Żużel. Doyle przyznaje się do błędu w Togliatti. Jego wynik to jednak nic przy walce, którą toczy rodzina Jabłońskich

WP SportoweFakty / Michał Chęć / Na zdjęciu: Jason Doyle
WP SportoweFakty / Michał Chęć / Na zdjęciu: Jason Doyle

W sobotnim turnieju cyklu SGP w Togliatti Jason Doyle po świetnym początku zajął ostatecznie 10. miejsce. Zawodnik przyznaje, że popełnił w pewnym momencie błąd. Myślami Australijczyk łączy się z rodziną Jabłońskich.

Przypomnijmy, że sobotni turniej o Grand Prix Togliatti Jason Doyle zaczął rewelacyjnie. Po dwóch seriach był niepokonany i wydawało się, że miejsce w półfinale zapewni sobie niedługo później. Ostatecznie na koncie udało mu się zgromadzić tylko siedem punktów.

Wszystko to było głównie skutkiem upadku, który zanotował w trzeciej serii. W czwartej na swoim koncie nie zapisał punktu, a w piątej do dorobku dołożył tylko jedno "oczko", kończąc zawody na 10. miejscu. Jak się okazuje w czwartym biegu jechał on na nie do końca sprawnym motocyklu, co skutkowało taką, a nie inną końcówką turnieju. Obecnie Doyle zajmuje 9. miejsce w cyklu SGP, tracąc 14 punktów do szóstego Taia Woffindena.

W swoich mediach społecznościowych Australijczyk podzielił się przemyśleniami na temat turnieju Grand Prix w Togliatti. Podkreślił jednak, że jego wynik nie ma znaczenia w porównaniu z tym, co w Polsce przechodzi teraz rodzina Jabłońskich.

ZOBACZ WIDEO Żużel. Co dalej z Kennethem Bjerre i Krzysztofem Kasprzakiem w GKM-ie?

"Za mną ciężki turniej w Rosji. Zawody rozpocząłem dobrze, później w trzecim biegu zanotowałem upadek i męczyłem się jadąc na uszkodzonym motocyklu w kolejnym wyścigu. To był duży błąd, ale tak czasami wygląda ten szalony sport. Myślami jestem z rodziną Jabłońskich. Mój wynik nie znaczy niczego, w porównaniu z walką, którą oni teraz toczą. Ten sport bywa czasami bardzo okrutny. #Nevergiveup" - czytamy w przekazie Australijczyka.

Przypomnijmy, że w piątkowe popołudnie poważnemu upadkowi na torze w Toruniu uległ junior Aforti Startu Gniezno, Mateusz Jabłoński. Od tamtej pory przebywa on w toruńskim szpitalu w bardzo ciężkim stanie. Od piątkowego wieczoru całe środowisko żużlowe myślami łączy się z rodziną Jabłońskich i trzyma kciuki za powrót do zdrowia 15-letniego Mateusza.

Czytaj także:
Cieślak wybrałby inaczej niż Zmarzlik, ale decyzja mistrza się broni [NOTY]
"Przestańcie przeszkadzać lekarzom". Ostre słowa Mirosława Jabłońskiego po wypadku syna

Komentarze (3)
avatar
SpartyFan
29.08.2021
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
Piszecie żeby nie zawracać głowy Jabłońskim, a jak zwracam uwagę, że sami to robicie to usuwacie mój komentarz. To kiedy zabierzecie się za akcje charytatywne jak Kanał Sportowy? Czy tylko hejt Czytaj całość
avatar
Judenrat45
29.08.2021
Zgłoś do moderacji
3
4
Odpowiedz
Owszem po 2 trójkach było słabo. Ale dajcie już spokój rodzinie Mirka. Nie czytacie o co prosi?