Przypomnijmy, że zielonogórzanie praktycznie zamknęli już skład na przyszłoroczne rozgrywki. W klubie zostają Piotr Protasiewicz, Damian Pawliczak, Mateusz Tonder i juniorzy. Ważną umowę ma także Jan Kvech. Barw klubowych raczej nie zmieni również Max Fricke. Jeśli chodzi o zawodników z zewnątrz, to dołączyć mają Rohan Tungate, Krzysztof Buczkowski i Dawid Rempała.
- Nie jestem w ogóle zaskoczony, że to Falubaz jako pierwszy ma gotowy skład – mówi nam Władysław Komarnicki. - Od początku miałem wrażenie, że na pierwszoligowym rynku transferowym w walce o najlepsze nazwiska to zielonogórzanie działali i rozdawali karty, a reszta tylko się przyglądała. Falubaz miał znacznie więcej argumentów od konkurencji. Zarówno tych finansowych, jak i sportowych - dodaje były prezes gorzowskiego klubu.
- Znam środowisko ludzi, którzy są związani z tym klubem. Chodzi mi nie tylko o właściciela, ale także o prezydenta Zielonej Góry, z którym ostatnio rozmawiałem. Już wtedy przekonałem się, że oni nie pozwolą, by rozbrat z PGE Ekstraligą trwał dłużej niż rok. Kreowany obecnie skład jest w stanie szybko wrócić do elity. Nawet pomimo braku Patryka Dudka - podkreśla Komarnicki.
ZOBACZ WIDEO Janowski ma określone problemy? Ekspert broni decyzji Dobruckiego!
Były prezes Stali wylicza atuty, które Falubaz ma w negocjacjach z topowymi zawodnikami. - Wiadomo, że przemawiają za nimi finanse, aczkolwiek nie tylko. Mogą również zaproponować zawodnikom ciekawą perspektywę. To działa na zasadzie: przyjdziesz do nas, możemy awansować i zostaniesz w PGE Ekstralidze. W przypadku Falubazu takie zapewnienia brzmią wiarygodnie, bo szybko przekonali do pozostania silnych zawodników. Tymczasem inne kluby albo mają z tym problemy, albo w rozmowach kontraktowych są w tyle - zauważa.
Komarnicki podkreśla oczywiście, że dobrze przepracowany okres transferowy to tylko jeden z kluczy do sukcesu. - Trzeba to potwierdzić później na torze, ale na razie działania Falubazu wyglądają więcej niż obiecująco. Zatrzymanie Max Fricke i Piotra Protasiewicza to naturalne ruchy. Jeśli przyjdą Krzysztof Buczkowski i Rohan Tungate, to ta drużyna będzie naprawdę kompletna. Na razie nie widzę tam żadnych dziur. Poza tym część z tych żużlowców będzie mogła zostać w przypadku awansu. Jestem ciekawy, jak odpowie konkurencja, która przecież też ma ekstraligowe aspiracje - podsumowuje Komarnicki.
Zobacz także:
Tuner z Węgier pomógł Thomsenowi
Prezes Stali mówi o meczu z Unią