Marcin Gortat znowu oddał się nowej pasji. Tym razem potrzebował śmigłowca

WP SportoweFakty / Adrian Skorupski / Na zdjęciu: Marcin Gortat
WP SportoweFakty / Adrian Skorupski / Na zdjęciu: Marcin Gortat

Marcin Gortat tak bardzo chciał zobaczyć w niedzielę mecz żużlowej PGE Ekstraligi pomiędzy Motorem Lublin a Moje Bermudy Stalą Gorzów, że poleciał na niego śmigłowcem. Teraz mówi, że nie żałuje. - Atmosfera była niesamowita - podkreśla.

Widok byłego koszykarza NBA na żużlowych stadionach to nic nowego. Marcin Gortat zakochał się w żużlu w ubiegłym roku. Na co dzień jest nie tylko kibicem, ale także ambasadorem firmy bukmacherskiej. Poza tym współpracuje z Rohanem Tungatem, którego poznał podczas obecności na meczach Orła Łódź. W niedzielę do Lublina zaprosił go prezes miejscowego klubu Jakub Kępa.

- Byłem kiedyś w Zielonej Górze, Toruniu, na meczach Orła Łódź, ale to Lublin wypada najlepiej pod względem organizacyjnym - mówi nam Gortat, który był w Lublinie już w zeszłym roku przy okazji turnieju Speedway of Nations. Bardzo chciał tam wrócić, ale z racji napiętego grafiku musiał podróż odpowiednio zorganizować.

- Do Lublina poleciałem śmigłowcem. Startowałem z Warszawy, a lądowałem niedaleko stadionu. Od razu udałem się na mecz. Fajny i szybki wypad. Cieszę się, że udało to zrobić, bo za kilka dni wylatuję z kraju - przyznaje.

ZOBACZ WIDEO Żużel. W Lesznie jest problem z kibicami. Tomasz Dryła wyjaśnia dlaczego

Były koszykarz NBA jest pod wielkim wrażeniem tego, co zobaczył. Przypomnijmy, że w niedzielę Motor pokonał 47:43 Moje Bermudy Stal i awansował do finału najlepszej żużlowej ligi świata. - Atmosfera była niesamowita. Myślę, że Motor i Betard Sparta to obecnie najlepiej zarządzane kluby. Zaimponowali mi zwłaszcza kibice. Są bardzo dobrze wychowani. Potrafią dopingować obie drużyny. Poza tym stadion został świetnie przygotowany. Wiadomo, że wszyscy czekają na nowy, ale widać, że w odświeżenie tego obiektu zostało wpompowane mnóstwo pieniędzy - podkreśla Gortat.

37-latek nie ukrywa, że w finale PGE Ekstraligi będzie kibicować właśnie lublinianom. Przypomnijmy, że już w niedzielę Motor podejmie Betard Spartę Wrocław. Gortat zamierza zrobić wszystko, żeby pojawić się na rewanżowym spotkaniu, które zostanie rozegrane 26 września na Stadionie Olimpijskim we Wrocławiu. - Sercem będę za Motorem, ale myślę, że mogą mieć problem - przyznaje.

- Betard Sparta jest w wielkiej formie. Może i Maciej Janowski ma gorszy okres w Grand Prix, ale w lidze jest niesłychanie szybki. Trudno będzie zatrzymać wrocławian, bo to wielka kapela. Jeśli nie będzie żadnych kontuzji, to przed Motorem wielkie wyzwanie - podkreśla.

Gortat chciałby obejrzeć w tym roku nie tylko drugi finał PGE Ekstraligi. Zamierza również dopingować Bartosza Zmarzlika w walce o trzeci z rzędu tytuł mistrza świata. - Na sto procent będę w Toruniu 1 i 2 października. Chciałbym, żeby Bartek wygrał, bo serce bije za Polakiem. Jego główny rywal, czyli Artiom Łaguta jest jednak piekielnie szybki. Śmieję się nawet, że trzeba by sprawdzić jego motory, bo w tych silnikach jest wielka moc. Oby tylko obaj byli do końca w pełni zdrowi, bo to gwarantuje wielką walkę. Liczę, że wszystko rozstrzygnie się dopiero 2 października - podsumowuje były koszykarz.

Zobacz także:
Koniec procesu Szombierskiego
Bjerre został na lodzie

Źródło artykułu: