Żużel. Menedżer Motoru przekazał nowe informacje na temat stanu zdrowia Grigorija Łaguty

WP SportoweFakty / Michał Chęć / Na zdjęciu: Grigorij Łaguta
WP SportoweFakty / Michał Chęć / Na zdjęciu: Grigorij Łaguta

Motor Lublin pokonał Moje Bermudy Stal 47:43 i wjechał do finału PGE Ekstraligi. Teraz kibice gospodarzy wyczekują wieści ze szpitala, gdzie po fatalnym upadku badania przechodzi Grigorij Łaguta. Pierwsze doniesienia są dość optymistyczne.

Przypomnijmy, że Rosjanin upadł na tor w wyścigu jedenastym, kiedy w drugim wirażu zahaczył o tylne koło Szymona Woźniaka i uderzył o tor, a następne z dużym impetem o dmuchaną bandę. Stadion w Lublinie zamarł.

- Wypadek wyglądał bardzo nieciekawie, ale pierwsze doniesienia są dość optymistyczne. "Grisza" jest przytomny i z upływem minut odzyskuje świadomość. Na pewno jednak czuje się jak po solidnym dzwonie. Do tego jest poobijany i dlatego przechodzi dokładne badania w szpitalu. Czekamy na ich wyniki. Warto jednak podkreślić, że po upadku zawodnik nie skarżył, że coś konkretnego mu doskwiera, a to daje nadzieję, że skończy się na strachu - mówi nam menedżer Motoru Jacek Ziółkowski.

Lublinianie byli wyraźnym faworytem rewanżowego spotkania z Moje Bermudy Stalą, bo zbudowali zaliczkę już w Gorzowie. Domowe spotkanie okazało się jednak dla nich trudną przeprawą. - Na pewno zamieszanie wprowadził deszcz, bo zostaliśmy zmyleni. Myśleliśmy, że tor po przedmeczowych opadach się zmieni. Wydawało nam się, że będzie wyglądać inaczej zwłaszcza na starcie, ale w trakcie pierwszej serii okazało się, że nic takiego się nie wydarzyło. Zawodnicy po kilku biegach wrócili do normalnych ustawień i było o niebo lepiej - wyjaśnia Ziółkowski.

Teraz Motor czeka walka o złoto. W finale rywalem ekipy Jacka Ziółkowskiego i Macieja Kuciapy będzie Betard Sparta. - Faworytem nie będziemy, bo wrocławianie od porażki z nami idą jak burza. Z drugiej strony jesteśmy jedyną ekipą, która zdobyła w dwumeczu z nimi bonus. To będą dwa zupełnie nowe mecze i na pewno nie złożymy broni. Postaramy się o niespodziankę - podkreśla Ziółkowski.

Motor w finale na pewno nie będzie bez szans, bo w ostatnich tygodniach wydaje się zespołem kompletnym. To w dużej mierze zasługa coraz lepszej formy Krzysztofa Buczkowskiego. - Krzysiek trafił na dobry silnik. To trzeci jego taki mecz. Bardzo bym chciał, żeby utrzymał to w dwóch kolejnych. Czy powinien zostać na kolejny sezon? To już pytanie do zarządu. Ja jestem z niego zadowolony. Widzę, że to wartościowy zawodnik, który sprawdza się w najważniejszych meczach. Uważam, że temat jest do przemyślenia - podsumowuje Ziółkowski.

Zobacz także:
Betard Sparta odprawiła Fogo Unię

ZOBACZ WIDEO Żużel. Buczkowski wrócił do formy. Zawodnik Motoru wyjaśnia, co mu pomogło

Źródło artykułu: