Przypomnijmy, że sobotni turniej o Grand Prix Togliatti Jason Doyle zaczął rewelacyjnie. Po dwóch seriach był niepokonany i wydawało się, że miejsce w półfinale zapewni sobie niedługo później. Ostatecznie na koncie udało mu się zgromadzić tylko siedem punktów.
Wszystko to było głównie skutkiem upadku, który zanotował w trzeciej serii. W czwartej na swoim koncie nie zapisał punktu, a w piątej do dorobku dołożył tylko jedno "oczko", kończąc zawody na 10. miejscu. Jak się okazuje w czwartym biegu jechał on na nie do końca sprawnym motocyklu, co skutkowało taką, a nie inną końcówką turnieju. Obecnie Doyle zajmuje 9. miejsce w cyklu SGP, tracąc 14 punktów do szóstego Taia Woffindena.
W swoich mediach społecznościowych Australijczyk podzielił się przemyśleniami na temat turnieju Grand Prix w Togliatti. Podkreślił jednak, że jego wynik nie ma znaczenia w porównaniu z tym, co w Polsce przechodzi teraz rodzina Jabłońskich.
ZOBACZ WIDEO Żużel. Co dalej z Kennethem Bjerre i Krzysztofem Kasprzakiem w GKM-ie?
"Za mną ciężki turniej w Rosji. Zawody rozpocząłem dobrze, później w trzecim biegu zanotowałem upadek i męczyłem się jadąc na uszkodzonym motocyklu w kolejnym wyścigu. To był duży błąd, ale tak czasami wygląda ten szalony sport. Myślami jestem z rodziną Jabłońskich. Mój wynik nie znaczy niczego, w porównaniu z walką, którą oni teraz toczą. Ten sport bywa czasami bardzo okrutny. #Nevergiveup" - czytamy w przekazie Australijczyka.
Przypomnijmy, że w piątkowe popołudnie poważnemu upadkowi na torze w Toruniu uległ junior Aforti Startu Gniezno, Mateusz Jabłoński. Od tamtej pory przebywa on w toruńskim szpitalu w bardzo ciężkim stanie. Od piątkowego wieczoru całe środowisko żużlowe myślami łączy się z rodziną Jabłońskich i trzyma kciuki za powrót do zdrowia 15-letniego Mateusza.
Czytaj także:
Cieślak wybrałby inaczej niż Zmarzlik, ale decyzja mistrza się broni [NOTY]
"Przestańcie przeszkadzać lekarzom". Ostre słowa Mirosława Jabłońskiego po wypadku syna