Cel realizujemy w 100 procentach - wypowiedzi po meczu Start Gniezno - Unia Tarnów

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

W niedzielne popołudnie, na torze w Gnieźnie został rozegrany pierwszy mecz półfinałowy DM I ligi. Tym razem główny faworyt do awansu, zespół Unii Tarnów nie pozostawił złudzeń drużynie Startu Gniezno i pewnie wygrał w stosunku 51:41. Co do powiedzenia mieli po meczu zawodnicy obu drużyn?

Roman Jankowski (trener Unia Tarnów): Jestem zadowolony z tego wyniku jaki osiągnęliśmy w Gnieźnie. Spotkanie mogło się podobać, było dużo wyścigów, w których nie brakowało walki. Zespół Startu zaczął odrabiać starty w końcowej fazie spotkania, ale udało nam się utrzymać wcześniej wywalczoną przewagę i to mnie satysfakcjonuje.

Sebastian Ułamek (Unia Tarnów): Wydaje mi się, że zarówno ja jak i cały zespół pojechał bardzo dobrze. Najważniejsze było zwycięstwo i to się liczy, z tego się cieszymy. Na pewno wynik byłby jeszcze wyższy gdyby nie problemy sprzętowe Janusza Kołodzieja. W tym sezonie mieliśmy jasno określony cel i cieszę się, że jak na razie ten cel realizujemy w 100 procentach. Mamy awansować i tylko to się liczy.

Piotr Świderski (Unia Tarnów): Jedziemy tak jak na początku roku. Odnieśliśmy w tym meczu kolejne zwycięstwo na wyjeździe i to jest ważne. Drużyna z Gniezna nie jest łatwą drużyną, a w szczególności tor nie jest tutaj łatwy. Przed rewanżem jesteśmy pełni optymizmu i patrzymy z tym optymizmem w przyszłość jeśli chodzi o awans do ekstraligi. W Gnieźnie nie jeździ się łatwo, tym razem mi również przytrafiło się jedno zero także nie mogę powiedzieć, że czuję się tutaj jak przysłowiowa "ryba w wodzie". Było bezpiecznie i to się liczy, a ja staram się na każdej nawierzchnie prezentować równie dobrze.

Janusz Kołodziej (Unia Tarnów): Swój występ oceniam naprawdę kiepsko. Cała drużyna fajnie punktowała, oprócz oczywiście mnie. Wygraliśmy te zawody i to jest dla nas bardzo ważne, ale oczywiście nie możemy zlekceważyć przeciwnika przed spotkaniem rewanżowym. Miałem duży problem z silnikami. Ciągle jest coś nie tak, ciągle jest coś nie po mojej myśli. Tutaj jest zupełnie inna nawierzchnia i ciężko mi się do niej dopasować. Gdyby to był przyczepny tor to w domu, przed zawodami już bym sobie skutecznie przygotował silniki. Niestety tutaj jest dosyć twardo, cały czas trzeba latać z zębatkami czy też szukać odpowiednich dysz lub ustawień zapłonu. Po moim występie było dzisiaj widać, że to nie była jazda tylko pchanie motocykla.

Leon Kujawski (trener Startu Gniezno): Na samym początku chciałbym pogratulować zwycięstwa naszym rywalom. Byli wyraźnie od nas lepsi i to należy otwarcie powiedzieć. Myślę, że moi podopieczni też nie mają sobie nic do zarzucenia. Zawodnicy stworzyli ciekawe widowisko, było dużo mijanek na torze i to z pewnością mogło podobać się kibicom. Pozostał pewien niedosyt, ponieważ przegraliśmy 10 punktami. Gdyby początek zawodów był lepszy to moglibyśmy przegrać mniejszą ilością punktów, a nawet pokusić się o wygraną. Moim zdaniem zespół Unii Tarnów z powodzeniem mógłby w taki składzie powalczyć w ekstralidze. Jest to naprawdę silna drużyna, która praktycznie nie ma słabych punktów. Chciałbym podziękować moim zawodnikom za godną postawę we wszystkich meczach, za to, że mnie nie zawiedli. Oczywiście dziękuję również samym kibicom, którzy tak licznie przychodzili na stadion i wspierali zespół przez cały sezon.

Mariusz Puszakowski (Start Gniezno): Mój występ był taki na ile przeciwnik pozwolił. Było naprawdę ciężko, cała drużyna robiła co mogła i co tylko było w naszej mocy, ale niestety nie udało się wygrać. Dzisiaj przyjechałem na stadion po południu, żeby potrenować przed samymi zawodami. Tor w Gnieźnie jest tak specyficzny, że niestety w początkowej fazie zawodów bardzo trudno startuję się z torów trzy i cztery. Dla mnie sezon się jeszcze nie skończył i chciałbym jeszcze nie raz zaprezentować się dobrze w pozostałych zawodach.

Kacper Gomólski (Start Gniezno): Szkoda, że przegraliśmy, miałem nadzieję, że uda się wygrać. Ja przed pierwszym biegiem wiedziałem, że może być kiepsko, ponieważ zdefektował mój najlepszy motocykl. Nie wiem co się stało, po prostu zgasł mi po próbnym starcie i więcej nie chciał odpalić. Dobrze, że w swoim drugim biegu wygrałem z Jankiem Kołodziejem, cieszę się z tego, bo w końcu jest to były Mistrz Polski i aktualny brązowy medalista tych rozgrywek. Nie chciałbym komentować sytuacji z trzeciego swojego startu, po prostu widziałem napędzającego się Pedersena, chciałem, żeby Krzysiek Słaboń dojechał do płotu i go zablokował, niestety stało się inaczej.

Mirosław Jabłoński (Start Gniezno): Trudno oceniać mój występ, ponieważ wystartowałem tylko w jednym biegu. Udało mi się jednak wygrać z Hougaardem, który wcześniej miał dwie trójki. Z drugiej strony, o swoim wyjeździe dowiedziałem się w momencie, kiedy prawie już zapaliło się zielone światło. Nie oszukujmy się… jesteśmy po prostu słabsi. Nie oszukujmy się i powiedzmy to sobie prosto w oczy, bo po co kręcić i coś ściemniać, jeżeli taka jest niestety prawda.

Źródło artykułu: WP SportoweFakty
Komentarze (0)