Dwie kompletnie nieudane rundy Grand Prix w Lublinie mocno skomplikowały sytuację Macieja Janowskiego. Zawodnik, który momentami był kandydatem numer jeden do tytułu mistrzowskiego, teraz musi mocno się sprężyć, by w ogóle wywalczyć medal IMŚ. Warto przypomnieć, że Polak nie ma jeszcze w kolekcji krążka w klasyfikacji łącznej Grand Prix, a prześladowało go z reguły czwarte miejsce.
Obecnie do medalowej pozycji, którą zajmuje Fredrik Lindgren, traci 13 punktów. Ma jednocześnie 21 przewagi na siódmym Leonem Madsenem, który jest pierwszym zawodnikiem pod kreską wśród tych, co nie zapewnią sobie bezpośredniego utrzymania w cyklu na sezon 2022. Do końca rywalizacji pozostały jeszcze cztery rundy SGP i wiele się może zdarzyć. Do zdobycia pozostaje 80 punktów Grand Prix i choć ostatnio największą zdobyć dzielą między sobą Bartosz Zmarzlik i Artiom Łaguta, to wcale nie musi być tak samo w Togliatti.
- Dość trafnie przewiduję skuteczność Macieja Janowskiego w poszczególnych rundach Grand Prix i muszę powiedzieć, że patrząc na tor w Togliatti jego geometrię i długość, a także warunki pogodowe, które są przewidywane na sobotni wieczór, uważam, że będzie to dobry turniej dla Macieja Janowskiego - prognozuje Jacek Frątczak, były menedżer, a obecnie żużlowy ekspert.
ZOBACZ WIDEO Żużel. Magazyn PGE Ekstraligi. Murawski, Chomski i Noskowicz gośćmi Musiała
Już ostatni mecz ligowy pokazał, że w przypadku Macieja Janowskiego o kryzysie nie ma już mowy. - Zakładam, że ten zawodnik będzie się budował, a nie tracił w Togliatti. Apogeum kryzysu Maciej ma już za sobą, czego mu absolutnie życzę i mam takie przeczucie, że to będzie udane Grand Prix dla niego. Biorąc pod uwagę jego styl jazdy, a także wyciągane wnioski z porażek, które przecież uczą, Janowski będzie spoglądał przed siebie w klasyfikacji generalnej i gonił pozycję medalową, aniżeli w dół i patrzył czy jego nie ścigają rywale - kończy Jacek Frątczak.
Zobacz także:
Sajfutdinow mówi o zmianie klubu
Wszystkie karty w PGE Ekstralidze już rozdane?