We wtorek Wadim Tarasienko poinformował, że odchodzi z Abramczyk Polonii Bydgoszcz. Z naszych informacji wynika, że trafi do Grudziądza. Podobne zdanie ma zresztą prezes Jerzy Kanclerz. Ten ruch oznacza, że w ZOOleszcz DPV Logistic GKM-ie nie będzie już miejsca dla Kennetha Bjerre, bo wcześniej z klubem związał się już Nicki Pedersen.
Ktoś może powiedzieć, że grudziądzanie podejmują duże ryzyko, bo rezygnują z zawodnika, który ma duże doświadczenie ekstraligowe i stawiają na debiutanta. Jacek Frątczak widzi to jednak nieco inaczej. - Stare polskie powiedzenie mówi, że od mieszania herbaty nie stanie się ona słodsza. Z kolei Einstein twierdził, że tylko głupiec robi wciąż to samo i oczekuje innych rezultatów. Po trzecie, kto nie ryzykuje, ten nie pije szampana. Te trzy sentencje dowodzą, że GKM podjął dobrą decyzję - mówi nam były menedżer klubu z Torunia.
Jego zdaniem formuła z Kennethem Bjerre w Grudziądzu już się wyczerpała. - Duńczyk z każdym kolejnym rokiem jechał coraz gorzej. U progu tego sezonu mówiło się sporo jego problemach z podejściem do inwestycji sprzętowych. W jego miejsce przychodzi głodny challenger i pewnie jest jakaś nadzieja, że to będzie to wejście podobne do tych, które mieli Anders Thomsen w Gorzowie czy Mikkel Michelsen w Lublinie. Wtedy grudziądzanie mogą stać się zupełnie innym zespołem. Z Bjerre większych szans na to by nie mieli - podkreśla Frątczak.
- Dobrze, że GKM postawił na nowego konia, który jest zdeterminowany. Wadim Tarasienko dostaje wielką szansę i na pewno zrobi wszystko, żeby ją wykorzystać. Coś czuję, że to zrobi. Rosjanin nie ma problemów z ciężką pracą, a poza tym jego styl pasuje do grudziądzkiego toru. Można się tam napędzić, pojechać szeroko, a Tarasienko doskonale robił to na torze w Bydgoszczy. Jest bardzo odważny i to może być jego atut - podsumowuje Frątczak.
Zobacz także:
Kanclerz mówi, gdzie będzie jeździć Tarasienko
Woffinden podjął decyzję
ZOBACZ WIDEO Buczkowski miał myśli, żeby skończyć z żużlem. Opowiedział o trudnych chwilach