Obecnie nie posiadam żadnego sponsora, gdyż o to w obecnych kryzysowych czasach jest bardzo trudno, a tym bardziej, że ja nie startuję w polskiej lidze. Oczywiście byłbym bardzo wdzięczny za każdą pomoc. Jakby był ktoś zainteresowany to proszę o kontakt na e - maila: martintrans1@wp.pl.

Jak wygląda twoje zaplecze sprzętowe?

- Obecnie posiadam Jawę i GM.

Jeżdżąc w polskiej lidze broniłeś barw Kolejarza Rawicz, Atlasu Wrocław oraz KSM-u Krosno. Gdzie najlepiej spędzony czas wspominasz?

- We wszystkich klubach była dobra atmosfera i mile wspominam spędzony w nich czas.

W swoim dorobku masz srebrny medal DMP z 2004 roku zdobyty z drużyną Atlasu Wrocław...

- Wiem, że za wiele nie przyczyniłem się do jego zdobycia, byłem zawodnikiem świeżo po licencji jak zostałem wypożyczony z Kolejarza Rawicz do Atlasu Wrocław. Mogłem na treningach startować z dobrymi zawodnikami. Żałuje że nie mogłem pozostać we Wrocławiu na dużej.

Jakie jest twoje marzenie?

- Moim marzeniem jest startować tak długo, aż zastąpi mnie może któryś z moich synów. Mój starszy syn Martinek już teraz bardzo lubi mi pomagać, gdy myje sprzęt, a ma dopiero 18 miesięcy. Młodszy Alanek ma dopiero 1 miesiąc. Ale myślę, że może będą startować w Czechach, tam jest organizowanych dużo imprez dla dzieci od 7 roku życia.

Wrócisz jeszcze na polskie tory?

- Chciałbym oczywiście powrócić na polskie tory. Chętnie wystartowałbym w II lidze, ale tylko wtedy jak będzie możliwość startu z licencją czeskiej federacji. Gdyż dla mnie jest to nieco dziwne, że PZMot mówi że można w lidze startować tylko z jedną licencją, a znam zawodnika, który startuje w polskiej lidze posiadając trzy licencje. Bardzo chętnie powróciłbym do klubu, w którym uzyskałem licencję, Kolejarza Rawicz. Na koniec chciałbym podziękować mojej już niedługo przyszłej żonie Karolinie za wyrozumiałość oraz managerowi AK Slany panu Milanowi Machowi, że dał mi szansę, abym mógł nadal startować. Dziękuję także mojemu bratu Andrzejowi oraz tacie, że pomagają mi zawsze podczas zawodów. Pozdrawiam wszystkich kibiców sportu żużlowego w Polsce i oczywiście z Czech i zapraszam na swoją stronę internetową www.speedwayknowacki.pl.tl.

Komentarze (0)